Strona 1 z 2

Gdzie popełniam błąd

: 24 mar 2014, 18:13
autor: Ania35
Od października zeszłego roku postanowiłam się odchudzać. Do zeszłego miesiąc szło mi naprawdę dobrze -20 kg. Ograniczyłam kalorie i prawie codziennie uprawiałam Nordic Walking.
Od lutego zaczęłam biegać, potrzebowałam więcej ruchu, po prostu polubiłam wysiłek fizyczny i to uczucie po. Zresztą sami wiecie jak to jest. :hej:
Ale niestety waga stanęła. Biegam co drugi dzień około 1h-1,2h. Przed południem.
Czytam o jedzeniu przed bieganiem, po bieganiu, na dzień przed bieganiem i nie rozumiem, bo w każdym artykule co innego.
Jestem laktoowowegetarianką. Na śniadania zazwyczaj jem płatki owsiane z odrobiną rodzynek (ok 5 szt), moreli (2 szt), migdały, siemię lniane zalane zimnym mlekiem. Pęcznieje przez noc i rano jem. Albo bułkę wieloziarnistą z białym serem i warzywami. Drugie śniadania (po bieganiu) to serek wiejski.
Na obiady: makaron z sosem pomidorowym i granulatem sojowym, zupę ogórkową, ziemniaki z surówką i kotletem sojowym
Kolacja zazwyczaj 2 wafle ryżowe z pastą jajeczną z ogórkiem kiszonym. Nie lubię jeść wieczorem dlatego tak skromnie.
Myślę, że wszystko co zjadam mieści się w granicach 1500-1700 kal.
Odkąd zaczęłam biegać niestety przestałam chudnąć i strasznie mnie to irytuje. Nie chcę wracać do kijków, bo nie dają takiego kopa.
Może z moją dietą coś jest nie tak? Gdzie popełniam błąd?

Re: Gdzie popełniam błąd

: 24 mar 2014, 21:07
autor: klosiu
Nie tak z dietą jest to, że jest wegetariańska :).
Ok, pomińmy to :bum: .
Zrobiłaś tak powszechny błąd, że aż mi się już nie chce pisać tego samego co najmniej raz w tygodniu. Za dużo obcięłaś. Im bardziej obcinasz kalorie, tym szybciej metabolizm zwalnia i przestajesz chudnąć. To jest podstawowa przyczyna efektu jojo. Bo jak już się przestaniesz głodzić, to metabolizm i tak już masz spowolniony i przytyjesz nawet na normalnej dla aktywnej kobiety racji 2200-2500kcal.
Wypadałoby naprawić metabolizm, bo na dietę tłuszczową, która by ci to zrobiła bez wysiłku z twojej strony jako wegetarianka nie dasz się pewnie namówić. Powinnaś powoli dodawać kalorii, powiedzmy 100kcal co tydzień. Jak się uda, to dojdziesz za kilka tygodni do normalnej ilości kalorii bez wielkiego przytycia i będziesz mogła znów zacząć lekko ograniczać kalorie.
Bo w tej chwili, na tej ilości kalorii, prędzej organizm zeżre własne mieśnie, niż zacznie spalać własny tłuszcz. Szkoda już została zrobiona, więc teraz trzeba ją naprawić.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 24 mar 2014, 23:13
autor: Uxmal
Oby takie wontki były przestrogą dla wszystkich, że sport uprawia się i odżywia dla zdrowia, a nie dla zgrabnej pupencji. Jak to mówią, trenuje i odżywiam, a nie ćwiczę i dietuję...
Porada powyżej trafna, wtóruję,

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 09:27
autor: Ania35
No nie mówicie, że jem za mało. :szok:
Na mięso się nie przerzucę nie ma szans.
Spróbuję podnieść wartość kaloryczną, choć na tej diecie czuję się bardzo dobrze.

Uxmal ale ja chce mieć ładną pupencję jak to określiłeś. :hej:

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 09:35
autor: klosiu
Jadłaś za mało i to jest powód dalszego braku spadku wagi. Duża część tego spadku to mięśnie, w tej chwili nadmiar który mógł być spalony już się skończył, wiec organizm zaczął oszczędzać gdzie się da. Tłuszczu też nie pali, bo głodujesz od paru miesięcy i robi wszystko żeby zachować zapas na dalszą głodówkę.
To jest błąd robiony przez praktycznie każdego kto zaczyna się odchudzać i dlatego 95% odchudzających się nie odnosi sukcesu w nieco dłuższej perspektywie czasowej. Inaczej mówiąc, po odchudzaniu tyją tyle samo co schudli. A nawet często więcej, bo sobie dodatkowo rozwalają metabolizm.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 09:46
autor: rosomak
Jak przeczytałem to się zacząłem zastanawiać, czy ten NW nie pobierał większej ilości energii tygodniowo niż to bieganie :-)

Prowadzisz dziennik żywieniowy?
Wrzuć zapisy żywieniowe z ostatnich sześciu tygodni, przynajmniej ilość kalorii, oraz zapisy treningowe (w celu oszacowania wydatkowanej ilości kalorii), dodamy cyferki w obu rzędach i zobaczymy co mówią suche liczby :-)
klosiu pisze:[...]na tej ilości kalorii, prędzej organizm zeżre własne mieśnie, niż zacznie spalać własny tłuszcz.
No dobrze, czyli to jest tak?
pierwsze dni - organizm uparcie zeżera mięśnie, oszczędza tłuszczyk
pierwsze tygodnie - organizm nadal uparcie zeżera mięśnie, nadal oszczędza tłuszczyk
parę miesięcy - organizm nadal zeżera mięśnie, tłuszczyk ciągle zostaje nienaruszony

... organizm chyba jednak tak nie działa ...

*********

Bardzo dużo dzieje się w głowie (to kolejny argument za Central Governor). Z autopsji: tydzień z dość silnie obciętymi kaloriami (o 1/4 do 1/3 do dziennego zapotrzebowania, 5 godzin treningowych) sobota, w planie Threshold, 20 minut, z opakowaniem, umysł odmawia wyjścia na trening, wpływa na morale, głowa jest przekonana, że nie jest możliwe wykonanie treningu, po wyjściu i początkowym rozbieganiu organizm wykonuje 2km w tempie około 10K-8K, zatrzymanie, po dwóch - trzech minutach przerwy wzięta jest poprawka, organizm daje radę wykonać kolejne 21 minut, tym razem tempo T (15K - HM), głowa jest przekonana, że to już koniec a do domu niech mnie zwiozą, po czym wychodzi jeszcze pół godziny rozbiegania w drodze powrotnej zamiast planowanych 20 min ze zmianą trasy na zdecydowanie trudniejszą.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 09:58
autor: klosiu
Oczywiście że organizm przy dużym deficycie spala cały czas więcej tłuszczu niż mięśni. Ale mięśnie też ważą dwa razy więcej, więc stanowią spory procent straconej wagi.
Po paru miesiącach takiego deficytu dochodzi się do momentu w jakim jest koleżanka: organizm traktowany dużym deficytem stracił sporo wagi, załóżmy optymistycznie że 5 kilo mięśni i 15kg tłuszczu i obniżył przez samą stratę mięśni dobowe zapotrzebowanie energetyczne o 100-150kcal.
Resztę organizm załatwia standardowo: obniżenie energii, spowolnienie procesów przemiany materii, ograniczenie ruchliwości itp. Zapotrzebowanie spada jeszcze o 200-300kcal dziennie i już się nie chudnie przy 1700kcal dziennie.
Przecież to jest standardowy mechanizm, co parę dni jest wątek w którym ktoś się żali że przestał chudnąć mimo dużego deficytu.
Bardzo dużo dzieje się w głowie (to kolejny argument za Central Governor). Z autopsji: tydzień z dość silnie obciętymi kaloriami (o 1/4 do 1/3 do dziennego zapotrzebowania, 5 godzin treningowych) sobota, w planie Threshold, 20 minut, z opakowaniem, umysł odmawia wyjścia na trening, wpływa na morale, głowa jest przekonana, że nie jest możliwe wykonanie treningu, po wyjściu i początkowym rozbieganiu organizm wykonuje 2km w tempie około 10K-8K, zatrzymanie, po dwóch - trzech minutach przerwy wzięta jest poprawka, organizm daje radę wykonać kolejne 21 minut, tym razem tempo T (15K - HM), głowa jest przekonana, że to już koniec a do domu niech mnie zwiozą, po czym wychodzi jeszcze pół godziny rozbiegania w drodze powrotnej zamiast planowanych 20 min ze zmianą trasy na zdecydowanie trudniejszą.
Fajnie, tylko że to się nie dzieje w głowie. Tak organizm daje ci znać, że już nie wydala na obniżonej ilości kalorii. Można to zignorować, przez jakiś czas, ale w końcu organizm upomni się o swoje, albo przetrenowaniem, albo napadami głodu.
Przekonanie, że "wszystko dzieje się w głowie" i ignorowanie fizjologicznych sygnałów od organizmu to jest powód dla którego większość prób odchudzania się nie udaje. Bo wszystko traktuje się jakby było w głowie do momentu aż do momentu w którym nie da się tego tak traktować i wtedy kilogramy wracają :).

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 10:43
autor: rosomak
Ania35 - polecam tę książkę, według mnie jedna z lepszych pozycji. Odnośnie biegania i chudnięcia - to zabawa na lata, nie na miesiące. Potrzebna jest cierpliwość, zwłaszcza że na początku duża ilość biegania jest gorsza od kombinacji wielu sportów, czy raczej aktywności fizycznych, mających na celu wzmocnienie i uelastycznienie całego ciała, celem przygotowania go do długotrwałego różnorodnego obciążenia. Łatwo (ok, względnie łatwo) jest zjechać w dół z wagą jak ma się BMI na poziomie 28-30 i więcej. Im mniej tym trudniej.
klosiu pisze:Oczywiście że organizm przy dużym deficycie spala cały czas więcej tłuszczu niż mięśni. Ale mięśnie też ważą dwa razy więcej, więc stanowią spory procent straconej wagi.
Po paru miesiącach takiego deficytu dochodzi się do momentu w jakim jest koleżanka: organizm traktowany dużym deficytem stracił sporo wagi, załóżmy optymistycznie że 5 kilo mięśni i 15kg tłuszczu i obniżył przez samą stratę mięśni dobowe zapotrzebowanie energetyczne o 100-150kcal.
Resztę organizm załatwia standardowo: obniżenie energii, spowolnienie procesów przemiany materii, ograniczenie ruchliwości itp. Zapotrzebowanie spada jeszcze o 200-300kcal dziennie i już się nie chudnie przy 1700kcal dziennie.
Przecież to jest standardowy mechanizm, co parę dni jest wątek w którym ktoś się żali że przestał chudnąć mimo dużego deficytu.
Nie wiesz tak naprawdę co koleżanka je, ani jaka jest jej aktywność. Nie podała zbyt wielu konkretnych danych, na podstawie których można by skonstruować rozsądną hipotezę.
Ponieważ tych danych jest mało i są wybiórcze, możesz wypełnić puste miejsca swoimi spekulacjami. Ona podała twarożek, morele; prawie codziennie i co drugi dzień - bez informacji o intensywności, a także osąd własny: myślę że 1500 - 1700 kcal. Czego nie wiadomo - no właściwie to niemal wszystkiego. Waga, wzrost, wiek, tryb życia, dokładne wiadomości na temat tego, co się je, intensywność wysiłku ... można wymieniać.
Ty zaś wyciągasz konkretne kilogramy jak królika z kapelusza.

Masz równanie n-tego stopnia z wieloma niewiadomymi, dostajesz pytanie o x i zamiast odpowiedzieć - brak danych - odpowiadasz z przekonaniem x=4,75.

To jest popularny schemat: ma się swoją uniwersalną teorię i dopasowuje się wszystko do niej. A im mniej się wie tym łatwiej wypełnić puste miejsca i stworzyć jasny, przekonywujący obraz.
klosiu pisze:
Bardzo dużo dzieje się w głowie (to kolejny argument za Central Governor). Z autopsji: tydzień z dość silnie obciętymi kaloriami (o 1/4 do 1/3 do dziennego zapotrzebowania, 5 godzin treningowych) sobota, w planie Threshold, 20 minut, z opakowaniem, umysł odmawia wyjścia na trening, wpływa na morale, głowa jest przekonana, że nie jest możliwe wykonanie treningu, po wyjściu i początkowym rozbieganiu organizm wykonuje 2km w tempie około 10K-8K, zatrzymanie, po dwóch - trzech minutach przerwy wzięta jest poprawka, organizm daje radę wykonać kolejne 21 minut, tym razem tempo T (15K - HM), głowa jest przekonana, że to już koniec a do domu niech mnie zwiozą, po czym wychodzi jeszcze pół godziny rozbiegania w drodze powrotnej zamiast planowanych 20 min ze zmianą trasy na zdecydowanie trudniejszą.
Fajnie, tylko że to się nie dzieje w głowie. Tak organizm daje ci znać, że już nie wydala na obniżonej ilości kalorii. Można to zignorować, przez jakiś czas, ale w końcu organizm upomni się o swoje, albo przetrenowaniem, albo napadami głodu.
Przekonanie, że "wszystko dzieje się w głowie" i ignorowanie fizjologicznych sygnałów od organizmu to jest powód dla którego większość prób odchudzania się nie udaje. Bo wszystko traktuje się jakby było w głowie do momentu aż do momentu w którym nie da się tego tak traktować i wtedy kilogramy wracają :).
Dzieje się w głowie => organizm dąży do zachowania homeostazy. Fizjologiczne sygnały nie są przeznaczone dla Ciebie, tylko dla mózgu, celem podjęcia decyzji o zakresie działań przywracających homeostazę. Mózg sprawuje kontrolę poprzez mieszaninę działań - subtelnych na psyche, i mniej subtelnych - kiedy robi black out kilkanaście metrów przed metą.
Możliwości wpłynięcia na mózg są, ale ograniczone i dość subtelne.

Nawiasem mówiąc efekt yo-yo ślicznie wpasowuje się w Central Governor.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 10:47
autor: fantom
rosomak pisze: To jest popularny schemat: ma się swoją uniwersalną teorię i dopasowuje się wszystko do niej. A im mniej się wie tym łatwiej wypełnić puste miejsca i stworzyć jasny, przekonywujący obraz.
Na popularny schemat jest popularne rozwiazanie. Istota wszystkich zadan wielowymiarowych jest uproszczenie przypadku na jeden wymiar a potem rozciagniecie go na wiele wymiarow.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 10:49
autor: klosiu
Rosomak: Mam efekt, i do typowego efektu daję typowe wytłumaczenie.

Mam zacząć coś wymyślać i wyciągać z kapelusza jakieś szczególne przypadki, skoro ten przypadek jest do bólu typowy?

fantom: o właśnie :).

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 11:13
autor: rosomak
klosiu pisze:Mam zacząć coś wymyślać i wyciągać z kapelusza jakieś szczególne przypadki, skoro ten przypadek jest do bólu typowy?
Tak się spytam przy okazji - nie czytałeś Pułapek Myślenia Kahnemana, prawda?

Mam dobrze pasujący do sytuacji cytat (i to niemal na pewno nie jest Kahneman), Steve Magness wykorzystał go jako motto do jednego ze swoich rozdziałów The Science of Running, ale nie mam jej pod ręką dzisiaj, następnym razem.
fantom pisze:Istota wszystkich zadan wielowymiarowych jest uproszczenie przypadku na jeden wymiar a potem rozciagniecie go na wiele wymiarow.
Ja bym był bardziej ostrożny z kwantyfikatorami :hahaha:
Jeżeli rozumiemy wielowymiarowość jako złożoność, to nawet w matematyce to zdanie nie jest zawsze prawdziwe.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 11:40
autor: _dorota_
Może ja się nie znam za bardzo, ale postawiłam na dietę tłuszczową i jak na razie jestem zadowolona.
Radzilabym ci ograniczyć węglowodany do minimum, nie jeść żadnego chleba, ziemniaków, makaronów, kasz itp, ograniczyć owoce. Bazuj na warzywach, jajkach i dodaj do tego sporo tłuszczy np. masło, śmietana 36%. Nie obawiaj się tłuszczu w diecie. Ja się do tego przekonałam i jak na razie dobrze na tym wychodzę. Spróbuj takiej diety przez 2-3 tyg i zobacz co się dzieje. NIE LICZ KALORII!!! Pamietaj tylko zeby maksymalnie obniżyć ilosc węglowodanów w diecie. Wybieraj tłusty nabiał. Spróbuj, nie przytyjesz na pewno, dodatkowo nie bedziesz mieć problemu z zachciankami itp. Ja, niewolnica czekolady mlecznej nawet już o niej nie myślę :hejhej: .
Zmień dietę tak jak pisałam i zdawaj relacje na bieżąco co i jak.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 11:47
autor: fantom
rosomak pisze: Jeżeli rozumiemy wielowymiarowość jako złożoność, to nawet w matematyce to zdanie nie jest zawsze prawdziwe.
Doprawdy ? Metoda dziel i zwyciezaj - podziel problem na kilka prostych, ktore umiesz rozwiazac a nastepnie zsyntetyzuj je wszystkie w celu rozwiazania calego problemu.

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 15:25
autor: rosomak
fantom pisze:
rosomak pisze: Jeżeli rozumiemy wielowymiarowość jako złożoność, to nawet w matematyce to zdanie nie jest zawsze prawdziwe.
Doprawdy ? Metoda dziel i zwyciezaj - podziel problem na kilka prostych, ktore umiesz rozwiazac a nastepnie zsyntetyzuj je wszystkie w celu rozwiazania calego problemu.
Jaka będzie pogoda podczas Orlenu? Temperatura, siła wiatru, wilgotność?

Pozostając przy temacie wątku:
Ile będzie ważyła koleżanka za pół roku? Czy będzie zdrowa czy też będą ją trapiły kontuzje?

A czy wiesz dlaczego eksperci podczas prognozowania w prasie czy telewizji mylą się bardziej niż dyletanci rzucający monetą? :hejhej:

Re: Gdzie popełniam błąd

: 25 mar 2014, 20:41
autor: MariNerr
Ania35 pisze:Odkąd zaczęłam biegać niestety przestałam chudnąć i strasznie mnie to irytuje. Nie chcę wracać do kijków, bo nie dają takiego kopa.
Może z moją dietą coś jest nie tak? Gdzie popełniam błąd?
Nie podajesz bieżącej wagi ani wzrostu, może waga jest już o.k.? Takie zatrzymania spadku wagi są całkiem normalne, czasem nawet na 2-3 miesiące. Niektórzy twierdzą, że chodzenie bardziej korzysta z zasobów tłuszczu, bo na lekkim poziomie wysiłku organizm nie rusza mocno zapasów glikogenu tylko od razu korzysta z zapasów, ale przy tym czasie biegu jakim robisz to nie powinno mieć już znaczenia.

Obecnie jesteś niestety w trudnym punkcie, bo biegowo biegasz już sporo, a z ilości kalorii nie ma sensu więcej schodzić. Pewnie lepiej jest nawet tak jak pisze klosiu przynajmniej na jakiś czas wrócić do normalnego odżywiania żeby organizm wyszedł z trybu oszczędzania zapasów. _dorota_ daje dobre standardowe rady odnośnie węglowodanów, ale to chyba niezbyt dobra rada dla wegetarian, którzy brak kalorii z mięsa są zmuszeni uzupełniać węglowodanami.

Na odchudzanie ja bym na pewno dodał do biegania jakieś ćwiczenia ogólnorozwojowe interwałowe (Tabata, HIIT). Nawet kilkanaście minut ćwiczeń zwiększa na kilka godzin spalanie kalorii.