Kurczę, co za niemądre rzeczy...
Człowiek nie został stworzony do jedzenia mięsa, tak? A skąd taki wniosek? Z tego bzdurnego badania o zwiększonej ilości leukocytów po zjedzeniu mięsa?
W roślinach jest wystarczająco białka? Jasne. Ale wszystko rozgrywa się o JAKOŚĆ, a nie ilość tego białka. Jak sobie przeprowadzicie prosty test (jeden z wielu) na obecność białka w roślinach, czyli dodacie do rośliny siarczan (VI) miedzi i zasadę sodową, to Wam tego białka w ich większości w ogóle nie wykryje /brak grupy peptydowej/.
Są białka i białka. WegANIE mogą mi mówić, że spożywają idealną ilość idealnego białka - i to będzie prawda, ale tylko w nielicznych przypadkach. Przez jakiś czas myślałem, że weganie próbują świadomie komponować jedzenie pod względem aminokwasów i wkuwają te aminogramy, aby wszystko miało ręce i nogi. No ale widzę, że nie: bierzemy różne warzywka, nie zapominamy o orzechach i roślinach strączkowych, liczymy, że to się jakoś zbilansuje. Może tak, może nie.
Dla człowieka: pełnowartościowe białko NIE JEST charakterystyczne dla roślin i tego się zagiąć NIE DA.
A argument ze słoniami? Cóż, słoń to słoń, człowiek to człowiek. Nie znam się na budowie anatomicznej słoni i na biochemii słoni (raczej nikt na świecie tego drugiego tematu wystarczająco szczegółowo nie zgłębił), ale jedno jest pewne: obydwa aspekty u słonia różnią się znacząco w stosunku do człowieka.
Czy niedobór jakichś aminokwasów będzie szczególnie zauważalny, szczególnie groźny w czasie rzeczywistym? Jeśli nie będzie skrajny, na pewno nie. Przecież ludzie niejednokrotnie całe życie funkcjonują na diecie z jakimiś niedoborami - i to prędzej lub później daje o sobie znać, co nie oznacza, że od razu kończy się śmiercią (chociaż długofalowo może ją znacznie przyspieszyć). Dieta człowieka z definicji nie jest idealna i ciało ludzkie umie z tym żyć, jak widać. Typowa dieta to niedobory mnóstwa składników i poważna nadwyżka wielu kolejnych. Czy typowy człowiek żyje? Żyje. Narzeka? W którymś momencie: oczywiście!
Dlatego proszę nie myśleć, że ta niska jakość białka to jest takie "czuję się świetnie, nie mam niedoborów!". Miliardy ludzi pokazały sobą, że to tak nie działa. Ale na pewno nie wypada o diecie domyślnie zaniżającej jakość białka mówić jako o diecie idealnej, znakomitej. Można się srogo przejechać...
@Klosiu - akurat przedawkowanie białka zachodzi w rzeczywistości, często dość poważne. Osoba nietrenująca najzwyczajniej w świecie nie potrzebuje więcej białka, niż - to już naprawdę maximum - 1 gram. Oczywiście to zapotrzebowanie nie wynosi też 16 gramów, dane w artykule są mocno przesadzone, jednak ma często miejsce. Typowy i nietrenujący mężczyzna o lekkiej pracy, niech waży te Wasze 70 kg, bez trudu zaspokoi swoje zapotrzebowanie na białko 50-60 gramami dziennie. Jeśli zje 100 gramów, to jest to już dużo, raczej za dużo.
/Aha, te kwalifikacje z reguły zachęcają do liczenia samego białka pełnowartościowego; białko niepełnowartościowe oczywiście się liczy, ale ma jakby niższą wagę/.
To mi przypomniało kolejny argument przeciwko białku roślinnemu jako podstawowemu: spójrzcie sobie na wartość biologiczną i potencjał budulcowy (nie pamiętam, jak to się dokładnie nazywało) białek zwierzęcych i roślinnych.
