Są różne stopnie pronacji. Nie zawsze sobie można z tym poradzić butami. Napiszę jak to było ze mną. Mam totalnie krzywe stawy skokowe. Zupełnie mi to nie przeszkadzało zwłaszcza, że nic mnie nie bolało a na zawodach większość biegaczy oglądała moje plecy

Biegałem tak kilka lat po 3-4 tysiące kilometrów rocznie i nic złego się nie działo. Dopiero w lutym tego roku przeciążyłem lewego Achillesa, leczyłem się dwa miesiące. Pobiegałem kilka tygodni i uszkodziłem ścięgno piszczelowe tylne, też w lewej nodze. Ból był straszliwy, skończyło się na zastrzyku ze sterydu i trzytygodniowej przerwie. Znowu zacząłem biegać. Po kilku tygodniach zaczął pojawiać się punktowy ból po zewnętrznej stronie prawego piszczela. Lokalny ortopeda powiedział, że nic się nie dzieje (po badaniu USG i rentgenie) i kazał biegać dalej. Ból oczywiście się nasilał, musiałem przerwać treningi i poszedłem do doktora Marszałka. Doktor jednak znalazł u mnie kontuzję - zapalenie powięzi przyczepu kości strzałkowej (założę się, że nikt z forumowiczów nie miał czegoś takiego

) i jakoś mi to rozmasował i pokazał jak mam ćwiczyć w domu. Zasugerował też noszenie wkładek. Oczywiście puściłem tą sugestię mimo uszu. W międzyczasie zaczął skrzypieć mi prawy achilles. Nie czekając aż zacznie boleć odpuściłem bieganie i znowu poszedłem do doktora Marszałka, który jakoś mnie uratował. Wróciłem do biegania (po raz kolejny) i zaczął boleć mnie piszczelowy tylny. Pamiętając straszliwy ból z wiosny szybko umówiłem się do Centrum Medycznego Dynasplint bo dowiedziałem się, że tam są lekarze, którzy są kumaci w temacie sportu i dopasują mi wkładki. I rzeczywiście - po oględzinach moich krzywych stawów skokowych lekarz stwierdził, że potrzebuję wkładek. Ale nie jest to tak, że wkładam do butów wkładki sklepowe. Takie wkładki z seryjnej produkcji są przez lekarza tuningowane pod konkretną wadę stopy.
I teraz biegam już ponad dwa miesiące, nic mnie nie boli i jest ok

Zaletą takich wkładek jest to, że są one bardzo lekkie a buty stabilizujące już niekoniecznie. Nie potrzebują kilku par tylko te jedne przekładam do różnych butów. Jedyny minus jest taki, że nie mieszczą się do kolców. Zresztą lekarz powiedział mi, że bieganie w kolcach to w moim przypadku nie najlepszy pomysł.
I jeszcze dla orędowników tzw. biegania naturalnego. Zawsze biegałem ładnie technicznie a w butach zdzierałem wyłącznie przodostopie. I nic nie pomogło. Przy kontakcie stopy z podłożem, stawy skokowe się krzywiły i przez to źle były obciążone achillesy, piszczela i ścięgna stopy. Teraz nie ma tego problemu bo wkładka mnie wyprostowała.
Może gdy ktoś sobie truchta po 40-50 km tygodniowo po 5:30/km to nie potrzebuje takich wkładek - organizm sam mu się zdąży zregenerować. Ale przy mocniejszym treningu raczej coś takiego nie przejdzie czego sam jestem najlepszym przykładem.