trudny do zidentyfikowania ból lewej nogi
: 14 sie 2013, 10:09
Witam!
Od zimy borykam się z problemami ze swoją lewą nogą. Zacznę może od początku (choć nie wiem czy wszystkie wątki będą istotne). Mam 22 lata, ważę ok 77kg, przygotowuję się do swojego 1 maratonu (tegoroczna Wwa). Biegam, regularnie, od roku/półtorej. Tygodniowo od 20 do 50km, w tempie od 5 do 6:30 min/km. W 80% leśne ścieżki.
Geneza problemu ma miejsce zimą, kiedy to poślizgnąłem się na oblodzonym (ale nie wyglądającym na taki) chodniku. Upadłem na lewe kolano i 4litery (owszem da się tak) z ogromnym impetem. Wstałem ból lewego kolana po zewnętrznej stronie był ogromny, myślałem o powrocie do domu, ale jakoś, kulejąc się rozbiegałem - 20km.
Po zakończeniu wybiegania - ogromny ból, nie mogłem wchodzić po schodach, ledwo chodziłem o bieganiu nie mówiąc. Naczytałem się na temat swoich objawów i wszystko wskazywało na ITBS + jakieś tam inne dodatki (dlatego, że ból nie był punktowy). Trzymając się wskazówek udało się problem zażegnać choć był delikatnie wyczuwalny mi przez kolejne 3, a nawet 4 miesiące.
Z takim też bólem kolana pojechałem (ok 3tyg temu) na zawody - 10km. Rozbieganie przed startem - i towarzyszący temu, bardzo ciężki do zidentyfikowania ból nogi sprawiał, że myślałem, aby start potraktować na chilloucie. Niestety się nie udało, adrenalina wzięła górę.
Pobiegłem dużo szybciej, niż robię to zazwyczaj - 4:30min/km.
Od tamtej pory dokucza mi ból lewej nogi, pomiędzy łydką a kostką. Stosuję jakieś maści, robię sobie okłady. Noga boli na tyle,że ciężko nawet leżeć, trochę mi się kuleje (choć jestem w stanie to rozbiegać). Ból jest największy, gdy próbuję tylko na niej stanąć lub gdy podnoszę nogę. Normalnie bym się tym tematem nie przejmował i zrobił sobie z 2 tygodnie przerwy, ale maraton w Warszawie (mój pierwszy) coraz bliżej...
Wizyta u lekarza nieunikniona? Czy może to być wina butów (obecne mają ok 1000km przelotu)
Od zimy borykam się z problemami ze swoją lewą nogą. Zacznę może od początku (choć nie wiem czy wszystkie wątki będą istotne). Mam 22 lata, ważę ok 77kg, przygotowuję się do swojego 1 maratonu (tegoroczna Wwa). Biegam, regularnie, od roku/półtorej. Tygodniowo od 20 do 50km, w tempie od 5 do 6:30 min/km. W 80% leśne ścieżki.
Geneza problemu ma miejsce zimą, kiedy to poślizgnąłem się na oblodzonym (ale nie wyglądającym na taki) chodniku. Upadłem na lewe kolano i 4litery (owszem da się tak) z ogromnym impetem. Wstałem ból lewego kolana po zewnętrznej stronie był ogromny, myślałem o powrocie do domu, ale jakoś, kulejąc się rozbiegałem - 20km.
Po zakończeniu wybiegania - ogromny ból, nie mogłem wchodzić po schodach, ledwo chodziłem o bieganiu nie mówiąc. Naczytałem się na temat swoich objawów i wszystko wskazywało na ITBS + jakieś tam inne dodatki (dlatego, że ból nie był punktowy). Trzymając się wskazówek udało się problem zażegnać choć był delikatnie wyczuwalny mi przez kolejne 3, a nawet 4 miesiące.
Z takim też bólem kolana pojechałem (ok 3tyg temu) na zawody - 10km. Rozbieganie przed startem - i towarzyszący temu, bardzo ciężki do zidentyfikowania ból nogi sprawiał, że myślałem, aby start potraktować na chilloucie. Niestety się nie udało, adrenalina wzięła górę.
Pobiegłem dużo szybciej, niż robię to zazwyczaj - 4:30min/km.
Od tamtej pory dokucza mi ból lewej nogi, pomiędzy łydką a kostką. Stosuję jakieś maści, robię sobie okłady. Noga boli na tyle,że ciężko nawet leżeć, trochę mi się kuleje (choć jestem w stanie to rozbiegać). Ból jest największy, gdy próbuję tylko na niej stanąć lub gdy podnoszę nogę. Normalnie bym się tym tematem nie przejmował i zrobił sobie z 2 tygodnie przerwy, ale maraton w Warszawie (mój pierwszy) coraz bliżej...
Wizyta u lekarza nieunikniona? Czy może to być wina butów (obecne mają ok 1000km przelotu)