I ja się pod tym podpiszę. 7 maja miałem artroskopię, podczas której usunięto kawałek łąkotki, resztę zespawano ( tak to wyglądało na monitorze ) i wycięto trochę przerośniętej błony.
Dzisiaj to już kolejny dzień, kiedy chodzę bez kul, właściwie jak chodziłem wcześniej bez żadnej różnicy. Oczywiście wykonuję zestaw ćwiczeń, chłodzę, jeżdżę na rowerze stacjonarnym i z trudem powstrzymuję się żeby nie wsiąść na normalny i trochę pokręcić. Z dnia na dzień zauważylem ogromną poprawę w funkcjonowaniu nogi i prognozuję, że w pierwszym tygodniu czerwca, wyjdę już potruchtać. Tylko i wyłącznie rozsądek oraz przyrzeczenie żonie, że zastosuję się do wszelkich wskazówek lekarza i rehabilitanta, powstrzymują mnie na du...e
Acha, mam 35 lat ale jak to zauważył kolejny już lekarz, na mnie to goi się jak na psie.
PS Wczoraj miałem okazyjnie zrobione badanie pulsoksymetryczne i po 3 miesiącach niebiegania ( truchtów po 3-5km z żoną nie liczę ), a częstszego użytkowania roweru, jak badający zobaczył moje wyniki, to mocno się zaniepokoił.
Puls 42

( norma dla wieku 60-90 )
Wysycenie tlenem 99,39 ( norma 95-99 )
Stosunek objętości komora/aorta 8,89 ( norna 2,7 - 4,8 ), jak to określił po wywiadzie, częsta przypadłość u "wyczynowców". To ostatnie najpierw mnie rozbawiło, a potem podbudowała, choć z wyczynem w sporcie, to u mnie daleko.
Dlaczego to pisze, ano dlatego, że nawet taki ktoś jak ja, kiedyś palący astmatyk, alergik i do 12 roku życia, prawie stały mieszkaniec wszelkiej maści sanatariów, może mieć dobre, a nawet bardzo dobre wyniki zdrowotne ( potwierdzeniem może być również to, że regularnie oddaję krew, co w przypadku astmatyków, nie jest normą ), a wszystko to, dzieki bieganiu
