90 procent szansy. Zobacz
tutaj
Tzn. szansy na to, że unikniesz chirurga, bo to może (nie musi) "prowadzić do ograniczenia zakresu ruchu oraz wcześniejszego pojawiania się zmian zwyrodnieniowych"
To,że jest to pierwszy uraz-zwiększa szansę,że nie będziesz miał skłonności do nawykowych skręceń stawu skokowego.
Trzeba tylko to cholerstwo porządnie wyleczyć. Czyli jakaś fizykoterapia (będą blizny pourazowe, które ona, organizm, wspomoże w usunięciu). Jak jest możliwość (czytaj gotówka) prywatnie-nie ma wówczas limitów NFZ.
To, że teraz nie boli to jest efekt tego, że nie obciążasz nogi.Wystarczy zdjąć gips i się przebiec. Nie rób tego! Może nieźle zaboleć.
Co do opuchlizny to problemem nie jest to, że jest, tylko od czego. Jak od jakiegoś naderwania torebki stawowej to nic strasznego ale jak od uszkodzenia więzadeł to gorzej.
Szybko będziesz biegać jak przed urazem, gdy to skutecznie wyleczysz. Obawiam się tylko,że najwcześniej w drugiej połowie roku.Niestety sama fizykoterapia po ostatecznym zdjęciu gipsu to 2-3 tygodnie, później znowu min 3 tygodnie bezruchu, bo te zabiegi działają jeszcze po zakończeniu ich brania.
Następnie powolny powrót do biegania.
Po takim urazie, w stawie będzie się jeszcze coś odzywać przez kilka tygodni, po tym jak felczerzy stwierdzą,że wszystko jest niby dobrze.
Ps. Kilka razy skręciłem staw skokowy, nigdy nie miałem żadnych krwiaków, obrzęków, gipsów a te nieco poważniejsze (gdy nie mogłem po urazie biec) zawsze jakoś się długo leczyły1.5-2 miesiące po urazie coś się odzywało.Może u Ciebie będzie szybciej.
Jeszcze jedno w trakcie powrotu do ruszania się zauważyłem, że przynajmniej na mój staw pozytwnie wpływały marsze takie 20 kilometrowe. Tzn w tygodniu biegam, coś się odzywa później sobie przechodzę traskę po lesie i przy następnym biegu jest wyraźnie mniejszy dyskomfort.