Strona 1 z 2

Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 22 paź 2012, 08:08
autor: bieganie.pl
Skomentuj artykuł Historia pewnej arytmii

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 22 paź 2012, 10:33
autor: LDeska
Super historia.

Co do tematu tego tragicznego przypadku z Poznania to z jednej strony z szacunku dla zmarłego nie podaje się do wiadomości publicznej jakie miał schorzenia ani jak wyglądały jego przygotowania a z drugiej strony z powodu braku tych wiadomości wielu komentatorów snuje własne przypuszczenia. Myślę że dla dobra ludzi którzy mogą popełnić ten sam błąd należałoby poinformować ludzi dlaczego doszło do tej śmierci. To nie maraton tu zawinił ale z tego co wiem - człowiek... i niestety zapłacił najwyższą cenę.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 22 paź 2012, 14:12
autor: infomsp
Ja się konsultowałem z kardiologiem jak zacząłem biegać, bo mam nadciśnienie. Otrzymałem taką informację, że tego rodzaju wysiłek, jak bieganie ma bardzo dobry wpływ na serce i jest jak najbardziej zalecane. Myślę, że to samo powie 99% lekarzy. Nawet jak bieganiu towarzyszy pewne ryzyko dotyczące serca lub układu krążenia to i tak jest ono mniejsze, niż w sytuacji, kiedy siedziałbym przed telewizorem i się oszczędzał. W tego rodzaju schorzeniach ryzyko zachorowania podnosi bardzo wysoko występowanie podobnych schorzeń w rodzinie. A na to wpływu nie mamy i tak na prawdę to jest wybór tylko w jedną stronę. Lekarstwa, jak pokazuje powyższy przykład, to tylko półśrodek. Mnie poza tym nie rajcuje branie do końca życia tabletek.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 22 paź 2012, 15:13
autor: ad_wen
Całość problemu "biegać czy nie biegać" w kontekście zdrowia można uprościć. Serce to mięsień jak każdy inny. Jak go ćwiczysz - wzmacnia się. Nie ćwiczone słabnie. Podobnie jak przy ćwiczeniu innych partii mięśni - można je przetrenować, co nie oznacza, że jego wzmacnianie (czyt. bieganie) jest samo w sobie szkodliwe. Wady wrodzone to temat wtórny. Myślę, że każde zdarzenie tego typu co w Poznaniu należy rozpatrywać indywidualnie.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 22 paź 2012, 22:59
autor: Krzychu M
Czy bieganie leczy?Ja jeszcze rok temu borykałem się z nadwagą i nadciśnieniem.
W listopadzie minie rok jak regularnie biegam.Nie mam nadciśnienia,zrzuciłem 14 kilo i mam więcej energii życiowej.
Co prawda serce miałem zdrowe(badania holterowskie wykazały 0 skurczy nad i komorowych)
Zapomniałem dodać,że cholestreol też miałem za wysoki.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 22 paź 2012, 23:33
autor: Adam Klein
No !!! I sobie uświadamiam, że potrzebujemy takich postów!
Bo tak się przyzwyczailiśmy do tego, że bieganie jest zdrowe, że każdy uważa, że już o tym nie trzeba pisać.
W efekcie piszemy tylko o negatywnych aspektach, przypadek z Poznania był już ekstremalny ale przecież w dziale zdrowie głównie mówimy o kontuzjach, nadwyrężeniu, przetrenowaniu a nie o tym, że bieganie jednak wielu osobom pomaga.
Dzięki Krzychu, jeśli ktoś ma swoje pozytywne doświadczenia niech napisze.
Będziemy potem głównym źródłem pozytywnych treści dla różnych telewizji. :)

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 22 paź 2012, 23:49
autor: dariuusz4
Coprawda w tym roku Poznania nie biegalem ale dwa lata temu w Trzemesznie na biegu Trzech Jezior tez zaslabl i zmarl pewien mezczyzna, nie znalem go ale historia byla naprawde tragiczna i pamietam to do dzis...kolega biegacz, maratonczyk, jeden z nas..nie wrocil z biegu...
Korzysci z biegania jest napewno wiecej niz minusow a prawda jest taka ze idac na ulicy bedac biegaczem czy zwyklym czlowiekiem tez mozesz miec atak serca, spiac mozesz sie nie obudzic. Takie zycie.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 23 paź 2012, 07:18
autor: Marietto
Jako fizjoterapeuta i były sprinter byłem kiedyś zdziwiony pewną sytuacją. Leczył się u nas na oddziale pacjent po przeszczepie serca. Prowadził fundację dla podobnych sobie ludzi i dużo opowiadał o "życiu po życiu". To jak włożyć do samochodu nowy silnik z innej jednostki i potem przerabiać cały układ przeniesienia napędu, jezdny, hamulcowy itd. słowem zakres zmian adaptacyjnych całego ustroju jest ogromny. Na jednym z albumów ludzie po przeszczepach kręcili na rowerach i biegali długie dystanse (nie pamiętam czy był to maraton ale tak mi się wydaje), ba uczestniczyli w igrzyskach paraolimpijskich! Choć fizjoterapia kardiologiczna nie jest moją specjalnością to jakieś pojęcie ogólne mam i cała ta relacja poparta "dowodami" wystrzeliła mnie z kapci. Żeby było śmiesznie wszystko dzieje się nie tylko w pełnej konsultacji i aprobacie, a rzekłbym z entuzjazmem ich lekarzy prowadzących w Szpitalu JPII w Krakowie :D

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 23 paź 2012, 08:55
autor: infomsp
Adam Klein pisze:No !!! I sobie uświadamiam, że potrzebujemy takich postów!
Bo tak się przyzwyczailiśmy do tego, że bieganie jest zdrowe, że każdy uważa, że już o tym nie trzeba pisać.
W efekcie piszemy tylko o negatywnych aspektach, przypadek z Poznania był już ekstremalny ale przecież w dziale zdrowie głównie mówimy o kontuzjach, nadwyrężeniu, przetrenowaniu a nie o tym, że bieganie jednak wielu osobom pomaga.
Dzięki Krzychu, jeśli ktoś ma swoje pozytywne doświadczenia niech napisze.
Będziemy potem głównym źródłem pozytywnych treści dla różnych telewizji. :)
Chyba nie będzie, bo to się źle sprzedaje. ;)

Mnie od bieganie co jakiś czas coś boli. Jak to przy bieganiu. Jednak za nic bym się nie cofnął do czasu sprzed ponad roku. Jak sobie przypominam i tak mnie co jakiś czas bolały kolana. Byłem notorycznie senny, bez humoru i ciągle planowałem, że coś z sobą trzeba zrobić. Bolało z powodu ciągłego siedzenia. Bolał tyłek, plecy, szyja i od tego na końcu głowa. Długie siedzenie powodowało, że rosło mi ciśnienie krwi, które i tak cały czas było podwyższone. Dziś też czasem bolą kolana, jestem zmęczony po treningu i mi się nie chce, ale jest w tym ogromna satysfakcja i wiem dlaczego tak jest. Wreszcie nie planuję, że trzeba coś ze sobą zrobić, bo robię. Jest tak zależność, której nie da się pominąć: im więcej chce się osiągnąć tym więcej się ryzykuje. Pokonanie tego ryzyka buduje na końcu poczucie własnej wartości.
I te spojrzenia skulonych w sobie przechodniów, kiedy się biegnie w cienkim ubraniu z uśmiechem na twarzy w zimnym deszczu i wietrze ... bezcenne. ;) A kiedy mi jest ciężko wyjść na trening to przypominam sobie słowa ortopedy, u którego byłem na początku biegania: "Z taką skoliozą przy bieganiu, to prosi się pan o kłopoty". Dziś biegam 40-50 km tygodniowo i lepiej mi się biega niż chodzi, bez wkładek, wsparć, systemów w butach itd.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 23 paź 2012, 09:05
autor: qucharek
Jak czytam powyższy artykuł, czuję jakbym czytał o sobie. Kilka lat miałem równie dokuczające skurcze. Kardiolog powiedziało mi że są one nieszkodliwe, że nie mam się przejmować. Zadyszek i omdleń nie miałem, jedynie te denerwujące męczące skurcze. Po kilku miesiącach regularnego biegania, nie było już po nich śladu i zostało tak do dziś. Aż strach przestać biegać ;)

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 23 paź 2012, 09:44
autor: immortal
LDeska pisze:Super historia.

Myślę że dla dobra ludzi którzy mogą popełnić ten sam błąd należałoby poinformować ludzi dlaczego doszło do tej śmierci. To nie maraton tu zawinił ale z tego co wiem - człowiek... i niestety zapłacił najwyższą cenę.
Jako kolega zmarłego, który również biegł w feralnym maratonie, mogę jedynie przekazać, że powodem był rozległy zawał serca co wykazała sekcja. Nie chcę być mądrzejszy od lekarzy więc o przyczynach nie będę głęboko dywagował. Moje "amatorskie" obserwacje już podawałem w innym wątku -na pewno nie służyło mu palenie papierosów, brak wystarczającego wytrenowania, przecenienie sił (zbyt szybkie tempo) i brak badań.
Ponieważ przy tej okazji przetoczyła się dyskusja o tym co i jak badać to tylko dodam - zawał to często wynik oderwania się blaszki miażdżycowej i zapchanie naczyń krwionośnych. Nie wiem czy tak było i teraz, ale zdaje się standardowe badania polecane biegaczom nie zawierają określenia stopnia zapchania żył blaszką miażdżycową. Tu jednak nie ma o ile wiem reguły i oderwać może się również tam gdzie nawarstwienie nie jest duże.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 24 paź 2012, 20:56
autor: pit78
Artykuł nie jest dobrą nowiną dla producentów leków ;)
Poza tym zawsze przeraża mnie łatwość z jaką lekarze przepisują poważne leki.

Przecież pierwszą terapią powinna być analiza i ewentualna zmiana diety i trybu życia, a po paru miesiącach leki, jeżeli dieta nie pomogła.
A nie betablokery na dzień dobry.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 26 paź 2012, 09:41
autor: infomsp
pit78 pisze:Artykuł nie jest dobrą nowiną dla producentów leków ;)
Poza tym zawsze przeraża mnie łatwość z jaką lekarze przepisują poważne leki.

Przecież pierwszą terapią powinna być analiza i ewentualna zmiana diety i trybu życia, a po paru miesiącach leki, jeżeli dieta nie pomogła.
A nie betablokery na dzień dobry.
hmmm, z takim założeniem to śmiem twierdzić, że w leczeniu mieliby skuteczność na poziomie 5%, bo chyba tyle osób decyduje się na regularny wysiłek fizyczny, który może w tym coś pomóc. To nie jest tylko wina lekarzy, ale też i chorych, którzy oczekują najprostszych rozwiązań: tabletkę i po sprawie.

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 26 paź 2012, 13:39
autor: pit78
Oprócz lekarzy i pacjentów winna jest też nachalny marketing, przecież w tv większość reklam to kredyty/konta albo pigułki na każdą przypadłość.
Skojarzyło mi się, pasuje jak ulał do wątku:
http://goo.gl/fp2iB

Re: Komentarz do artykułu Historia pewnej arytmii

: 26 lip 2015, 21:41
autor: Zbigniew94
a jak ja taki coś mam że serce bije przerwa długa znaczy tak jak zawsze bo mam w spoczynku poniżej 50 i nagle takie 2-3 uderzenia płaskie i szybkie to pobudzania komorowe czy nadkomorowe ?