W sobotnim biegu na 10km (mój debiut, biegam dopiero od 8 tygodni, nigdy w życiu nie biegłam takiego dystansu) po 5km zaczęła boleć mnie prawa łydka, ale nie musiałam zwalniać, niestety przez 2 ostatnie km musiałam biec wolniej z uwagi na ból ścięgna Achillesa w lewej nodze. Następnego dnia jednak to prawa łydka dała o sobie znać. Zrobiłam dzień przerwy, na noc posmarowałam Liotonem, ale dziś na bardzo delikatnym treningu cały czas czułam delikatny ból. Nie wiem czy to nadwyrężenie czy naciągnięcie ścięgna (z tyłu łydki, tak jakby górna część ścięgna Achillesa albo mięsień płaszczkowaty). Nie przejmowałabym się tym zbytnio, ale w sobotę biegnę trochę ponad 5km i nie chciałabym się nabawić kontuzji, a jednocześnie skompromitować kiepskim czasem

Do soboty oczywiście biegam co drugi dzień maks 30min (postaram się 20min, ale czasem bardzo ciężko mi się zatrzymać

). Czy ktoś byłby tak uprzejmy i poradziłby mi czy wspomagać się Liotonem, masować, przykładać lód czy po prostu dać sobie spokój i samo przejdzie? Niestety nie znalazłam artykułu na ten temat, w końcu nie jest to stricte kontuzja.
edit: biegłam w ZENkach Kalenji, to był mój trzeci bieg w tych butach, nie czułam specjalnej różnicy, zawsze biegałam na przodzie/śródstopiu, ale chyba moje czucie mnie zawiodło.