Zapalenie okostnej
: 30 maja 2012, 00:10
Witam, też dopadło mnie zapalenie okostnej, powoli z tego wychodzę, chętnie podziele się moimi doświadczeniami.
Kontuzja pojawiła się pod koniec lutego, pierwsze bόle po zewnętrznej stronie prawego piszczela, przechodziło po kilku minutach biegu, więc nie było źle. Jednak noga była słabsza, a mięśnie z lewej strony piszczeli musiały pracować mocniej, dlatego załatwiłem sobie też drugą stronę. Przesadziłem z ilością kilometrόw, zima, mrόz, twarde podłoże. Do tego doszła jakaś infekcja i zostałem dosłownie i w przenośni powalny z nόg. Kaplica.
Zapalenie było tak silne, że miałem podrażnienie nerwu strzałkowego, bolało mnie wszystko, obie nogi, plecy, pośladki. Przez trzy tygodnie nie mogłem chodzić. Nie mogłem nawet zgiąć nogi. Do kibelk ao lace, po schodach ze łzami w oczach. W prawej nodze straciłem około 20 procent tkanki mięśniowej. Co pomogło? Antybiotyk i leki przeciwzapalne, ale to trwało dobre trzy tygodnie, maści.
Cały czas robiłem zimne okłady, dopiero kiedy zapalenie zaczęło ustać robiłem na przemian zimne i ciepłe. Jak już tylko mogłem chodziłem na długie spacery, noga była niestety jak “zwapniała”, bolał każdy ruch ale starałem się stopniowo powiększać zakres ruchu, trochę rozciągać. Dużo jeździłem na rowerze, co było ważne dla odbudowy mięśni i nie obciążało dodatkowo nogi. Jeździłem też (ale bardzo ostrożnie) na rolkach, rozciągałem się, spacerowałem z psem.
Powoli truchtałem na granicy bόlu, dosłownie z nogi na naogę, ale to przyspieszyło poprawę , polepszyło dokrwienie, wzmocniło nogę.
Dzisiaj mijają jakieś trzy miesiące od początku zapalenia. Mogę biegać już dość szybko, nie ma jednak mowy na przykład o sprincie, skipach, itd. Tkanka mięśniowa jakby odbudowana, noga jest jednak słabsza. Podczas biegu nie czuję już jednak żadnego bόlu.
Ta kontuzja wymaga czasu, niestety i uczy pokory. Organizmu trzeba słuchać – teraz wiem.
Kontuzja pojawiła się pod koniec lutego, pierwsze bόle po zewnętrznej stronie prawego piszczela, przechodziło po kilku minutach biegu, więc nie było źle. Jednak noga była słabsza, a mięśnie z lewej strony piszczeli musiały pracować mocniej, dlatego załatwiłem sobie też drugą stronę. Przesadziłem z ilością kilometrόw, zima, mrόz, twarde podłoże. Do tego doszła jakaś infekcja i zostałem dosłownie i w przenośni powalny z nόg. Kaplica.
Zapalenie było tak silne, że miałem podrażnienie nerwu strzałkowego, bolało mnie wszystko, obie nogi, plecy, pośladki. Przez trzy tygodnie nie mogłem chodzić. Nie mogłem nawet zgiąć nogi. Do kibelk ao lace, po schodach ze łzami w oczach. W prawej nodze straciłem około 20 procent tkanki mięśniowej. Co pomogło? Antybiotyk i leki przeciwzapalne, ale to trwało dobre trzy tygodnie, maści.
Cały czas robiłem zimne okłady, dopiero kiedy zapalenie zaczęło ustać robiłem na przemian zimne i ciepłe. Jak już tylko mogłem chodziłem na długie spacery, noga była niestety jak “zwapniała”, bolał każdy ruch ale starałem się stopniowo powiększać zakres ruchu, trochę rozciągać. Dużo jeździłem na rowerze, co było ważne dla odbudowy mięśni i nie obciążało dodatkowo nogi. Jeździłem też (ale bardzo ostrożnie) na rolkach, rozciągałem się, spacerowałem z psem.
Powoli truchtałem na granicy bόlu, dosłownie z nogi na naogę, ale to przyspieszyło poprawę , polepszyło dokrwienie, wzmocniło nogę.
Dzisiaj mijają jakieś trzy miesiące od początku zapalenia. Mogę biegać już dość szybko, nie ma jednak mowy na przykład o sprincie, skipach, itd. Tkanka mięśniowa jakby odbudowana, noga jest jednak słabsza. Podczas biegu nie czuję już jednak żadnego bόlu.
Ta kontuzja wymaga czasu, niestety i uczy pokory. Organizmu trzeba słuchać – teraz wiem.