Strona 1 z 1

kolano_niekończąca się opowieść

: 13 mar 2012, 21:16
autor: majna
Witam.
Moja walka z kontuzją trwa już 2 lata... nie miałam jako takiego urazu.. ot nasilający się ból przeciążeniowy... nie pozwalający przebiec więcej niż 6-8km naraz.
Podczas leczenia przeszłam kilka cykli rehabilitacji na NFZ (krio, prądy, terapia manualna); usg, 2x rezonans(diagnoza - wiązania całe, lekki obrzęk błony maziowej fałdu bocznego, chroniczne przeciążenie kolana po stronie bocznej przy prawidłowej konfiguracji rzepki), zastrzyki z kwasu hialuronowego, akupunkturę(doraźnie pomaga na ból, ale raczej nie leczy), łykanie glukozaminy itp, prywatną rehabilitację - 4 miesiące (to przyniosło najlepszy skutek, bo mogłam przebiec bez bólu do 10km), oczywiście masę regularnych ćwiczeń wzmacniających, 3 lekarzy... dwie propozycję operacji... różnych - no i to by było na tyle.
Niestety ból powraca raz słabszy, raz mocniejszy, raz tylko po wysiłku, czasem bez powodu. (dodam, że jestem osobą regularnie i dość intensywnie uprawiająca sport od zawsze;).
Moje pytanie brzmi: czy ktoś z was miał/ma podobne przejścia z kontuzją kolana? Czy ktoś zdecydował się na zabieg mający na celu zlikwidować boczne przyparcie rzepki spowodowane prawdopodobnie przez pasmo biodrowo piszczelowe(taka jest najbardziej prawdopodobna diagnoza) i... wrócił do biegania długich dystansów? (powiedzmy 50km/tydzień).

Re: kolano_niekończąca się opowieść

: 16 mar 2012, 21:41
autor: krasnoludek6
operacja to ostatecznosc nigdy bym sie nie poddal.
Zapytam czy Ci to kolanao doskwiera gdy nie biegasz,jesli nie to daj na luz.
Jesli masz powiecmy ok 30 lat mistrzem swiata juz nie bedziesz a zycie toczy sie dalej,praca pasja inne sporty.
Raz otwarte kolano juz nigdy nie bedzie takie jak wczesniej,moze byc tak tylko w jednym przypadku w super klinice w austri.
Tez sie mecze z kolanem ,ale nie ruszam

Re: kolano_niekończąca się opowieść

: 18 mar 2012, 09:47
autor: majna
Masz rację... operacja to ostateczność. Z drugiej kolano coraz częściej odzywa się bez powodu. Fakt, nie oszczędzam go, ale próby przerwy w sporcie też nasilały dolegliwości (trochę to dziwne ale przetestowałam to kilka razy... tydzień, dwa w bez sportu i kolano boli prawie bez przerwy).
Jestem chyba uzależniona od biegania, siatkówki, gór, nart itp... a teraz zawsze muszę od razu planować okrojoną wersję zabawy. Mistrzynią świata nie będę... ale maratonów mogłabym jeszcze bardzo dużo przebiec... nie jest to tylko chęć rywalizacji, czy sprawdzenia się, ale sposób na życie, który pokochałam.
Cały czas jeszcze walczę z kontuzją poprzez ćwiczenia i rozciąganie... ale nie wiem jak będzie.
Dlatego chciałam poznać opinię ludzi, którzy zaryzykowali operację.

Re: kolano_niekończąca się opowieść

: 18 mar 2012, 21:39
autor: Anja.
Majna, widzę że mamy podobne problemy ....
Ja mam z kolanami kłopoty od zawsze, niestety to dziedziczne i to po obu rodzicach :/

Pierwsze co stwierdzono to chondromolacja, obecnie II stopień. Od dziecka uprawiam sporo sportów (trenowałam koszykówkę przez 5 lat), gram w tenisa, siatkówkę, dużo roweru i przede wszystkim góry. Moje kolana miały lepsze i gorsze okresy (miewałam dość silne bóle przeciążeniowe, a nawet stany zapalne po nartach, po wyrypie w górach, a czasami bolało bez przyczyny - zawsze zwalałam na tę koszykówkę (treningi 4x w tygodniu, w weekendy mecze).

Dopiero 1,5 roku temu kolejny ortopeda wpadł na pomysł, że to wszystko przyczyna nieprawidłowego napięcia w obrębie stawu i wtedy po raz pierwszy usłyszałam o bocznym przyparciu (wychodzi to na rentgenie w pozycji Marchanta). Namawiał mnie na operacyjne przecięcie troczków rzepki, przez co rzepka zostaje "uwolniona" i ma szansę wrócić do prawidłowej pozycji.
Nie chciałam - poszła seria laseru, oraz kinezoterapia (rozciąganie pasa bocznego, wzmacnianie głowy czworogłowego). Akurat wtedy kolano dawało mi się we znaki, 2 miesięczne ćwiczenia poprawy nie przyniosły, więc zdecydowałam się na artroskopię "gorszego" kolana. Zabieg miałam pod koniec maja ub roku.
Było masakrystycznie, ale trafiłam na świetnego rehabilitanta (znaleziony w internecie) który mnie szybko spionował.
Najważniejsze - rehabilitacja od razu jak zdejmą szwy, żeby nie dopuścić do powstania zrostów. Wywalić kule bo wyrabiają nawyk "kuśtykania". Kupić beret/ jeżyka, taśmę i wzmacniać ten czworogłowy, rozciągać powięź.
Najważniejsza jest motywacja, więc zaplanowałam wyjazd na via ferraty do włoch na koniec sierpnia. NIe było wyjścia - trzeba było działać :) W lipcu zaliczyłam jeszcze serię kinezoterapii (wzmacianie - rozciąganie), potem miesiąc siłowni (op 4x w tygodniu: rozgrzewka na bieżni + zestaw ćwiczeń na 4głowy). Zaczęłam też biegać i to jest ciekawe bo nigdy tego nie lubiłam!!
W październiku - start w pierwszej dyszce :-) Trenowałam całą zimę (oprócz tych koszmarnych mrozów po minus 20) biegałam nawet zimą w górach (po dolinie kościeliskiej - czad!) , a za tydzień biegnę półmaraton i mam zamiar go ukończyć. Biegam pi razy oko 30-40km tygodniowo, raz w tygodniu gram w siatkę, raz w tenisa, ostatnio trochę na ściankę też chodziłam. Mistrzem świata już nie zostanę, ale moim celem nie jest ściganie się ze strusiami którzy zasuwają "dychę" w 40 minut, tylko budowanie formy na trochę większe górki (za pół roku jadę na Elbrus :)). Super bonusem jest zrzucenie paru kilo.
Od operacji raz miałam problem z bolącymi kolanami - lekarz stwierdził przeciążenie (trochę dziwne bo wtedy akurat biegałam mniej intensywnie), ale odpuściłam na 2 tygodnie i przeszło. Przed półmaratonem zwiększyłam kilometry i bardziej przykładałam się do interwałów, kolana nie protestują (mam tylko zwykłe zakwasy).

Teoretycznie więc operacja się udała i wszystko w porządku, ale na przecięcie troczków w drugim kolanie nie dam się namówić :)

u Ciebie widzę że kłopoty masz od niedawna (2 lata), ale za to bardziej hardkorowo .... Uważam że jeśli intensywna rehabilitacja nie przynosi efektów, to chyba nie ma wyjścia, trzeba ciąć.... tyle że samo przycięcie troczków cudów nie zrobi, za tym i tak i tak musi stać rehabilitacja i duuuużo ćwiczeń.

Z uwagi na to ze chrząstkę mam już rozmiękczoną, seriami biorę kolagen, zastanawiałam się też nad tym kwasem hiauloronowym - które zastrzyki brałaś?

Re: kolano_niekończąca się opowieść

: 19 mar 2012, 20:20
autor: majna
Czyli zdarza się można szaleć po artro... bardzo proszę napisz gdzie był przeprowadzony zabieg i u kogo.
Z zastrzyków brałam SYNOCROM... raczej mi nie pomógł, tylko przez miesiąc po jeszcze bardziej kolano bolało i nie było mowy o sporcie. Znam jednak osoby, którym czasowo, zastrzyki pomogły, więc warto spróbować.

Re: kolano_niekończąca się opowieść

: 20 mar 2012, 13:39
autor: Anja.
Artroskopię robili mi na Lindleya w Wawie.
Oddział stary i obskurny raczej.
Przesympatyczne panie pielęgniarki i salowe, lekarze i anestezjolodzy - co jeden to fajniejszy, do wymiany tylko ordynator (czy jak to się nazywa) - stary dziad po wylewie który nie bardzo potrafi się już wysłowić, przeszkadza mu wszystko i wszyscy. Miałam z nim spięcie od razu na starcie bo jak mi się coś nie podoba to to mówię wprost, przez co mi zapowiedział że "ta pani operacji nie będzie miała". Zabawnie to brzmi w XXI wieku - mam nadzieję że go wywalili!!!!! :)

Re: kolano_niekończąca się opowieść

: 20 mar 2012, 13:44
autor: Anja.
i jeszcze jedno - bez wlaściwej rehabilitacji po artro wcale lepiej nie bedzie. Trzeba trochę pieniędzy w to zainwestować ale warto.

Tuż po zdjęciu szwów, jak jeszcze kuśtykalam o kulach, przyjeżdzał do mnie rehabilitant ze stolem do masażu na rozmasowanie zrostów - to było chyba kluczowe w tym, że wróciłam do sportów, a nawet biegać zaczęłam :)

W końcu czynni sposrtowcy wracają do cieższych urazach na wyczynowy poziom, nie?

Re: kolano_niekończąca się opowieść

: 20 mar 2012, 14:08
autor: mar_jas
majna pisze:Czyli zdarza się można szaleć po artro... bardzo proszę napisz gdzie był przeprowadzony zabieg i u kogo.
Z zastrzyków brałam SYNOCROM... raczej mi nie pomógł, tylko przez miesiąc po jeszcze bardziej kolano bolało i nie było mowy o sporcie. Znam jednak osoby, którym czasowo, zastrzyki pomogły, więc warto spróbować.
Atroskopia o nie wyrok...da sie szaleć, wazne to co napisala Anja, porządna rehabilitacja po zabiegu.....
Jestem po dwóch operacjach kolana, nieudanych dodam....i wiem jak to ważne...dodam tez jeszcze jedno....jeśli operacja jest konieczna to nie ma z nią czekać...ból w kolanie oznacza ze cos jest nie halo..a przedłużanie takiego stanu moze prowadzić do jeszcze gorszych uszkodzeń.... jak trzeba to operować, porządnie rehabilitować i wracać do sportu :)