Strona 1 z 4
Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 16:14
autor: przemekWCH
Witam,
Przeczytałem poniższy artykuł:
http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzi ... index.html
Udałem się do kardiologa i uzyskałem odpowiedź: Nie wiem co kompletnie mam z Panem zrobić...
Biorąc pod uwagę, że w dwóch ostatnich maratonach zemdlałem koło 35km cały czas czuję strach.
Czy badacie jako biegacze swoje serca? Czy jest na forum jakiś lekarz?

Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 16:43
autor: Ciawaraz
J a po maratonie chivagowskim gdzie zemdlalem na 28 i karetka mnie zabrała do szpitala , zrobiłem sobie ekg , ekg wysiłkowe , i echo serca ,dostałem zielone światło na bieganie i teraz z dużym spokojem robię najcięższe treningi i nie boje sie wysiłku maksymalnego
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 18:33
autor: Ryszard N.
Odpowiem Wam pewną historią.
W pewnym maratonie, po za granicami kraju biegł znajomy i ja. Znajomy dobiegła już do mety i na dwieście metrów przed metą upadł na asfalt. Podbiegli ludzie, udzielili mu pomocy, przyjechała służba medyczna. Biegacz lekko się ocknął i chciał dobiec te brakujące metry. Lekarz nie pozwolił. Kilka miesięcy później, ów biegacz wystartował w innych zawodach, dobiegł szczęśliwie do mety. Jednak już go nie ma. Po tym ostatnim biegu zmarł w hotelu.
Jeżeli boli cię Achilles, jeżeli strzyka cię w dupie, możesz ryzykować. Twój wybór. Jeżeli masz problemy z krążeniem i sercem, jeżeli masz omdlenia na trasie, raczej odpuść. No, chyba, że tak to sobie wykombinowałeś, że zamiast gdzieś tam w łóżku to lepiej tak z fantazją na trasie. Maraton to "masowy bieg ekstremalny". Maraton jest ogromnym obciążeniem dla układu naczyniowo-sercowego dla zdrowego osobnika. Jak raz przyszła mi na myśl wypowiedź słynnej Polskiej himalaistki, Anny Czerwińskiej. Kiedyś spytano ją po jaką cholerę oni to robią. Większość z Was nie jest w stanie dożyć wieku średniego. Na co Pani Anna odpowiedziała,...Gdybym miała do wyboru zgnić na raka w łóżku to oczywiście, wolę pozostać gdzieś na himalajskim stoku. I to jest pomysł i to jest alternatywa. Ja również mając do wyboru zgnić na raka w swoim łóżku wolę odwalić kitę gdzieś na trasie. Na szczęście nie muszę póki co dokonywać takich wyborów,...
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 20:02
autor: F@E
A ja wolę odwalić kitę w wieku 90 lat w dobrym stanie w dość luksusowych warunkach, mając już całe te dno egzystencji w jednym palcu, i być jednym z niewielu szczęśliwców odsianych przez naturę do aż tak fajnego wieku, mając odwagę powiedzieć że przeżyłem te życie dobrze i byłem dobrym człowiekiem. Pamiętając o tych co ciągle walczyli z wiatrakami...i umierali z różnych powodów w dość młodym wieku, "bo lubili np. biegać"
pozdro
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 20:32
autor: przemekWCH
To za duzo mi nie pomogliscie... ale nie o tym mowa była.
Pytam: badacie sobie serce?
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 20:46
autor: kachita
przemekWCH pisze:Pytam: badacie sobie serce?
Tak.
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 21:21
autor: Ryszard N.
Tak, okazjonalnie. Mam stwierdzoną bradykardię co jest dosyć typowe u osób uprawiających bieganie, kolarstwo, itd. Badań cyklicznych nie wykonuję ale obserwuję swój organizm. Nie widzę niepokojących objawów. Gdybym zemdlał/zasłab w trakcie maratonu to bez wątpienia dał bym sobie spokój z bieganiem, szczególnie na moim poziomie, czyli pow. 3 tys kilometrów rocznie. Przypadki śmierci biegaczy na trasie nie są częste lecz miały miejsce. Najbardziej głośnym była śmierć 17-to latka podczas jednego z półmaratonów. Nie dosyć, że miał rozpoznany problem "sercowy" to zgodę na jego start wyrazili tak rodzice jak i prowadząca Pani kardiolog. Sprawa trafiła do prokuratury.
Osoby które mają jakieś problemy w tym obszarze, często pytają o radę na forum. O ile w kwestiach butów i rwy kulszowej lub kolana można coś podpowiedzieć, o tyle w tak subtelnej materii odpowiedzialny za słowo człowiek niczego nie będzie doradzał. Ja wiem, że osoby pytające szukają przykładu, który pozwolił by im dalej robić to co robią. W tej materii powinni jednak pozostać sam na sam ze swoim lekarzem.
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 21 lut 2012, 21:27
autor: Ryszard N.
F@E pisze:A ja wolę odwalić kitę w wieku 90 lat w dobrym stanie w dość luksusowych warunkach, mając już całe te dno egzystencji w jednym palcu, i być jednym z niewielu szczęśliwców odsianych przez naturę do aż tak fajnego wieku, mając odwagę powiedzieć że przeżyłem te życie dobrze i byłem dobrym człowiekiem. Pamiętając o tych co ciągle walczyli z wiatrakami...i umierali z różnych powodów w dość młodym wieku, "bo lubili np. biegać"
pozdro
Spróbuj się racze zastanawiać kiedy mniej więcej umrzesz i na co. To fajna zabawa. Analizujesz swój organizm wielopłaszczyznowo, drogą eliminacji odrzucasz te obszary w których czujesz się mocny, później włączasz genetykę, analizujesz drzewo genealogiczne i na końcu wychodzi Ci, że na katar sienny. Jednak w związku z tym, że taki wniosek jest głupi zaczynasz zabawę od początku,...dobre na długie treningi. 25 km mija jak z bicza strzelił.
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 22 lut 2012, 10:43
autor: przemekWCH
Ryszard N. pisze:Tak, okazjonalnie. Mam stwierdzoną bradykardię co jest dosyć typowe u osób uprawiających bieganie, kolarstwo, itd. Badań cyklicznych nie wykonuję ale obserwuję swój organizm. Nie widzę niepokojących objawów. Gdybym zemdlał/zasłab w trakcie maratonu to bez wątpienia dał bym sobie spokój z bieganiem, szczególnie na moim poziomie, czyli pow. 3 tys kilometrów rocznie. Przypadki śmierci biegaczy na trasie nie są częste lecz miały miejsce. Najbardziej głośnym była śmierć 17-to latka podczas jednego z półmaratonów. Nie dosyć, że miał rozpoznany problem "sercowy" to zgodę na jego start wyrazili tak rodzice jak i prowadząca Pani kardiolog. Sprawa trafiła do prokuratury.
Osoby które mają jakieś problemy w tym obszarze, często pytają o radę na forum. O ile w kwestiach butów i rwy kulszowej lub kolana można coś podpowiedzieć, o tyle w tak subtelnej materii odpowiedzialny za słowo człowiek niczego nie będzie doradzał. Ja wiem, że osoby pytające szukają przykładu, który pozwolił by im dalej robić to co robią. W tej materii powinni jednak pozostać sam na sam ze swoim lekarzem.
Ryszardzie oczywiście dziękuję za Twój głos w tej sprawie i podzielam częściowo Twoje zdanie.
Ja nie ukrywam, że jestem w kropce - a dlaczego? Może to nie mądre i ktoś z boku nie mając takiego problemu jak ja powie: wariat niech przestanie biegać, ale:
Problem mam i aktualnie próbuję go rozwiązać czyli sprawdzam głównie aspekty neurologiczno - kardiologiczne. W żadnym z przypadków mojego omdlenia prawdopodobnie nie dochodziło do zatrzymania akcji serca. Podjąłem więc decyzję, że zacznę od sprawdzenia neurologicznej strony (było podejrzenie padaczki). W wyniku przeprowadzonego badania EEG oraz rezonansu magnetycznego głowy wyszło, że nie mam padaczki. Lekarz Neurolog nie potrafił jednak określić co może być moim problemem. Postanowiłem więc, że z wynikami udam się jeszcze do jednego Neurologa i zobaczę co powie drugi... (takie błądzenie człowieka, który nie wie co zrobić).
Drugą drogą jaką wędruje jest wykluczenie problemów Kardiologicznych. Idę do lekarza. A on mówi: Nie wiem co z Panem zrobić....
Trzeba więc szukać innego lekarza czy może samemu wskazać mu badania, które chce mieć wykonane (EKG wysiłkowe, test holtera itd.).
Ciężko poddać się jeśli odkryło się w życiu coś co daje tak wiele szczęścia. Chyba mnie rozumiesz.
Jak tylko jakiś lekarz powie: Panie Przemku.. jest problem z sercem... z głową.... z czymkolwiek. Nie może Pan biegać! To ze łzami w oczach przestanę bo oczywistym jest, że ważniejsze jest dla mnie życie.
Tak czy siak nie wiem co robić
Aktualnie szukam lekarzy, którzy będą chcieli mi pomóc. Dlatego chciałem z ciekawości podpytać o temat badań bo jak widać na zachodzie jest on mocno popularny. Po dyskusji widać, że u nas jeszcze mało popularna jest profilaktyka wszędzie.
Ciekawy artykuł:
http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=o ... ldOxbD-j0A
Dzięki za wszystko i szukam dalej.
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 22 lut 2012, 11:19
autor: kachita
To może ja się rozpiszę trochę bardziej

Otóż mam arytmię serca, tzw.
bigeminiękomorową. Tułałam się z tym po różnych kardiologach, brałam różne tabletki (m.in. betablokery) - jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie, mogły mi wręcz zaszkodzić

Miałam kilka badań holterowskich, próbę wysiłkową, która w sumie nic nie wykazała, oprócz tego, że podczas niej nie występowały żadne nieregularności. W końcu, w ramach moich dociekań, czy mogę z tym biec półmaraton, trafiłam do arytmologa, który wreszcie zlecił wykonanie Holtera z większą ilością elektrod, żeby sprawdzić, z której komory biorą się te moje arytmie. Tak się złożyło, że podczas badania byłam na zajęciach sportowych, co na wykresie liczby nieregularności widać było z daleka - był prawie płaski w okolicy zera. Niestety, okazało się również że mam pojedyncze przypadki
bloku przewodnictwa przedsionkowo-komorowego - wreszcie zrozumiałam, skąd się brały moje nagłe zawroty głowy

Pan doktor dał mi zielone światło na bieganie, powiedział wręcz, że powinnam biegać, bo tak naprawdę to mi najbardziej pomaga. Najważniejsze jest to, że wiem co mi jest, wiem, że muszę to regularnie kontrolować i wiem, że muszę uważać i słuchać sygnałów organizmu.
Konkluzja jest taka - poszukaj dobrego lekarza i dokładnie się przebadaj. Jak widzę, jesteś z Wałbrzycha, więc jeśli chcesz, mogę Ci dać namiar na dobrą klinikę we Wrocławiu. W razie co pisz na pw.
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 22 lut 2012, 12:02
autor: przemekWCH
Ja wręcz błagam o jakiś namiar. Największy problem to znaleźć lekarza, któremu cokolwiek się będzie chciało robić - przynajmniej w Wchu.
Z góry bardzo dziękuję.
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 22 lut 2012, 14:54
autor: EyeOfTheTiger
Ja mogę polecić dobrego kardiologa ale w Rzeszowie, a Ty to chyba bliżej potrzebujesz.
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 22 lut 2012, 18:33
autor: kachita
PW poszło i - jak widzę - dotarło

Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 24 lut 2012, 10:15
autor: apaczo
Chociaż mam serce jak dzwon i w życiu nigdy nie zemdlałem na trasie to i tak co kilka lat robię prywatnie wszystkie badania kardiologiczne.
Warto poświęcić kilka złotych i 2 dni , żeby wiedzieć że z naszą pompką wszystko o.k
Re: Bieg aż do śmierci.... komentarz do artykułu?
: 24 lut 2012, 10:19
autor: apaczo
a najbardziej mnie w kurfjja jak na zawodach nie ma ani lekarza , ani ratownika medycznego. I jak to czasami bywa zwłaszcza latem na mecie lub przed ktoś z zawodników pada na pysk a organizator biega przerażony krzycząc czy jest tu jakiś lekarz.