MAKARONY - nie musza byc nudne:)
: 10 sty 2012, 08:34
Bieganie, Trening, Maraton, Plany Treningowe - największe biegowe forum w Polsce!
https://bieganie.pl/forum/
Makaron który zrobimy sobie sami w domu z dobrego jajka, dobrej soli, dobrej wody, dobrej mąki lub ich mieszanek jest na pewno mniej jałowy jak przemysłowy podciep z Tesco, jedynie makarony od 10 zł w górę mogą być w miarę wartościowe ale bardziej idą w sztukę jego kręcenia i kolorowania niż w dobry pełnowartościowy produkt, tak jeszcze niedawno przypomnij sobie jak za młodu babcia albo mama twoja robiła makaron na niedziele do rosołu, to był makaron a nie taki podciep jak obecnie w sklepach sprzedają i to tyle w tym temacie.Adam Klein pisze:![]()
![]()
A co miało by w nim być, żeby nie był jałowizną?
Do zrobienia DOBREGO makaronu nie uzywa sie jaj. Tylko durum i woda.F@E pisze: Makaron który zrobimy sobie sami w domu z dobrego jajka, dobrej soli, dobrej wody, dobrej mąki lub ich mieszanek jest na pewno mniej jałowy jak przemysłowy podciep z Tesco,
pozdrawiam
To jest zasadniczo kluska a nie makaronMakaron który zrobimy sobie sami w domu z dobrego jajka, dobrej soli, dobrej wody, dobrej mąki lub ich mieszanek
A to już zupełnie inna kategoriaprzemysłowy podciep z Tesco,
Pomiędzy kluchą supermarketową, a markami premium w cenie 10pln/szt, masz całą szeroką półkę produktów.makarony od 10 zł w górę mogą być w miarę wartościowe ale bardziej idą w sztukę jego kręcenia i kolorowania
Zabrzmiało to jak gdybyś powiedział, że przy produkcji makaronu powstają odpady radioaktywne.F@E pisze:Z durum powstaje także kuskus lub semolina jak by kto nie wiedział.
Ja mam wrażenie, że rzucasz tu jakimiś banalnymi stwierdzeniami, typu że "nasza babcia" itp itd. Rób sobie makaron metodą naszej babci. Mam większe przekonanie do tego, co o makaronach mówi Francois Montignac, człowiek do którego mam wielki szacunek za to co napisał w zakresie zdrowego odżywiania się. Zacytuję:F@E pisze:Makaron który zrobimy sobie sami w domu z dobrego jajka, dobrej soli, dobrej wody, dobrej mąki lub ich mieszanek jest na pewno mniej jałowy jak przemysłowy podciep z Tesco, jedynie makarony od 10 zł w górę mogą być w miarę wartościowe
Adam Klein pisze:Powyższymi postami wg mnie pokazałeś dlaczego Twoje rady są bezwartościowe, bazujące na jakichś powtarzanych mitach których zazwyczaj nikt nie jest w stanie sprawdzić. Ale nie zawsze. Poza tym walisz mieczem na prawo i lewo nie bacząc jakie to może nieść inne konsekwencje.
F@E pisze:Z durum powstaje także kuskus lub semolina jak by kto nie wiedział.
Zabrzmiało to jak gdybyś powiedział, że przy produkcji makaronu powstają odpady radioaktywne.
Tymczasem semolina to mąka, która powstaje z przemiału pszenicy durum.
To co piszesz to czysta herezja a Francois Montignac to Harry Potter w którym widzisz czarodzieja. Jeżeli ktoś myśli że stosując dietę Francoisa Montignaca nie robiąc nic innego zbuduje piękną sylwetkę, czy wytrzymałość i siłę biegową niech lepiej odłoży książkę o przygodach małego czarodzieja i zejdzie na ziemię. Budowa sylwetki, wytrzymałości, siły to proces holistyczny, w którym główną rolę grają trening, dieta, odpoczynek i suplementacja, nieodłącznie ze sobą powiązane w logiczny ciąg przyczynowo-skutkowy, w którym brak jednego elementu może niweczyć pracę innych. Nie można kupić zgrabnych nóg w pigułce, kształtnej pupy w proszku, ani szerokich pleców w najnowszym numerze Muscle and Fiction. Szkoda trochę, ale takie jest życie. Dlatego też zamiast wierzyć w magię gadżetów i reklam, artykuły sponsorowane oraz oszukańcze relacje osób biorących za ich napisanie pieniądze, lepiej spojrzeć na sprawę realistycznie. Żaden gadżet sam z siebie nie da tego co miesiące i lata konsekwentnego treningu i diety. Należy to mieć na uwadze i nie stawiać sobie nierealnych celów, których osiągnięcie jest niemożliwe w czasie gwarantowanym w reklamach. Taką też ma dla mnie wartość dieta pana Francoisa Montignaca i innych. Bo głupia dieta zrób to co 4h jest dla mnie dietą bardziej logiczną niż w/w dieta Harrego Pottera.Adam Klein pisze:Ja mam wrażenie, że rzucasz tu jakimiś banalnymi stwierdzeniami, typu że "nasza babcia" itp itd. Rób sobie makaron metodą naszej babci. Mam większe przekonanie do tego, co o makaronach mówi Francois Montignac, człowiek do którego mam wielki szacunek za to co napisał w zakresie zdrowego odżywiania się. Zacytuję:
"..prawdziwy makaron robi się zawsze z mąki pochodzącej ze zbóż twardych, podczas gdy chleb z miękkich. Różnica między nimi polega na tym, że zboże twarde jest znacznie bogatsze w proteiny i błonnik (nawet jeśłi mąka została oczyszczona), czyli przyczynia się do obniżenia indeksu glikemicznego.
Kod: Zaznacz cały
Choć na ten temat napisać można wiele opasłych tomów, postaramy się w telegraficznym skrócie przybliżyć Wam pojęcia indeksu i ładunku glikemicznego.
Koncepcja indeksu glikemicznego jest dosyć stara. Aby go określić, naukowcy karmili ochotników ilością określonego pożywienia równą pod względem zawartości węglowodanów pięćdziesięciu gramom glukozy. Dla przykładu, były to albo dwie duże kromki chleba, albo cały arbuz, albo 700 gram marchwi. Tak bowiem różna jest zawartość węglowodanów w pokarmach które spożywamy. Odczekawszy pewien czas po spożyciu posiłku przez wolontariusza, naukowcy pobierali próbką krwi aby stwierdzić jak dany posiłek wpłynął na poziom cukru we krwi. Na tej podstawie wyliczano indeks glikemiczny (IG lub z angielska GI) i wyrażano go w skali od 1 do 100, przyjmując iż indeks poniżej 55 jest niski, od 56 do 69 średni, a od 70 wzwyż wysoki.
Indeks glikemiczny okazał się doskonałym narzędziem laboratoryjnym do dokonywania porównań pokarmów między sobą pod względem ich wpływu na poziom cukru we krwi. Zafascynowane nowym narzędziem środowiska naukowe, jak również opierający się na tych wynikach entuzjaści dietetyki okrzyknęli indeks glikemiczny jako niemal cudowne panaceum w walce z otyłością. Twierdzili oni iż skoro pokarmy o wysokim indeksie glikemicznym szybko podnoszą poziom cukru we krwi, to są one szkodliwe, gdyż podwyższają poziom insuliny odpowiedzialnej za odkładanie zapasów tłuszczu w tkance tłuszczowej.
Rozumowanie to, na pozór logiczne, miało jednak jedną słabą stronę - wyliczenia odnosiły się do ilości produktów odpowiadających pod względem zawartości węglowodanów 50 gramom glukozy, nie pasowały jednak wcale do realnych posiłków - któż bowiem na jednym posiedzeniu zjada na przykład 700 gram marchwi?
Sięgnąwszy po rozum do głowy naukowcy przedstawili światu koncepcję ładunku glikemicznego (ŁG lub z angielska GL) która pokazała sprawy wpływu poszczególnych produktów na poziom cukru we krwi w zupełnie nowym świetle. Ładunek glikemiczny bowiem oprócz uwzględniania wyników testu indeksu glikemicznego, bierze również pod uwagę wielkość spożywanych porcji. Pozwala to na zdecydowanie lepsze wykorzystanie indeksu glikemicznego w praktyce. O ile bowiem arbuz ma wysoki indeks glikemiczny (72 - ustalone w oparciu o zjedzenie całego arbuza), o tyle przeciętna porcja arbuza ważąca 120 gram zawiera tak mało węglowodanów iż jej ładunek glikemiczny wynosi zaledwie 4, a każda wartość ŁG poniżej 10 uznawana jest za niską.
Oznacza to że pomimo iż arbuz posiada wysoki IG, to zjedzenie jednej porcji nie będzie miało niemal żadnego wpływu na poziom cukru we krwi, a tym samym na tycie.
W ten oto sposób naukowcy z Uniwersytetu Harwarda poprzez zdefiniowanie pojęcia ładunku glikemicznego uwolnili nas z więzów tyranii dietetycznej wprowadzonej wiele lat wcześniej przez zwolenników glikemicznego, ale indeksu. Zresztą, posłuchajmy autora:
"Although the GI of a food is helpful information, it is only part of the story, because the effect of eating a food on blood glucose and insulin levels depends on both the amount of carbohydrate and the GI of that carbohydrate. For this reason the concept of the 'Glycaemic Load' or GL has been developed. This is the amount of carbohydrate in a food multiplied by the Glycaemic Index of that carbohydrate. The GL better reflects a food's effect on your body's biochemistry than either the amount of carbohydrate or the GI alone.'
Professor Walter Willett, Harvard Medical School
Choć wielu dietetyków nadal z uporem godnym lepszej sprawy stosuje indeks glikemiczny, wydaje się że mógłby on już w zastosowaniach praktycznych odejść do lamusa historii. Zamiast niego zdecydowanie lepiej stosować pojęcie ładunku glikemicznego, przyjmując iż niski wynosi poniżej 10, średni od 11 do 19 a wysoki od 20 wzwyż.
Badania ludzi otyłych wydają się potwierdzać iż otyłość związana jest z dziennym spożyciem produktów o łącznym wysokim indeksie glikemicznym. Przeciętny Kowalski ma niemal pewność zostać otyłym gdy spożywa dziennie ilość produktów równoważną ładunkowi glikemicznemu powyżej 120, jest natomiast niemal pewne iż tyć nie będzie gdy jego spożycie nie przekroczy 80.
Zainteresowanych tematem indeksu i ładunku glikemicznego oraz wartościami tych dwóch indeksów w poszczególnych produktach spożywczych i przeciiętnych porcjach odsyłamy do świetnej strony http://www.mendosa.com/gilists.htm
Herezja w najlepszej postaci.Adam Klein pisze:Poza tym - niektóre makarony są pastyfikowane. (nawet te dostępne w Tesco - mój przypis) Pastyfikacja jest procesem mechanicznym, który umożliwia wytwarzanie makaronu pod bardzo wysokim ciśnieniem. Na skutek takiego działania wokół makaronu tworzy się błonka ochronna, która znacznie ogranicza galaretowacenie skrobi podczas gotowania, jednak tylko wtedy, gdy trwa ono krótko (al dente) czyli maksymalnie 5 do 6 minut.
................ strzeżcie się natomiast świeżych makaronów w niektórych restauracjach, gdzie robi się ja za pomocą małej ręcznej maszynki....nie są one pastyfikowane"
Nie wszystko co domowe jest najlepsze. Oczywiście Montigniacowi chodzi o to, że spożycie takich makarony skutkuje dużym wyrzutem insuliny do krwi, czyli wysokim indeksem glikemicznym.
Czyli ja dziękuję za makaron Twojej babci, nawet jeśłi komuś może bardziej smakować.
Napisałem, że nie wiesz o czym mówisz mówiąc o makaronie, na co Ty próbujesz odwracać kota ogonem, pisząc, że nie wystarczy zdrowo jeść, żeby dobrze biegać. Znowu żelazna logika.F@E pisze:Jeżeli ktoś myśli że stosując dietę Francoisa Montignaca nie robiąc nic innego zbuduje piękną sylwetkę, czy wytrzymałość i siłę biegową niech lepiej odłoży książkę o przygodach małego czarodzieja i zejdzie na ziemię. Budowa sylwetki, wytrzymałości, siły to proces holistyczny, w którym główną rolę grają trening, dieta, odpoczynek i suplementacja,
Znowu mieczem na prawo i lewo, może w coś trafisz.F@E pisze:Na razie co zaobserwowałem to jesteś dobry we wciskaniu ludziom kitu za pomocą wizerunku i dość prawie prawdziwych artykułów czyli tzw. komerka.
Robiłem kiedyś makaronową kolację dla 45 osób.Był to oczywiście makaron (spaghetti z sosem aglio olio et pepperoncino).