I Faza diety South Beach, bieganie i osłabienie
: 16 lip 2011, 16:27
Dzisiaj pojawił się u mnie dosyć spory problem.
Mam 23 lata, 165 cm wzrostu, 63 kg.
Chciałabym nieco schudnąć dla poprawy samopoczucia, wcześniej udało mi się już zrzucić 20 kg stosując dietę South Beach, jednakże robiłam ją po "swojemu" i przeszłam od razu do fazy II, co dało dosyć fajne efekty przy jednoczesnym dosyć intensywnym tygodniu biorąc pod uwagę ćwiczenia.
Teraz natomiast zaczęłam od fazy pierwszej, gdzie prawie w ogóle nie jadłam węglowodanów, bo wygląda to mniej-więcej tak: kurczak, warzywa (pomidor, ogórek), jogurt naturalny i przyprawy. Tak miało być przez dwa tygodnie by pokonać napady łaknienia. Wszystko super git, ale po dzisiejszym treningu (plan treningowy 10 km w 14 tygodni, bieganie 4x w tygodniu, tydzień I) było jeszcze dosyć wcześnie, a i apetytu na jedzenie nie miałam. Wykąpałam się, nieco ochłonęłam i poszłam spać.
Około godz. 12:00 obudziłam się, ale nie miałam kompletnie siły by wstać, miałam mroczki przed oczami, zawroty głowy i drżenie rąk, na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze. Na nic nie choruję, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, nigdy nie miałam problemów z cukrzycą ani z sercem, i nadal nie mam.
Ale przeszło po tym gdy wypiłam szklankę rozcieńczonego soku kupnego (czerwony cukier;)) plus dwie szklanki domowego soku, a i odczekać też musiałam swoje.
Stąd moje pytanie, czy to może być wina niedostarczenia odpowiedniej ilości węglowodanów organizmowi? Czy może są jeszcze jakieś inne przyczyny?
Mam 23 lata, 165 cm wzrostu, 63 kg.
Chciałabym nieco schudnąć dla poprawy samopoczucia, wcześniej udało mi się już zrzucić 20 kg stosując dietę South Beach, jednakże robiłam ją po "swojemu" i przeszłam od razu do fazy II, co dało dosyć fajne efekty przy jednoczesnym dosyć intensywnym tygodniu biorąc pod uwagę ćwiczenia.
Teraz natomiast zaczęłam od fazy pierwszej, gdzie prawie w ogóle nie jadłam węglowodanów, bo wygląda to mniej-więcej tak: kurczak, warzywa (pomidor, ogórek), jogurt naturalny i przyprawy. Tak miało być przez dwa tygodnie by pokonać napady łaknienia. Wszystko super git, ale po dzisiejszym treningu (plan treningowy 10 km w 14 tygodni, bieganie 4x w tygodniu, tydzień I) było jeszcze dosyć wcześnie, a i apetytu na jedzenie nie miałam. Wykąpałam się, nieco ochłonęłam i poszłam spać.
Około godz. 12:00 obudziłam się, ale nie miałam kompletnie siły by wstać, miałam mroczki przed oczami, zawroty głowy i drżenie rąk, na samą myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze. Na nic nie choruję, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, nigdy nie miałam problemów z cukrzycą ani z sercem, i nadal nie mam.
Ale przeszło po tym gdy wypiłam szklankę rozcieńczonego soku kupnego (czerwony cukier;)) plus dwie szklanki domowego soku, a i odczekać też musiałam swoje.
Stąd moje pytanie, czy to może być wina niedostarczenia odpowiedniej ilości węglowodanów organizmowi? Czy może są jeszcze jakieś inne przyczyny?