kolka- to tylko początki czy problem?
: 28 mar 2011, 00:16
Witam zacząłem biegać około 1,5 tygodnia temu. Mój wcześniejszy tryb życia nie był za zdrowy. W sumie nadal jest nie zdrowy (fajki i kawa), ale nie zamierzam z tego rezygnować.
Bieganiem zajmuje sobie pustkę po pewnym uzależnieniu, pomaga nawet bardzo i chciałbym biegać codziennie (nie jakieś rozpiski, rekordy, schematy, slalomiki, buty ze sklepu adidasa) po prostu czuć zmęczenie, aktywnie żyć, zapierdalac... lecz kolka (nerkowa?) nie daje mi się wyżyć,zamiast zmęczenia nóg, czuje coś jakby zakwasy po lewej stronie brzucha. W sumie przez cały czas. Rano niby nie, ale jak juz coś zjem to odzywa się ten ból, a podczas biegu to już nie mówię..
przed biegiem:
- nie jem 3h przed biegiem (lecz jem bardzo dużo, tłusto, słodko, cokolwiek poniewaz chce przytyc; juz w 3 tyg z 56 wskoczylem na 68
a muszę jeszcze dobić 10kg bo mi zebra widac)
- rozciągam się około 10min (sklony, brzuszki- tylko z brzuszkami jest ciężko 6 góra, pompek 50)
- staram się oddychac tylko nosem (nie zawsze wychodzi, za malo powietrza lapie, i niby na jednym bieganiu to pomogło, ale tylko na jednym.)
miałem robioną morfologie i sladowe ilosci krwi w moczu wystąpiły, oględne badania nic nie wykazały (tj. bicie po pleckach i macanie mojego brzuszka przez panią doktór)
Niby są postępy którymi się jaram na początku ledwo 200m na 4 razy zrobilem, a ostatnio poszło 2x po 1,5km
Ja wszystko wytrzymuje ból w piszczelach, pot, zadyszkę, ból stawów kolan, ale ta kolka mnie demotywuje. Jeżeli zawsze będzie mi towarzyszyła to w końcu znienawidzę bieganie, zresztą jeżeli czuje te zakwasy to czy na pewno wszystko jest w porządku?
pytam bo nie znalazlem odpowiedzi na moje pytania w wujku google
Liczę na jakieś uzasadnione odpowiedzi
jakies wyrzeczenia? (ale fajki zostają)
samo przejdzie?
za duzo jedzenia? a jak za duzo to jak "zwiększać masę" nie rezygnując z biegania?
dopomóżcie!
z góry dzięki
Bieganiem zajmuje sobie pustkę po pewnym uzależnieniu, pomaga nawet bardzo i chciałbym biegać codziennie (nie jakieś rozpiski, rekordy, schematy, slalomiki, buty ze sklepu adidasa) po prostu czuć zmęczenie, aktywnie żyć, zapierdalac... lecz kolka (nerkowa?) nie daje mi się wyżyć,zamiast zmęczenia nóg, czuje coś jakby zakwasy po lewej stronie brzucha. W sumie przez cały czas. Rano niby nie, ale jak juz coś zjem to odzywa się ten ból, a podczas biegu to już nie mówię..
przed biegiem:
- nie jem 3h przed biegiem (lecz jem bardzo dużo, tłusto, słodko, cokolwiek poniewaz chce przytyc; juz w 3 tyg z 56 wskoczylem na 68

- rozciągam się około 10min (sklony, brzuszki- tylko z brzuszkami jest ciężko 6 góra, pompek 50)
- staram się oddychac tylko nosem (nie zawsze wychodzi, za malo powietrza lapie, i niby na jednym bieganiu to pomogło, ale tylko na jednym.)
miałem robioną morfologie i sladowe ilosci krwi w moczu wystąpiły, oględne badania nic nie wykazały (tj. bicie po pleckach i macanie mojego brzuszka przez panią doktór)
Niby są postępy którymi się jaram na początku ledwo 200m na 4 razy zrobilem, a ostatnio poszło 2x po 1,5km

Ja wszystko wytrzymuje ból w piszczelach, pot, zadyszkę, ból stawów kolan, ale ta kolka mnie demotywuje. Jeżeli zawsze będzie mi towarzyszyła to w końcu znienawidzę bieganie, zresztą jeżeli czuje te zakwasy to czy na pewno wszystko jest w porządku?
pytam bo nie znalazlem odpowiedzi na moje pytania w wujku google
Liczę na jakieś uzasadnione odpowiedzi
jakies wyrzeczenia? (ale fajki zostają)
samo przejdzie?
za duzo jedzenia? a jak za duzo to jak "zwiększać masę" nie rezygnując z biegania?
dopomóżcie!
z góry dzięki