Bóle brzucha podczas biegania.
: 08 cze 2010, 21:18
Szczerze i prosto: bieganie pokochałem i wydaje mi się, że nie mogę bez tego żyć. Jednak od pewnego czasu (mniej więcej 1,5 miesiąca) dzieje się coś, co bardzo utrudnia mi treningi.
Staram się biegać 5 razy w tygodniu, treningi trwają około 45 minut, przebiegam dokładnie 6 km. I teraz tak: w trakcie treningu, czasami, choćby dzisiaj, nawet zaraz na początku, zaczyna mnie boleć brzuch. Ból kłujący, zależnie od dnia w dolnej powłoce brzucha, częściej ból na wyskokości poniżej mostka, w górnej połowie brzucha z lewej lub z prawej strony.
Nie powiem, żebym biegał specjalnie szybko, mam dobre tempo (moim znajomym czasami ciężko jest je utrzymać), ale ogólne samopoczucie, omijając ból brzucha, jest bardzo dobre. Bez specjalnej zadyszki, bez bólu nóg.
Zwykle nawet na godzinę przed treningiem ograniczam przyjmowanie płynów, nie jem na około 2 godziny przed i robię serię lekkich, niewymagających ćwiczeń typu brzuszki, pompki i hantle.
Próbowałem już wszystkiego: nie jeść niczego przed treningiem lub obżerać się jak świnia (szczerze, gdybym miał jeść podane porcje w napisanym niedawno przez redakcję artykule, wymiotowałbym z przejedzenia dalej jak widział, a mimo to nie chodzę głodny), nie pić nic, pić bardzo dużo lub pić zalecaną na stronie dawkę płynów, ćwiczyć te "niby-ćwiczenia" lub nie, biegać rano, biegać w południe, biegać późnym wieczorem, biegać szybciej, biegać wolniej... I nic.
Przyznam się szczerze, że przed trenigniem, o zgrozo, nie robię rozgrzewki, tylko w trakcie ćwiczenia rozciągające. Czy to mogłoby być powodem tych bóli, które, mogę zaryzykować stwierdzenie, przypominają kolki?
Bardzo proszę o pomoc, bo mimo, że kocham biegać, to powoli tracę do tego motywację, bo po co się męczyć.
I pod jakiego lekarza podlegałby ten problem?
Staram się biegać 5 razy w tygodniu, treningi trwają około 45 minut, przebiegam dokładnie 6 km. I teraz tak: w trakcie treningu, czasami, choćby dzisiaj, nawet zaraz na początku, zaczyna mnie boleć brzuch. Ból kłujący, zależnie od dnia w dolnej powłoce brzucha, częściej ból na wyskokości poniżej mostka, w górnej połowie brzucha z lewej lub z prawej strony.
Nie powiem, żebym biegał specjalnie szybko, mam dobre tempo (moim znajomym czasami ciężko jest je utrzymać), ale ogólne samopoczucie, omijając ból brzucha, jest bardzo dobre. Bez specjalnej zadyszki, bez bólu nóg.
Zwykle nawet na godzinę przed treningiem ograniczam przyjmowanie płynów, nie jem na około 2 godziny przed i robię serię lekkich, niewymagających ćwiczeń typu brzuszki, pompki i hantle.
Próbowałem już wszystkiego: nie jeść niczego przed treningiem lub obżerać się jak świnia (szczerze, gdybym miał jeść podane porcje w napisanym niedawno przez redakcję artykule, wymiotowałbym z przejedzenia dalej jak widział, a mimo to nie chodzę głodny), nie pić nic, pić bardzo dużo lub pić zalecaną na stronie dawkę płynów, ćwiczyć te "niby-ćwiczenia" lub nie, biegać rano, biegać w południe, biegać późnym wieczorem, biegać szybciej, biegać wolniej... I nic.
Przyznam się szczerze, że przed trenigniem, o zgrozo, nie robię rozgrzewki, tylko w trakcie ćwiczenia rozciągające. Czy to mogłoby być powodem tych bóli, które, mogę zaryzykować stwierdzenie, przypominają kolki?
Bardzo proszę o pomoc, bo mimo, że kocham biegać, to powoli tracę do tego motywację, bo po co się męczyć.
I pod jakiego lekarza podlegałby ten problem?