Strona 1 z 1

kontuzja psychiki

: 17 maja 2010, 20:12
autor: jass1978
dwa razy to samo....
w zeszłym roku straszna kontuzja kolana. bolało jak diabli. szczególnie w nocy kiedy chciałem przewrócić się z boku na bok i z tej okazji rozprostowywałem nogę to bolało tak, że aż świeczki stawały w oczach. jak pływałem klasykiem to też bolało, przy dowolnym i grzbietowym było też nieciekawie. rower odpadał, bieganie też nie za bardzo. poszedłem do lekarza. lekarz zrobił usg i stwierdził, że nic mi nie jest. żebym się nie przejmował bo nic się nie dzieje. no to wróciłem do sportu, za 2 dni pojechałem na zawody i 7 km przebiegłem w 26 minut z groszami (wiem, że cieńko ale ja się cieszyłem bo wówczas byłem bardzo początkującym biegaczem).
i tak sobie czas płynął. w między czasie zmieniłem pracę i miejsce zamieszkania i z różnych przyczyn postanowiłem poważniej zająć się bieganiem. z tej okazji całą zimę biegałem w śniegu, w parku, po ciemku, między psimi gównami, a od marca pociłem się na stadionie i zawodach traktowanych treningowo. teraz jest wiosna, zaczęło dobrze mi iść, 3 razy startowałem w zawodach i 3 razy byłem na pudle (w kategorii wiekowej rzecz jasna bo na generalkę (nawet w najbardziej wiejskim biegu) to jestem za słaby (i już zawsze tak będzie). ale do czego zmierzam - w zeszłym tygodniu walnął mi Achilles. bolało, noga sztywna i wogóle syf totalny. cały weekend siedziałem w chacie i czytałem wszelkie dostępne strony www poświęcone tematyce medycyny sportowej. wniosek był jeden - idę do gipsu. umówiłem się na wizytę do ortopedy. wizyta była po południu. rano poszedłem do pracy, firmę mam jakiś 500 m od domu. kuśtykałem całą drogę. w pracy siedziałem w biurze i nawet nie chciało mi się wyjść zobaczyć co się dzieje na produkcji. siedziałem tylko w fotelu i sprawdzałem czy mi ścięgno puchnie i czy mi chrupie (wg internetowej literatury powinno chrupać, ale niestety nie chtupało). lekarz mnie zbadał, zrobił usg od pięty aż po łydkę. i powiedział, że nic mi nie jest. że ewentualnie coś sobie przeciążyłem, że nie ma się czym przejmować i żebym w weekend śmigał na zawody. jak wyszedłem z gabinetu to już na luzie, zero bólu. jak przyjechałem do domu to zaraz sobie zrobiłem rozciąganie (bez rozgrzewki) prawie do szpagatu, różne wygibasy. i nic mi nie strzeliło, nic nie boli. co jest k....a grane???? do psychiatry mam iść, czy co? co to jest hipochondria, czy może jakaś nerwica natręctw, albo paranoja? ma ktoś z Was może podobne doświadczenia, czy jestem może odosobnionym przypadkiem wymagającym specjalistycznej opieki psychiatrycznej?

Re: kontuzja psychiki

: 20 maja 2010, 09:04
autor: LadyE
to proste jak sie idzie do lekarza to organizm zdrowieje
jak po roku sie w koncu zebralam zeby udac sie do szpitala na gruntowne badania to w trakcie pobytu tam niemalze wszystko co mi dolegalo ustapilo, nawet nie mialam problemow z sucha skora mimo ze jestem atopowcem (!) i od ponad 2 lat dzien zaczynam od smarowania zeby sie nie posypac :hahaha:

jak mam jakas kontuzje i zglosze to do prowadzacego zajecia, to nagle bol ustepuje i wyglada na to ze jestem zdrowa i wtedy dopiero jest mi glupio jak w trakcie cwiczen ktorych wykonywac nie powinnam idzie mi lepiej jak co niektorym zdrowszym ...

nawet jak mam grype i wysoka goraczke to na czas wizyty u lekarza po prostu czuje i jak sie pozniej okazuje termometr rowniez ... ze temp ustepuje, szkoda ze po wizycie wszystko wraca do normy ...

Re: kontuzja psychiki

: 20 maja 2010, 21:00
autor: constantius
jest coś takiego co wchodzi w zakres nerwicy hipochondrycznej, czy PTSD ze po wypadku lub kontuzji po jej zakończeniu sportowiec boi się używać danej nogi, czuje lęk przed ponownym występem, treningiem, a nawet czuje urojone bóle, ciągle myśli o zdrowiu lub kontuzjach itd.....
To nie dotyczy specjalnie sportowców -( a raczej prawie wcale ) raczej ludzi po jakimkolwiek urazie bolesnym u których rodzi się w ten sposób nerwica
no nie wiem ile tam tego wystepuje u Ciebie...
przestań myśleć o tym...... może to nic a może?

Re: kontuzja psychiki

: 29 maja 2010, 17:30
autor: Dzidka
jass1978, a ścięgno achillesa miałeś spuchnięte?
Podejrzewam, że nie, bo lekarz by Cię nie wypuścił.
Może być to sprawa psychiki, "i chciałby i boi się". Pomyśl czego się boisz w swoim bieganiu: przegranej, ośmieszenia, może rodzina się z Ciebie naśmiewa, albo ktoś na kim Tobie zależy? Może jesteś perfekcjonistą i w bieganiu chciałbyś też taki być?
Piszesz, że "3 razy byłem na pudle (w kategorii wiekowej rzecz jasna bo na generalkę (nawet w najbardziej wiejskim biegu) to jestem za słaby (i już zawsze tak będzie)."
Nie dajesz sobie szansy :zero:, musisz nad tym popracować.

Re: kontuzja psychiki

: 29 maja 2010, 17:53
autor: jass1978
No, niby ścięgno nie było spuchnięte... Więc posłuchałem lekarza i biegam dalej. Chyba jednak nic mi nie jest, bo gdyby coś było na rzeczy to już by mi się coś stało, ponieważ od tego czasu (20 dni) raz zaliczyłem zawody na 8 km, przebiegłem prawie 160 km na treningach, zrobiłem sobie raz ostry trening interwałowy i jeden trening tzw. tempo run. Raz też ćwiczyłem podbiegi. Ostateczny test będzie jutro - zawody na 3 kilometry w górskim terenie. Zamierzam pobiec tak, żeby po mecie paść na glebę (w stylu Justyny Kowalczyk). Więc jeżeli nic mi się jutro nie stanie w nogę to będzie znaczyło, że doktor miał rację i g....o mi się dzieje.