Strona 1 z 2

Krew z nosa

: 19 paź 2009, 16:46
autor: Menthus
mam takie pytanie..
Biegałem duzo w wakacje i na poczatku wrzesnia, potem kontuzja reki i nie biegalem. chcialem znów rozpoczac treningi, ale w piatek rano i wczoraj wieczorem leciala mi krew z nosa tak sama od siebie..
Trwało to ok 1h.


jutro ide z tym do lekarza, ale pytanie mam do was, czy moge z tym biegac?

: 19 paź 2009, 19:36
autor: Eddie
Polecam Laryngologa :) W młodości sam miałem takie problemy i musiałem mieć 3x "przypalane" naczynka w nosie. Aczkolwiek czasem się wciąż zdarza, że poleci tak just 4 fun :) Ostatnio podczas Maniackiej 10tki od pierwszego km mi lecieć zaczęła i do mety niespecjalnie chciała przestać ;)

: 19 paź 2009, 21:05
autor: juancruz
czasem mi sie to zdarza na treningu - oddycham nosem idac przez 2-3 minuty a potem biegne dalej

ostatni raz zlapalo mnie cos takiego na 2,5 kilometrze maratonu i bieglem dalej przykladajac zimna chusteczke na chrapy i nasade nosa

Na pewno idz do lekarza

: 19 paź 2009, 21:48
autor: chodzik
krew z nosa- to brzmi jak oslabienie
polecam rade Ediego ;)

: 20 paź 2009, 12:18
autor: ArturS
Edi pisze:Polecam Laryngologa :) W młodości sam miałem takie problemy i musiałem mieć 3x "przypalane" naczynka w nosie.
Miłe uczucie, prawda? :bum: Czym oni to robią? Jakimś kwasem? To była jakaś masakra, powinni to robić pod jakimś znieczuleniem :grr: No chyba, że tylko mnie to tak przeraźliwie piekło?
Poza tym mi się to też często zdarza. W dzieciństwie prócz "przypalania" kazano mi wcinać witaminę "K", której już nie ma w sprzedaży całe wieki. Jak złamałem nogę to miałem na początku robić sobie jakieś zastrzyki przeciwzakrzepowe, ale po 3 dniach skutkowało to krwotokiem przy każdym większym wysiłku. Lekarz kazał odstawić i dał lżejszy środek w tabletkach - było podobnie. W końcu nic nie brałem. W dzieciństwie pamiętam że ktoś wspomniał o słabej krzepliwości krwi, ale nie wiem czy to nie było od tak palnięte. Z tego co jeszcze zauważyłem, to po kilku tygodniach stresów w pracy, złej diety i przemęczenia krwotoki pojawiają się od tak. Wystarczy jednak 2-3 dni dobrze pojeść (ew. dodatkowo uzupełnić witaminy tabletkami), odpocząć i wszystko jest ok. Niektórzy tak po prostu mają. Mi lekarze nic konkretnego nie znaleźli co by to mogło powodować.

: 20 paź 2009, 12:34
autor: lubusz
ArturS pisze:
Edi pisze:Polecam Laryngologa :) W młodości sam miałem takie problemy i musiałem mieć 3x "przypalane" naczynka w nosie.
Miłe uczucie, prawda? :bum: Czym oni to robią? Jakimś kwasem? To była jakaś masakra, powinni to robić pod jakimś znieczuleniem :grr: No chyba, że tylko mnie to tak przeraźliwie piekło? .
Tego się nie robi kwasem. To się robi prądem !

: 20 paź 2009, 12:56
autor: ArturS
Mi wsadzali wacik nasączony jakimś środkiem (tak mi się wydawało, choć wolałem nie patrzeć).

: 20 paź 2009, 13:33
autor: piter82
ja to miałem w młodości, regularnie czasem nawet 3 razy dziennie, przeszło z wiekiem,teraz się w ogóle nie zdarza

acha i bardzo ważne, żeby nie dmuchać dwóch dziurek w nosie naraz tylko pojedyńczo, kiedyś czytałem naukowe opracowanie na ten temat, to podobno najczęstszy błąd przy dmuchaniu nosa powodujący krwotoki

: 20 paź 2009, 13:39
autor: kubako83
Może przypalanie nie będzie konieczne Zacznij od łykania rutyny (Rutinoscorbin, Cerutin, Rutinacea itd) - rutyna wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne.

: 20 paź 2009, 15:39
autor: Menthus
odwiedziłem dzis lekarza, w czwartek na badania +rutinoscorbin mam łykac.

z wynikami z badań mam do laryngologa jechać, zobaczymy ;)


ktos wyzej pisał, ze mial krwotoki 3 razy dziennie.. 3 razy dziennie po godzinie to miales?

bo mi jak zaczyna leciec to od razu przez godzine.. ;x

: 20 paź 2009, 21:54
autor: piter82
był okres ze leciała mi co chwile dosłownie czasem bez powodu, ale na szczęście ten okres za mną, dodam, że nigdy żadnego przypalanie nie miałem

: 20 paź 2009, 22:12
autor: Psychotic
ogólnie miałem jakieś tam polipy w nosie czy inne osłabione naczynka i no za młodu krew leciała, że ho ho. Potem 2x przypalanie, chwila spokoju. Teraz baardzo rzadko mi się zdarza. Chyba przemija z wiekiem.

Ale w te wakacje na trekkingu w Rile, jak mi poszła farba z nosa to 2h leciała jak z kranu, dosłownie ciurkiem. Żadne okłady, ściskanie nosa, nic nie pomagało... dramat był straszny, aż się słabo człowiekowi zrobiło... a tu trzeba z worem 30+kg na plecach napierać dalej. :D

W czasie biegu nigdy mi się takie coś nie przytrafiło.

: 20 paź 2009, 22:54
autor: Eddie
ArturS napisał(a):
Edi napisał(a):
Polecam Laryngologa W młodości sam miałem takie problemy i musiałem mieć 3x "przypalane" naczynka w nosie.


Miłe uczucie, prawda? Czym oni to robią? Jakimś kwasem? To była jakaś masakra, powinni to robić pod jakimś znieczuleniem No chyba, że tylko mnie to tak przeraźliwie piekło? .


Tego się nie robi kwasem. To się robi prądem !
Bynajmniej, mnie prawie nie piekło, a gdy ja to w młodości miałem robione to laryngolog na wacik jakiś proszek nałożył i tyle. Może teraz prądem się to robi a może nie... Nie orientuję się w tym już :)

: 21 paź 2009, 08:14
autor: ArturS
Jeszcze jedna ważna rzecz, o której jeszcze wieeeeelu naszych rodaków nie wie - przy krwotoku absolutnie nie można się kłaść na plecach. Niestety takie akcje widywałem nazbyt często nawet na lekcjach W-F w szkole - ktoś dostał piłką w kichola i nauczyciel kazał się kłaść. Z jednym się o to kiedyś ostro pociąłem :grr: Ja wepycham w nos rulonik zwinięty z chusteczki higienicznej i po chwili jest po sprawie ;)

: 21 paź 2009, 10:01
autor: beata
ArturS pisze: Ja wepycham w nos rulonik zwinięty z chusteczki higienicznej i po chwili jest po sprawie ;)
Rulonik/wacik, nasączony wodą utlenioną.

U mnie "po sprawie" jest niestety w czasie od pół do godziny, ale przywykłam przez lata.
Zaliczyłam przypalanie (w dzieciństwie), teraz krew z nosa leci mi raczej rzadko - w okresie jesienno-zimowym i gdy mam katar. Wtedy naczynka dodatkowo się osłabiają. Krwotokom sprzyjają też zmiany temperatur - zdarza mi się to w zimie, kiedy będąc zmęczoną wejdę z zimnego pomieszczenie do ciepłego i jeszcze na dodatek schylę się, aby zdjąć buty. Fontanna murowana.
Ale generalnie da się z tym żyć.