Problem (sprinter)
: 18 wrz 2009, 17:00
Witam wszystkich.
Mam swego rodzaju problem z własnym ciałem, po kilku sprintach na dystansie 100-150 metrach. Otóż mój problem wygląda tak:
1) Pierwszy sprint. Wszystko pięknie, ładnie, chwila moment tętno wraca do normy zajmuje mi to jakieś 5 minut.
2) Drugi sprint. Podobny wynik, nie raz nawet o wiele lepszy niż za pierwszym razem. Dłuższy powrót tętna do normalności, ciężej złapać oddech. Niecałe 7-10 minut odpoczynku i znowu mogę biec dalej.
3) Trzeci sprint. Wynik słabszy, pod końcem jakby na chwile zwalniam, zaciskam pięści, i po tym sekundowym opóźnieniu wracam do normalnego tempa. Po biegu dziwnie drętwieją łydki. Dłuższy odpoczynek, znacznie dłuższy czas stabilizacji oddechu, mam ochotę powiesić się na płocie, czy też położyć się na ziemi żeby złapać oddech. Jakoś przetrzymuję.
4) Czwarty sprint. I tutaj zaczyna się mój pierwszy problem... Lecę znacznie wolniej, jednak nadal jest to sprint. Jednak po dotarciu na metę, prawie natychmiast doświadczam zawrotów głowy oraz bólu karku. Łydki drętwieją, drżą mięśnie, organizm bardzo powoli wraca do normalności. Około 15 minut zajmuje mi dojście do stanu w miarę normalnego. To już jest moja "granica wytrzymałości". Piąty sprint, choćbym nie wiem jakbym bardzo chciał, wystartuję, ale nie będę mógł rozwinąć nawet połowy swojej maksymalnej prędkości. Rozpocznę bieg i natychmiast przestaję "czuć" mięśnie. Łydki robią się sztywne, uda jakoś dziwnie puchną. Ciało się strasznie buntuje i nie pozwala na dalszy wysiłek. Dłuższy trucht do domu również odpada. 500 metrów do kilometra góra, dalej nie dam radę. Zawroty głowy i ból jest dosłownie nie do zniesienia. Nie to, że idę jak pijany i obraz mi lata jak po 0,5l czystej, ale czuję, że błędnik zaczyna szaleć. Na dodatek mięśnie brzucha dziwnie odpuszczają, robią się jak u niemowlaka, a każda próba napięcia ich, przysparza mnie o mdłości...
Nie jem około godzinę przed bieganiem i nie piję, więc wyklucza to ewentualną przyczynę mdłości.
Rozgrzewka jest zawsze przed bieganiem (około 15 minut). Wszystkie partie ciała w tym również kark. Tylko co ma ból głowy i karku związanego z bieganiem?
Proszę o ewentualną poradę, swego rodzaju pomoc. Powinienem zacząć brać jakieś anaboliki? Dodam iż biegam prawie rok i zawsze "na sucho", choć niektórzy mówią, że na sucho to i trawa nie rośnie
Pozdrawiam 
Mam swego rodzaju problem z własnym ciałem, po kilku sprintach na dystansie 100-150 metrach. Otóż mój problem wygląda tak:
1) Pierwszy sprint. Wszystko pięknie, ładnie, chwila moment tętno wraca do normy zajmuje mi to jakieś 5 minut.
2) Drugi sprint. Podobny wynik, nie raz nawet o wiele lepszy niż za pierwszym razem. Dłuższy powrót tętna do normalności, ciężej złapać oddech. Niecałe 7-10 minut odpoczynku i znowu mogę biec dalej.
3) Trzeci sprint. Wynik słabszy, pod końcem jakby na chwile zwalniam, zaciskam pięści, i po tym sekundowym opóźnieniu wracam do normalnego tempa. Po biegu dziwnie drętwieją łydki. Dłuższy odpoczynek, znacznie dłuższy czas stabilizacji oddechu, mam ochotę powiesić się na płocie, czy też położyć się na ziemi żeby złapać oddech. Jakoś przetrzymuję.
4) Czwarty sprint. I tutaj zaczyna się mój pierwszy problem... Lecę znacznie wolniej, jednak nadal jest to sprint. Jednak po dotarciu na metę, prawie natychmiast doświadczam zawrotów głowy oraz bólu karku. Łydki drętwieją, drżą mięśnie, organizm bardzo powoli wraca do normalności. Około 15 minut zajmuje mi dojście do stanu w miarę normalnego. To już jest moja "granica wytrzymałości". Piąty sprint, choćbym nie wiem jakbym bardzo chciał, wystartuję, ale nie będę mógł rozwinąć nawet połowy swojej maksymalnej prędkości. Rozpocznę bieg i natychmiast przestaję "czuć" mięśnie. Łydki robią się sztywne, uda jakoś dziwnie puchną. Ciało się strasznie buntuje i nie pozwala na dalszy wysiłek. Dłuższy trucht do domu również odpada. 500 metrów do kilometra góra, dalej nie dam radę. Zawroty głowy i ból jest dosłownie nie do zniesienia. Nie to, że idę jak pijany i obraz mi lata jak po 0,5l czystej, ale czuję, że błędnik zaczyna szaleć. Na dodatek mięśnie brzucha dziwnie odpuszczają, robią się jak u niemowlaka, a każda próba napięcia ich, przysparza mnie o mdłości...
Nie jem około godzinę przed bieganiem i nie piję, więc wyklucza to ewentualną przyczynę mdłości.
Rozgrzewka jest zawsze przed bieganiem (około 15 minut). Wszystkie partie ciała w tym również kark. Tylko co ma ból głowy i karku związanego z bieganiem?
Proszę o ewentualną poradę, swego rodzaju pomoc. Powinienem zacząć brać jakieś anaboliki? Dodam iż biegam prawie rok i zawsze "na sucho", choć niektórzy mówią, że na sucho to i trawa nie rośnie

