Problem z kolanami
: 02 cze 2009, 22:02
Witajcie.
Zakładam ten temat, ponieważ mam problem z kolanami. Problem ten już trwa trochę czasu. Wszystko zaczęło się jakoś w połowie kwietnia. Zachciało mi się poprawić trochę kondycję i zabrałem się za bieganie. Nie było tego dużo - dziennie jakieś 10 minut sprintu (po asfalcie). Do tego trochę grałem w tenisa ziemnego, ale też bez przesady. No i któregoś dnia po jednym z takich biegów zaczęły boleć mnie kolana. W sumie ciężko nazwać to bólem - po prostu jakoś tak inaczej je czułem. Lewe kolano po jakiś dwóch tygodniach wróciło niby do normalności, natomiast w prawym poniżej rzepki coś jakby "narosło" (początkowo myślałem, że to może opuchlizna, albo jakiś płyn się zebrał).
W związku z tym poszedłem do ortopedy. Stwierdził on zapalenie kaletki podrzepkowej i skierował na 10 zabiegów jonoforezy z ketanolem. Z różnych opowieści słyszałem, żeby nie za bardzo ufać lekarzom, więc dla potwierdzenia diagnozy poszedłem jeszcze do innego ortopedy - sportowego. On stwierdził, że to jakaś tkanka tłuszczona trochę narosła i po tygodniu powinno wrócić do normalności (oczywiście obaj zabronili też jakichkolwiek sportów poza jazdą na rowerze). Mimo to zapisałem się na te zabiegi jonoforezy. Termin dostałem w miarę szybko - akurat tydzień po wizycie u ortopedy sportowego. Jako, że nie przeszło przez ten czas wbrew temu co mówił sportowy, to zrobiłem serię tych zabiegów - nic nie pomogło. Poszedłem więc na kolejną wizytę do ortopedy. Zostało zrobione RTG. Ortopeda stwierdził, że z kośćmi jest wszystko w porządku i dał skierowanie na USG. Termin USG mam dopiero na 18 czerwca. Dla mnie, człowieka, który lubi sport czekanie miesiąc (bo zapisywałem się na nie 18 maja) to koszmar, więc udałem się do kolejnego ortopedy. Dostałem się tam, że tak powiem "po znajomości", bo jest to podobno bardzo dobry specjalista na wizytę u którego trzeba czekać prawie 3 miesiące. Podotykał to kolano i stwierdził, że to coś tam z ciałkiem Hoffy i skierował mnie na 10 zabiegów na magnetroniku i tyle samo laseru. Dzisiaj jestem po dwóch i narazie żadnej poprawy nie ma.
Moje pytanie brzmi: Czy te zabiegi mogą mi w ogóle pomóc, czy to takie "na odczepnego"? Czy istnieje możliwość wyleczenia tego w ogóle przy pomocy leczenia zachowawczego, czy niezbędny będzie jakiś zabieg chirurgiczny?
Teraz problem z drugim kolanem. Otóż przez ten cały czas jaki minął od połowy kwietnia wszystko z nim niby było dobrze. Raz jak jakoś mocniej na nim stanąłem (odciążałem to prawe z którym cały czas było źle) to takie jakby ciarki przeszły po nodze. Dziwnie reagowało też czasami na wiatr jak szedłem w krótkich spodenkach - takie jakieś inne uczucie w odrębie całego kolana i okolic. No i jak wracałem z tej ostatniej wizyty u tego dobrego ortopedy (czyli tydzień temu), to coś jakby zaczeło mnie lekko boleć w tym lewym kolanie. Po jednym dniu ból się nasilił - chociaż w sumie ciężko mówić o bólu - to takie jakby lekkie pieczenie gdzieś w okolicach poniżej rzepki, czasami jakieś uczucie jakby ciepła. Przy mocniejszym obciążeniu dalej rozchodzi się coś na wzór ciarek - aż do stopy. Poszedłem z tym do ortopedy (tego, który stwierdził wcześniej w prawym kolanie zapalenie kaletki podrzepkowej, a potem skierował na USG) i w sumie nic mi nie powiedział. Że niby przeciążenie i skierował na 10 zabiegów krioterapi (czy jak to się nazywa).
I teraz moje pytanie dotyczące tego kolana: Co to w ogóle może być? Ja wiem, że to tak na forum to ciężko ocenić, ale może ktoś ma chociaż jakieś podejrzenia?
Dodam do tego, że w kostkach obu nóg mam lekkie skrzywienie - lecą mi odrobinę do środka. Mam to od dzieciństwa i nigdy z tego tytułu nie było żadnych problemów. Ale czy mogło mieć to jakiś wpływ na tą kontuzję kolan? Mam niecałe 19 lat, czy to możliwe, żeby u mnie były np. jakieś zmiany zwyrodnieniowe?
Bardzo proszę na odpowiedź na pytania dotyczące obu kolan.
Z góry serdecznie dziękuję i pozdrawiam.
Zakładam ten temat, ponieważ mam problem z kolanami. Problem ten już trwa trochę czasu. Wszystko zaczęło się jakoś w połowie kwietnia. Zachciało mi się poprawić trochę kondycję i zabrałem się za bieganie. Nie było tego dużo - dziennie jakieś 10 minut sprintu (po asfalcie). Do tego trochę grałem w tenisa ziemnego, ale też bez przesady. No i któregoś dnia po jednym z takich biegów zaczęły boleć mnie kolana. W sumie ciężko nazwać to bólem - po prostu jakoś tak inaczej je czułem. Lewe kolano po jakiś dwóch tygodniach wróciło niby do normalności, natomiast w prawym poniżej rzepki coś jakby "narosło" (początkowo myślałem, że to może opuchlizna, albo jakiś płyn się zebrał).
W związku z tym poszedłem do ortopedy. Stwierdził on zapalenie kaletki podrzepkowej i skierował na 10 zabiegów jonoforezy z ketanolem. Z różnych opowieści słyszałem, żeby nie za bardzo ufać lekarzom, więc dla potwierdzenia diagnozy poszedłem jeszcze do innego ortopedy - sportowego. On stwierdził, że to jakaś tkanka tłuszczona trochę narosła i po tygodniu powinno wrócić do normalności (oczywiście obaj zabronili też jakichkolwiek sportów poza jazdą na rowerze). Mimo to zapisałem się na te zabiegi jonoforezy. Termin dostałem w miarę szybko - akurat tydzień po wizycie u ortopedy sportowego. Jako, że nie przeszło przez ten czas wbrew temu co mówił sportowy, to zrobiłem serię tych zabiegów - nic nie pomogło. Poszedłem więc na kolejną wizytę do ortopedy. Zostało zrobione RTG. Ortopeda stwierdził, że z kośćmi jest wszystko w porządku i dał skierowanie na USG. Termin USG mam dopiero na 18 czerwca. Dla mnie, człowieka, który lubi sport czekanie miesiąc (bo zapisywałem się na nie 18 maja) to koszmar, więc udałem się do kolejnego ortopedy. Dostałem się tam, że tak powiem "po znajomości", bo jest to podobno bardzo dobry specjalista na wizytę u którego trzeba czekać prawie 3 miesiące. Podotykał to kolano i stwierdził, że to coś tam z ciałkiem Hoffy i skierował mnie na 10 zabiegów na magnetroniku i tyle samo laseru. Dzisiaj jestem po dwóch i narazie żadnej poprawy nie ma.
Moje pytanie brzmi: Czy te zabiegi mogą mi w ogóle pomóc, czy to takie "na odczepnego"? Czy istnieje możliwość wyleczenia tego w ogóle przy pomocy leczenia zachowawczego, czy niezbędny będzie jakiś zabieg chirurgiczny?
Teraz problem z drugim kolanem. Otóż przez ten cały czas jaki minął od połowy kwietnia wszystko z nim niby było dobrze. Raz jak jakoś mocniej na nim stanąłem (odciążałem to prawe z którym cały czas było źle) to takie jakby ciarki przeszły po nodze. Dziwnie reagowało też czasami na wiatr jak szedłem w krótkich spodenkach - takie jakieś inne uczucie w odrębie całego kolana i okolic. No i jak wracałem z tej ostatniej wizyty u tego dobrego ortopedy (czyli tydzień temu), to coś jakby zaczeło mnie lekko boleć w tym lewym kolanie. Po jednym dniu ból się nasilił - chociaż w sumie ciężko mówić o bólu - to takie jakby lekkie pieczenie gdzieś w okolicach poniżej rzepki, czasami jakieś uczucie jakby ciepła. Przy mocniejszym obciążeniu dalej rozchodzi się coś na wzór ciarek - aż do stopy. Poszedłem z tym do ortopedy (tego, który stwierdził wcześniej w prawym kolanie zapalenie kaletki podrzepkowej, a potem skierował na USG) i w sumie nic mi nie powiedział. Że niby przeciążenie i skierował na 10 zabiegów krioterapi (czy jak to się nazywa).
I teraz moje pytanie dotyczące tego kolana: Co to w ogóle może być? Ja wiem, że to tak na forum to ciężko ocenić, ale może ktoś ma chociaż jakieś podejrzenia?
Dodam do tego, że w kostkach obu nóg mam lekkie skrzywienie - lecą mi odrobinę do środka. Mam to od dzieciństwa i nigdy z tego tytułu nie było żadnych problemów. Ale czy mogło mieć to jakiś wpływ na tą kontuzję kolan? Mam niecałe 19 lat, czy to możliwe, żeby u mnie były np. jakieś zmiany zwyrodnieniowe?
Bardzo proszę na odpowiedź na pytania dotyczące obu kolan.
Z góry serdecznie dziękuję i pozdrawiam.