Strona 2 z 2

Re: PIWO :)

: 18 sty 2017, 14:21
autor: Skoor
Dla zasady ;)

Re: PIWO :)

: 18 sty 2017, 15:01
autor: marek84
netzah pisze:W 2015 kumpel przed M w Warszawie w sobotę wypił 6-7 piw, podobnie było w zeszłym roku na M we Wrocławiu. W Warszawie życiówka, we Wrocławiu blisko życiówki... A z tego co pamiętam w zeszłym roku w Poznaniu przed starem też dawali butelkowe, a na mecie lane :)

Pytanie jest czy ktoś ma porównaniu na własnym organizmie: jak to było jak raz za czas piwko + trochę więcej piątek/sobota a jak teraz jak jest na zero. Czy zauważył dużą poprawę wyników/wytrzymałości?
Kwestia co to za życiówki (i jak się mają do treningu/potencjału), bo po takiej ilości piwa (zakładamy, że 5-6%) to jest spora szansa że jeszcze po pijaku ten maraton leciał -> optymalnie to na pewno tego nie pobiegł.
marcinostrowiec pisze:zawsze pamietajmy ze jestesmy AMATORAMI w imie czego sobie piwa odmawiac

walczysz o mistrzostwo polski ?
Ale są ludzie, którzy z jakichś powodów po prostu nie piją piwa. Tak samo, jak niektórzy nie palą papierosów, inni nie jedzą mięsa, mleka, ciastek, słodyczy, glutenu itp.

Re: PIWO :)

: 18 sty 2017, 16:19
autor: Turecki44
netzah pisze:W 2015 kumpel przed M w Warszawie w sobotę wypił 6-7 piw, podobnie było w zeszłym roku na M we Wrocławiu. W Warszawie życiówka, we Wrocławiu blisko życiówki... A z tego co pamiętam w zeszłym roku w Poznaniu przed starem też dawali butelkowe, a na mecie lane :)

Pytanie jest czy ktoś ma porównaniu na własnym organizmie: jak to było jak raz za czas piwko + trochę więcej piątek/sobota a jak teraz jak jest na zero. Czy zauważył dużą poprawę wyników/wytrzymałości?
6-7 piw to już był pijany, zwłaszcza gdy był w cyklu treningowym, więc zakładam, że mało pił wcześniej i organizm się do browaru nie przystosował. Dla mnie to by była masakra jeżeli chodzi o samopoczucie ogólne, skurcze, podwyższone tętno i problemy z nawadnianiem (bo ile można w siebie wlewać), poza tym wątroba może wysiąść, co wpływa na ogólne zmęczenie. Kilka lat temu na jednej z połówek w Polsce zmarł koleś, który w przeddzień ostro tankował. Z kolei niewinne kilka browarów "przy okazji" to moim jeszcze gorzej niż hamburger i fryty, nie sposób utrzymać jakiej takiej wagi.