bieganie po przechorowaniu covid 19

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
gespran
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 15 cze 2021, 14:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej,
Postanowiłam zasięgnąć Waszej rady ponieważ już wypróbowałam wszystko co przyszło mi do głowy.
3 miesiące temu przeszłam covida, byłam w szpitalu, mam niewielkie zwapnienia w płucach. Wcześniej biegałam, może nie dużo i szybko, ale przebiegałam spokojnie 6 km bez zadyszki w tempie ok. 8 min/km. Normalne zakwasy czy bóle mięśni w trakcie jak i po wysiłku nie są mi obce, ale po chorobie wszystko się zmieniło nie do poznania i nie mowie tu o zadyszce.
Ponieważ nie dawałam rady wrócić do normalnego tempa, zaczęłam od zera - od marszo - biegów. I tu pojawił się problem. Nie mam zadyszki (o dziwo przy zwapnionych płucach) tylko już po ok 100 m odczuwam taki drętwy ból łydek, nie taki jak przy zakwasach czy normalnym przeciążeniu. Łydki robią się sztywne i jakby wogole nie pracowały.
Co z tym próbowałam zrobić:
- zmieniłam buty na nowe z lepsza amortyzacja,
- wydłużyłam rozgrzewkę dynamiczna + spacer 5 min,
- rozciągam się po biegu,
- biegam na śródstopiu (nie potrafię tego zmienić),
- próbowałam biegać w opaskach kompresyjnych (nie dam rady - ból jest okropny)
- masuje się masażerem po biegu,
- pije dużo prawie 2 l, w tym preparaty z magnezem.
Moja trasa jest co prawda lekko po górkę, ale wcześniej nie sprawiało mi to aż takiego problemu. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić, słyszałam ze taki ból łydek przy ich dolnym przyczepie może być spowodowany zapaleniem żył głębokich, a do tego mógł doprowadzić właśnie covid.
Poradźcie mi coś, dzisiaj kopiłam w aptece Cyclo venox na żylaki (chociaż ich nie widzę u siebie) z nadzieją, ze coś mnie podratuje. Chce biegać i czuć satysfakcje z tego, a nie męczyć się i robić to z musu. Dodam ze po biegu nie boli mnie nic, ani uda (chociaż wcześniej bolały i tych zakwasów mi właśnie brakuje) anie nawet te łydki.
No straszne to jest mówię wam, muszę wrócić do kondycji. Wiem, że to dopiero miesiąc jak walczę z tymi łydkami, ale sytuacja ani trochę się nie poprawia. Biegam 4 razy w tygodniu i nie dam rady przebiec 6 min!!! chociaż nie mam zadyszki.
Jedyne co się zmieniło na plus to to, że lepiej znoszę wysoka temperaturę.
New Balance but biegowy
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 641
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A jakbyś w ogóle nie próbowała biec, tylko poszła na szybki marsz, to problem też się pojawi? Jeśli tak, to po jakim czasie? Sorry, ale szczerze, to moim zdaniem problem jest zbyt nietypowy, żeby szukać odpowiedzi tylko na forum. Powinnaś iść do dobrego specjalisty. Pewnie takiego, który zrobi Ci USG kończyn dolnych i sprawdzi żyły. Nawet jak się okaże, że nic poważnego się tam nie dzieje, to lepiej najpierw to sprawdzić, niż kombinować samemu z kompresją i magnezem.
Awatar użytkownika
Deter
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1018
Rejestracja: 25 wrz 2017, 17:37
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cierpliwości. Samo przejdzie.
Zdrowa dieta i mało stresu wystarczy.
Awatar użytkownika
marek301
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 678
Rejestracja: 14 mar 2007, 22:55

Nieprzeczytany post

gespran pisze:...No straszne to jest mówię wam, muszę wrócić do kondycji...
Przyznaje racje, to faktycznie jest bardzo stresujące. :taktak:

Analogiczne uczucie mają zazwyczaj ludzie, którzy zorientują się poniewczasie,
że ich zdrowie zaczyna się sypać w bardzo szybkim tempie,
gdzie zwykle kończy się to śmiercią w ciągu kilku miesięcy/lat.
(Oczywiście zauważą to zwykle tylko ludzie inteligentni,
bowiem "spady intelektualne" odchodzą z tego świata,
praktycznie bez świadomości toczącego się procesu.
) :taktak:

Jak już wspomniałem "spadzisty intelekt" skutkuje,
tzw. "powolnym gotowaniem żaby" i finalnie,
nawet gdy dochodzi do jakiegoś "przebłysku" logicznego myślenia,
to na jakiekolwiek działania jest już dawno za późno. :szok:

Gespran, jesteś w bardzo komfortowej sytuacji,
bowiem masz świadomość problemu,
co ważniejsze masz jeszcze warunki na "cofnięcie" spustoszenia,
jakie są konsekwencją działalności tego paskudnego wirusa. :taktak:

Po prostu delikatnie trenuj i stopniowo poprawiaj zdrowie.
(Może już czas na refleksje i pora zmienić system wiary?
Zamiast praktykować pospolite praktyki "wyniki/medaliki",
zainteresować się racjonalnym postępowaniem prozdrowotnym?) :hej:

gespran pisze:...Jedyne co się zmieniło na plus to to, że lepiej znoszę wysoka temperaturę...
To dosyć charakterystyczne odczucie,
po przechorowaniu tej "tajemniczej" infekcji.

Dokładnie nie wiadomo dlaczego się tak dzieje,
że subiektywnie ludzie mają takie odczucia.
Moje podejrzenia są skierowane na "uszkodzenie" układu nerwowego,
czyli są to kolejne konsekwencje przechorowania COVID-19. :szok:
tkobos
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 641
Rejestracja: 28 lis 2011, 20:41
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Deter pisze:Cierpliwości. Samo przejdzie.
Zdrowa dieta i mało stresu wystarczy.
Taa... jak kilka lat temu, kilka dni po wyjściu ze szpitala zaczęła mi sztywnieć, a potem boleć łydka, to też mi się tak wydawało. Zdanie zmieniłem kolejne kilka dni później, kiedy musiałem wrócić tam z bólem tak okropnym, że mdlałem. Oczywiście był to zakrzep. Na szczęście niegroźny - w sensie nie mógł prowadzić do zatorowości płucnej - tylko właśnie często jest tak, że te groźne dają mniej o sobie znać. U mnie powodem był uraz czysto mechaniczny, ale wiadomo już, że zakrzepy są częstym powikłaniem po covidzie (szczególnie u hospitalizowanych pacjentów), więc wszystko co sugeruje takie niebezpieczeństwo powinno być dokładnie sprawdzone. Twoje objawy ewidentnie sugerują, że dzieje się coś dziwnego (co nie znaczy od razu, że groźnego). Nie ma powodu do paniki, ale po prostu idź to sprawdzić, to jest proste badanie.
gespran
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 2
Rejestracja: 15 cze 2021, 14:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Przede wszystkim dziękuje Wam za tak szybką odpowiedź.
I chyba skorzystam z tej rady dotyczącej wizyty u specjalisty. Po napisaniu wczorajszego posta byłam jeszcze w laboratorium zrobić markery zakrzepowe. Przed chwila odebrałam wyniki i okazało się, że są podwyższone, więc faktycznie wizyta u specjalisty jest konieczna. Spróbuje zamiast biegania przespacerować się szybko jak radził tkobos np, jakies 2 km (przy szybkim spacerze tez bolą, ale ból szybciej ustępuje), a potem spróbuje podbiec. Nie zamierzam rezygnować z biegania.
Wiecie co, najgorsze, że mój mąż (chociaż nie biega) też tak ma po tym ch*** covidzie, tylko w mniejszym stopniu.
I nie pomogło, że zdrowo się odżywiamy, czytamy składy produktów i kupujemy świadomie. Covid nas zrównał z tymi co maja zdrowy tryb życia gdzieś.

AKTUALIZACJA
Słuchajcie po prawie tygodniu zażywania hesperydyny jest poprawa. Myślę, że to jej zasługa bo zmiana jest naprawdę widoczna. Pierwszy raz od miesiąca czułam satysfakcje z biegu i w końcu pojawiły się normalne zakwasy, a ból już mi tak nie dokuczał. Nie dokuczał tzn., że przy zwolnieniu tempa mijał i nie przeciągał się do granicy nieznośności. Poprawiło się tez automatycznie tempo biegu, ale najważniejsze, że wrócił mi optymizm bo już traciłam nadzieje.
Chociaż powiem Wam, że po tym covidzie to jednak czuć taka "utratę mocy", że jeszcze by się chciało a nie ma skąd.
Strasznie Wam dziękuje za pomoc i wsparcie :)
ODPOWIEDZ