Ci co zazwyczaj biegają na Łosiowych, a nie było ich wczoraj wieczorem mają czego żałować! Mianowicie na poligonie odbył się wczoraj najprawdziwszy POLIGON. Nie było co prawda kawalerii pancernej i artylerii - ale za to bardzo widowiskowy szturm żołnierzy a'la "Czterej pancerni i pies". I co ważne prawie żadnych przeszkód do biegania.
Ciekawym zjawiskiem był sam szturm żołnierzy. Widząc zbliżające się do siebie plutony, w pełni przygotowane do ataku, z bronią długą w rękach - odczułem lekką niepewność co do pełni bezpieczeństwa w tym miejscu. Tym bardziej, że przebiegałem akurat za okopami, więc byłbym na linii "strzału". Ślepaki, ślepakami - ale w ferworze walki... Rzuciłem pytanie do obserwujących oficerów - czy będzie strzelanina. Porucznik grobowym głosem odpowiedział "WP nie stać na marnowanie amunicji", natomiast chorąży poważnym głosem dodał "Będą sie rzucać patykami". Coż, nie wydał mi się ten żart udanym - no ale przecież mają takie poważne zawody
. Ale co się okazało! Ku mojemu zdumieniu, po 15 minutach wzajemnego skradania się plutonów w kierunku "wroga" - nastąpił atak. Klasyczne "Hurrrrrrraaaa!!!!", wydawanie dźwieków "Ta,ta, ta, ta..." i w zamian za granaty - zamaszyste rzucanie grubymi patykami!! Dosłownie fantazja - całkiem zgubiłem rytm biegu
Potem nastąpiła jeszcze seria dodatkowych atrakcji - w formie wystrzeliwanych petard, gazów dymnych i gazów łzawiących. Tu pan porucznik wykazał lekką niefrasobliwość - gdyż JEGO żołnierze wyposażyli się w maski gazowe, natomiast ja jak podejrzewacie takowej maski nie posiadałem. Biegnąc kolejne kółko i przebiegając koło porucznika - usłuszałem tylko zduszone, wydobywające się spod maski - "Lepiej już nie biegać. Zaraz będzie łzawiło". Dziwne - nie wiem czy znowu z oszczędności, ale wcale nie łzawiło.
Tak więc cały trening zleciał mi niezwykle ciekawie. Na zakończenie, przy braku już słońca - wystrzelono w niebo racę świetlną, ale efekt tu był raczej słaby.
Podsumowując - szkoda że tego nie widzieliście!