Kupiłem pulsometr i wkurzyłem się
: 01 wrz 2006, 09:47
Kurczę, kupiłem pulsometr i ... straciłem całą przyjemność biegania.
A było to tak:
Biegam pół roku. Stwierdziłem, że czas kupić pulsometr i zmienić zwykłe bieganie na uporządkowany trening. We wtorek kupiłem pulsometr Rucanor PR9. Oczywiście zaraz wieczorem przeczytałem instrukcje, założyłem i pomaszerowałem na spacer z psem. Najpierw nic nie pokazywał, potem to badziewie raz pokazywało tętno, a raz nie. Na koniec spaceru zaczął w końcu działać. Uff.
Wczesnym rankiem wybiegłem z myślą, że oto pomierzę sobie wszystko czego dusza zapragnie. No i przez całe 50 minut cholera mnie brała na to dziadostwo! Najpierw nie reagował, potem zaczął pokazywać puls, ale jakiś dziwny bo tylko 75. Przyspieszyłem niemal w sprint, a ten mi pokazuje 57!! Potem jakiś czas pokazywało się 0. I tak cały bieg.
Poleciałem do sklepu. Sprzedawca założył ten złom na siebie i to działało od samego początku!! Poprawił trochę bateryjkę.
Po południu znowu spacer z psem i znowu problemy. W połowie zaczął działać poprawnie.
Dzisiejsze poranne bieganie znowu spaprane! Biegnąc co chwilę zmieniałem pozycję tego badziewia na klacie i nic. Raz działa a raz nie. Na koniec już tylko pokazywał 0.
Co jest grane???
Co robię źle?? A może mam IQ=0?? Bateria poprawnie założona i zakryta kawałkiem folii samoprzylepnej. Zwilżam skórę przed założeniem, a w czasie biegu sama się zwilża, bo człowiek się poci. Zakładam po lewej strony klatki piersiowej tuż pod sercem na płaskim odcinku skóry. Gdzie nie ma żeber. Z zegarka przestawiam na pomiar bieżący pulsu. Nie wiem co się dzieje i chyba wyrzucę to draństwo.
Czy ktoś z was ma pojęcie o co może chodzić? Pomocy!
Leo
A było to tak:
Biegam pół roku. Stwierdziłem, że czas kupić pulsometr i zmienić zwykłe bieganie na uporządkowany trening. We wtorek kupiłem pulsometr Rucanor PR9. Oczywiście zaraz wieczorem przeczytałem instrukcje, założyłem i pomaszerowałem na spacer z psem. Najpierw nic nie pokazywał, potem to badziewie raz pokazywało tętno, a raz nie. Na koniec spaceru zaczął w końcu działać. Uff.
Wczesnym rankiem wybiegłem z myślą, że oto pomierzę sobie wszystko czego dusza zapragnie. No i przez całe 50 minut cholera mnie brała na to dziadostwo! Najpierw nie reagował, potem zaczął pokazywać puls, ale jakiś dziwny bo tylko 75. Przyspieszyłem niemal w sprint, a ten mi pokazuje 57!! Potem jakiś czas pokazywało się 0. I tak cały bieg.
Poleciałem do sklepu. Sprzedawca założył ten złom na siebie i to działało od samego początku!! Poprawił trochę bateryjkę.
Po południu znowu spacer z psem i znowu problemy. W połowie zaczął działać poprawnie.
Dzisiejsze poranne bieganie znowu spaprane! Biegnąc co chwilę zmieniałem pozycję tego badziewia na klacie i nic. Raz działa a raz nie. Na koniec już tylko pokazywał 0.
Co jest grane???
Co robię źle?? A może mam IQ=0?? Bateria poprawnie założona i zakryta kawałkiem folii samoprzylepnej. Zwilżam skórę przed założeniem, a w czasie biegu sama się zwilża, bo człowiek się poci. Zakładam po lewej strony klatki piersiowej tuż pod sercem na płaskim odcinku skóry. Gdzie nie ma żeber. Z zegarka przestawiam na pomiar bieżący pulsu. Nie wiem co się dzieje i chyba wyrzucę to draństwo.
Czy ktoś z was ma pojęcie o co może chodzić? Pomocy!
Leo