Strona 1 z 1

HM: Ultraboost PB, Boston, Ghost?

: 11 wrz 2020, 11:52
autor: mrufka
Treningowo biegam ostatnio w bardzo miękkich Ultraboost PB. W weekend planuję przetruchtać HM, trasa jest względnie szybka, choć przebiega głównie przez tereny leśne (dość stabilne dukty i ścieżki). Czy lepiej założyć UPB czy startówki Boston? Wczoraj wciągnąłem na trening te drugie (dotychczas biegłem w nich tylko raz) i szczerze mówiąc, po 5 szybkich kilometrach biegło mi się średnio (choć może to już efekt przetrenowania). Nie mają tej amortyzacji, co dla moich umęczonych łydek (także boków kolan) może mieć znaczenie na dystansie 21k. Z kolei w zeszły weekend w UPB na długim wybieganiu nabawiłem się odcisków na palcach i stłuczonego palca długiego (pęknięty paznokieć), mimo że są odpowiednio przestronne z przodu (1 cm). Kusi, żeby pokusić się o godny wynik (czyli Boston?), ale też bardziej bezpieczne, mimo wszystko, wydają się UPB. W szafie mam jeszcze Brooks Ghost, bardzo je lubię, ale mają już na liczniku >800k. Poradźcie żółtodziobowi, co wybralibyście na moim miejscu.

Re: HM: Ultraboost PB, Boston, Ghost?

: 11 wrz 2020, 12:40
autor: Logadin
Biegnij w Uultraboost

Re: HM: Ultraboost PB, Boston, Ghost?

: 11 wrz 2020, 16:54
autor: mrufka
Dziękuję, rozumiem, że zdania nie są podzielone i wskazanie jest jednoznaczne. Tak zatem zrobię.
I oczywiście napiszę, jak się sprawowały (chyba że udział okaże się na tyle kompromitujący, że bardziej zasadne będzie milczenie :bleble: ).

Re: HM: Ultraboost PB, Boston, Ghost?

: 11 wrz 2020, 19:16
autor: b@rto
Jeśli oczekujesz jeszcze potwierdzenia to masz i ode mnie: Ultraboost. Skoro mało biegałeś w Bostonach i nie jesteś zaawansowany treningowo to na razie nie są buty dla Ciebie na dystans półmaratoński.
Ewentualnie Ghosty, dla nich 800 km to jak dla silnika spalinowego "dotarcie". Tak czy owak - biegnij w tych najwygodniejszych.

Re: HM: Ultraboost PB, Boston, Ghost?

: 14 wrz 2020, 12:21
autor: mrufka
Obiecałem, że zdam krótką relację – może ktoś kiedyś stanie przed podobnym obuwniczym wyborem. Postawiłem na Ultraboost. W sobotę w nierozsądnym treningu last minute na 5 km (wiem, że dzień przed się nie biega, ale musiałem się upewnić) przetestowałem jeszcze wysłużone brooksy: wygoda wygodą, ale łydka nawrotowo dziwnie o sobie przypomniała i wolałem nie ryzykować. Więc jednak adidasy. Trasa zapętlona czterokrotnie, dość równa, ale o zróżnicowanym podłożu: dużo żwiru, trochę korzeni, wąskich ścieżek, fragmenty mocno zapiaszczone. Okazało się, że w takich warunkach amortyzacja pianki boost i dość szeroka podeszwa bardzo dobrze się sprawdzają: but był stabilny, skutecznie amortyzował większe wstrząsy i oddawał energię przy odbiciu – naturalnie mógłby jej dać więcej, ale nie przesadzajmy, nie można mieć wszystkiego. Niósł, jak należy i nie hamował. Oczywiście przeciążenia były spore i swoją cenę zapłaciłem: całościowo łydka pod koślawym kolanem dostała mocny wycisk i znów pobolewa – cóż, widocznie ten model tak ma, trzeba się do takich ponowień przyzwyczaić – reaktywowały się też odciski na palcach. Mimo to trzeba ocenić, że (z Waszą pomocą!) wybrałem właściwie i nie żałuję: to odpowiednie buty na zmienne leśne podłoże.
Jeszcze słów kilka nt. wyniku: choć nie utrzymałem optymistycznego tempa (przerosło mnie, więc nie było realne), na metę dotarłem z przyzwoitym czasem. Bez dwóch zdań PB w nazwie modelu jest chwytem na wyrost – to nie jest but do robienia życiówek. Mimo to udało się i choć wynik mógł być lepszy, to nie rozczarowuje (tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę nierozsądny jedynie dwutygodniowy okres przygotowawczy). Na koniec chciałbym podziękować Patrycji Bereznowskiej (PB!) za wyczerpującą walkę na ostatnich dwóch kilometrach. Patrycjo, chylę czoła przed Twoimi niebotycznymi dokonaniami, gdybym wiedział, z kim się zmagam, odpuściłbym ostatnią prostą, przysięgam :hejhej: .