Jest wiele możliwości.
- zegarek z GPS - koszty, poza tym trzeba pamiętać o doładowywaniu baterii przed biegiem i co najbardziej wkurzające czekać przed każdym biegiem aż namierzy satelity (ja zwykle nie mam cierpliwości, szczególnie jak jest zimno). Można wystawić na dwór zegarek na parę minut przed biegiem żeby złapał fix - jeśli mieszka się w domku jednorodzinnym, ale ja mieszkam w bloku na 3 piętrze, nie mam takiej możliwości.
- GPS w telefonie + darmowa aplikacja (ja używam aplikacji "run-log") - j.w.
- bieganie po bieżni - tu dobrze mieć zegarek ze stoperem z międzyczasami, żeby nie trzeba było zapamiętywać które to kółko.
- krokomierze - tanie, dość precyzyjnie zliczają kroki, ale nieprecyzyjnie kilometry (bo trzeba wpisać stałą długość kroku, a w rzeczywistości na trasie krok nie jest stały).
- na stoper (metoda tradycyjna) - tak trenowali wszyscy biegacze zanim wynaleziono GPS, znając swoje standardowe tempa we wszystkich zakresach tętna (z bieżni) szacuje się dystans wybiegania na podstawie czasu złapanego stoperem. Nie będzie to bardzo dokładny pomiar, ale kiedyś nikt się tym nie przejmował, Notowało się dystans orientacyjny i tyle.
- Pomiar z mapy satelitarnej (mapa w run-logu, albo Wikimapa) pod warunkiem że znasz teren po którym biegłeś i potrafisz odtworzyć trasę.
- Wcześniejszy bezpośredni pomiar trasy - profesjonalnie na zawodach robi się to specjalnym kółkiem, ale można użyć roweru wyposażonego w licznik.
W praktyce na nową trasę zabieram telefon z GPS, zaś większość treningów robię po swoich ulubionych trasach gdzie znam już każdy kilometr z wcześniejszych pomiarów i zabieram wtedy tylko zegarek ze stoperem.
Jeszcze jedna kwestia: GPS też nie jest super dokładny, zdarzało mi się parę razy biegać dokładnie tą samą trasą z gps i kilometry za każdym razem były w innych miejscach (różnice rzędu kilkudziesięciu metrów).
Się rozpisałem
