Rzecz o sprzedawcach
: 10 sie 2004, 13:27
A tak!
Nawet z lodami i psami sprzedawcom tego tekstu czytać nie wolno. A kto się nie posłucha, tego się namierzy i naśle skarbówkę, PIH i Sanepid.
Najpierw drobne wyjaśnienie podstawowych definicji czyli: who is who
Sprzedawca- dwa rodzaje: właściciel i pracownik najemny.
Właściciel to człowiek, który zajął się handlem
Dlaczego akurat butami? Bo uważa, że na tym znać się nie trzeba. Na wszystkich innych branżach poza dwoma dobrze wie, że się nie zna. Ale na założenie sex shopu czy monopolowego, nie zgodzi się, ani żona ani tym bardziej teściowa.
Sprzedawca- pracownik najemny, to człowiek, który szukał pracy a że nie miał znajomości to musiał pójść pracować do handlu, za kilkuset złotową pensję plus premię (ta może być główną częścią wynagrodzenia)
To ostatnie jest bardzo ważne. Jak nie będzie robił sprzedaży właścicielowi, straci pracę. A chętni na jego miejsce się znajdą. Jak właściciel nie będzie miał obrotu to przestanie być sklepikarzem a przynajmniej krótkookresowo będzie bezrobotnym.
Klient- frajer, którego trzeba skroić. A pisząc konkretniej klient to 100-200 zł przychodu.
Gdy znajdziemy się w sklepie kupczyk wie, że jego podstawowym celem jest doprowadzić nas jak najprędzej do kasy.
Zaczyna standartowym pytaniem: "Czym mogę pomóc?".
Przez co chce stworzyć wrażenie, że jest dobrą bezinteresowną osobą. No, bo kim innym może być ktoś, kto chce nam pomóc?
Dobry sprzedawca powinnien jak najprędzej namówić klienta do mierzenia butów. Niektórzy potrafią dopaść nas zaraz, jak tylko staniemy przed butami: "Widzę, że ogląda pan buciki, może jakieś pan przymierzy"
Oczywiście, jak trafi się jakiś przygłupawy klient, który nie wie, że buty kupuje się według kolorów, to sprzedawca musi wykazać się większą inwencją.
Wystarczy, że wyciągnie od nas, że szukamy butów do biegania. Jeśli nie potrafi na oko ocenić numeru nogi, to powinien uzyskać jeszcze tą informację. A następnie zaoferować najlepsze buty,których rozmiar jest na zapleczu.
A jakie są najlepsze? Oczywiście najdroższe!
Handlarzyk niekiedy lubi dodać, że są to buty profesjonalne. W jego mniemaniu powinniśmy być podłechtani, tym że proponuje nam się takie buty, nawet jeśli biegamy kilka razy mniej niż zawodowcy.
Jeśli jesteśmy zbyt skromni aby zrobiło to na nas wrażenie, sprzedawca może powołać się na opinię takiego pana co biega lub kolegi maratończyka, którzy u nich je kupili i bardzo sobie chwalą (tak na marginesie: wydaje mi się, że sprzedawcy więcej znają biegaczy i maratończyków niż ich jest w rzeczywistości).
Dobry kupczyk może dodać, że "w ogóle to wiadomo, że najlepsze buty do biegania robi .........." w miejsce kropek proszę wpisać nazwę dowolnej firmy, byleby tylko były w danym sklepie.
Oczywiście klient może zrobić markotną minę na widok ceny, bo albo jest sknerusem albo nie jest tak zaradny życiowo, jak właściciel sklepu.
Wówczas sprzedawca może zaproponować tańszy model, który zgodnie z jego zapewnieniami okazuje się , wcale nie ustępować temu najlepszemu z najlepszych i zarazem najdroższych.
Dla skąpiradeł robione są także wyprzedaże, które coraz częściej przeistaczają się w pseudowyprzedaże.
Te drugie polegają np: na wywieszaniu olbrzymich plakatów, na sklepie, informujących o totalnych wyprzedażach, gdy w środku okazuje się, że przecenione są ze dwa modele.
Handlarze potrafią także umieścić obok buta informację o znacznej przecenie.Z tymże może się okazać, że u konkurencji te buciki są sprzedawane z ceną przecenioną jako normalną.
Każdy chwyt jest dobry abyś kupił u nas buty.
Co prawda zdarzają się tak upierdliwi biegacze, że starają się marudzić o jakiś pronacjach czy trailach.
Sprzedawca nie musi się na tym znać, ważne jest aby miał rację.
Może np: pewnym siebie głosem zapewniać, że Torsion ma coś wspólnego z supinacją.
Najprostszym sposobem jest ignorowanie takich pronatorsko- trailowych pytań i przejść do zachwalania jakiegoś buta (najlepiej najlepszego: patrz wyżej), zalewając Ciebie słowotwórstwem frazesów, że to buty mające amortyzację, z karbowaną podeszwą, lekkie, zrobione z przewiewnych materiałów itp.
Najmniej elokwentni, pokazują kolejne modele pytając się "a ten? a ten?"
Z rozpędu może handlarzyk zaproponować kupno buta trekingowego. A dlaczego nie?
Tak na marginesie. Zastanawiam się dlaczego w tylu sklepach nie ma przy butach informacji o ich nazwie ani przeznaczeniu. Niegdyś myślałem, że dlatego, iż przeciętnemu nabywcy nie jest to do niczego potrzebne. Ale dziś coraz bardziej jestem pewien, że jest to celowe. Zawsze jest ryzyko, że klienta zniechęci do kupna informacja, że model, który mu się podoba jest do tenisa czy dla jakiś innych platfusów.
Kłopoty sprzedawcom może sprawić klient, który upatrzył sobie jakiś konkretny model i chodzi od sklepu do sklepu w jego poszukiwaniu.
Ale dla chcącego nic trudnego.Dobry handlarczyk jak usłyszy, że szukasz np: Nike Storm Pegasus, może próbować zaoferować Nike Pegasus a że pełna nazwa jest Nike Trail Pegasus, i że nie jest wodootporny to się już nie zająknie.
A jeśli w sklepie są modele różnych firm to, w jego mniemaniu wystarczy jak wskaże Tobie model danego producenta. Przecież o to chyba Ci chodziło?
Jeśli nawet uda się Tobie znaleźć upragniony model, to nie musisz obawiać się, że może nie być Twojego rozmiaru.
Dobry sprzedawca rozwiąże także ten problem. Choćbyś wymienił mu wszelkie rozmiary US, UK, CM, EUR to i tak z uśmiechem na ustach będzie potrafił podać Ci inny. Najczęściej nieco większy i jeszcze będzie się dopytywać czy nie za ciasne.Przy nieco zamałych, będzie zapewniać, że się rozchodzą.
(Wyższym stopniem numeru z numerami jest danie do mierzenia dwóch par butów, jednej kompletnie niepasującej, drugiej tylko nieco.)
Jeśli będziesz na tyle bezczelny, że po podaniu buta zauważysz, że to nie Twój rozmiar, usłyszysz:"A co panu szkodzi przymierzyć"
W sklepach najczęściej jest mało miejsca, nierzadko kręcą się w nich inni klienci, więc nie ma jak się przebiec.Jedyne co można robić,to odpowiadać na pytania sprzedawcy czy dobrze leżą, czy pasują. No a jak potwierdzisz, to jedyne co zostaje, to dreptać do kasy.
Moje wnioski są następujące:
1.Nie wierz nigdy sprzedawcy.
2.Nie wdawaj się z nim, w żadne dyskusje. On jest dla Ciebie po to aby podać buty do mierzenia.
3.Optymalny sposób postępowania:
a)Najpierw sprawdź co jest w sklepach, później, co to jest, w necie i dopiero kupuj wiedząc napewno za co płacisz.
b)Jeśli nie masz sklepów pod nosem lub brak czasu na dwukrotne dreptanie, to zrób sobie listę tego co powinno pasować na Twoją stopę
4.W sklepie dokładnie sprawdzaj buty: czy numeracja się zgadza, czy buty są takie same (ostatno panienka chciała mi sprzedać dwa prawe), wymacaj dłońmi czy nie ma jakiś niedoróbek, źle przyszytych kawałków materiału itp
5. Pamiętaj aby wziąć paragon. Co prawda, rzeczoznawcy są opłacani przez kupczyków, więc, w przypadku reklamacji, wyjdą ze skóry, że to Twoja wina, iż but się rozpadł. Ale masz prawo bodajże w ciągu 10 dni od kupna, niestety tylko, wymienić buty na inne, o ile Twoje nie były używane.
Więc po kupnie nie biegnij w nich maratonu, tylko pochodź w nich po mieszkaniu.
*****
Ten fragment dopisuję pod koniec maja 2005r
Internetowo-środowiskowe zaufanie.
Sprzedawca niekoniecznie musi wpływać na nas bezpośrednio i nie chodzi o to że w necie wszystko odbywa się w wirtualnej przestrzeni.
Może być tak, że sprzedawca będzie na forum zachwalał jakiś sklep czy produkt jako jego użytkownik-klient.Czyli zrobi sobie klona.
Może być tak, że ustali warunki współpracy z administratorem i jego kumplem a następnie oni będą pisali jemu kryptoreklamowe artykuły i występowali na forum w roli swego rodzaju hostess.
Jako osoby znane innym użytkownikom będą bardziej wiarygodni.
Ten sam psychomanipulacyjny mechanizm wykorzystywany jest przez speców od reklamy, którzy zatrudniają do reklamowania znanych aktorów czy osoby z mediów np prezenterów (nieprzypadkowo stacje telewizyjne takie osoby zwalniają z pracy)
I nie chodzi tu tylko o to, że ktoś prędzej zwróci uwagę na reklamę gdy będzie występować w niej ktoś mu znany choćby z TV.
Mechanizm ten polega przede wszystkim na tym, że są to osoby nieobojętne dla potencjalengo nabywcy. Prędzej ludzie wydadzą pieniądze na ten sam towar gdy jest on reklamowany przez osobę znaną i lubianą niż przez kogoś kogo widzą pierwszy raz na oczy czy pracownika danej firmy.
Taki sposób "handlu" zauważyłem na pewnym forum. Jest to tam "sprzedawane" dodatkowo z obietnicą promocji dla zarejestrowanych użytkowników.
Mógłby ktoś powiedzieć: O co chodzi jak jest taniej?
No właśnie, że nie zawsze musi być taniej!
Całą to sprawę zauważyłem parę tygodni temu jak ta sama firma, która "wszystko uzgadnia" z szefostwem dała reklamę na innej stronie (tam jest jawny cennik wiadomo co ile kosztuje) podwyższając promocję.
Kliknąłem i coś sobie przypomniałem i zacząłem sprawdzać.
Jak wyglądają ceny:
Firma, która warunki współpracy uzgadnia
NB834 cena:289zł
NB900 cena:329zł
NB772 cena:279zł
NB773 cena:279zł
NB776 cena:299zł
Firma nazwijmy: "niezależna"
NB834 cena:253zł
NB900 cena:288zł
NB772 cena:253zł
NB773 cena:244zł
NB776 cena:262zł
------
I inny przykład. Z pewnej aukcji internetowej, dotyczący innych sprzedawców
Firma, która warunki współpracy uzgadnia
Mizuno Precision cena:235zł
Mizuno Maveric cena:220zł
Mizuno Redhawk cena:215zł
Mizuno Mercury cena:245zł
Firma nazwijmy: "niezależna"
Mizuno Precision cena:210zł
Mizuno Maveric cena:180zł
Mizuno Redhawk cena:160zł
Mizuno Mercury cena:210zł
Ceny są z połowy maja.
A teraz parę jeszcze wyjaśnień-ciekawostek.
Firma współpracująca z szefostwem tamtejszego forum, sprzedająca NB oferował użytkownikom niegdyś 5% promocji, podwyższyła do raptem 10% parę miesięcy po tym jak pojawiła się niewspółpracująca konkurencja.(Ta konkurencja dla zakupów powyżej 1000zł (pięć par butów) daje 5% upustu dla każdego)
Na tą konkurencję tam samo jak na inną firmę "pomagier" administratora zrobił wraz z kilkoma użytkownikami coś w rodzaju nagonki, wybrzydzając na ceny, brak promocji i współpracy.
Firma z aukcji internetowej porównuje swoje ceny z cenami ze szwajcarskich sklepów (tak! to nie jest błąd).
Ma własną stronę internetową, z której można wybrać linki do jej ofert z aukcji (czyli nie porównuje się z ofertami innych sprzedawców)
Obydwie firmy współpracujące mają dosyć skromną ofertę raptem po parę numerów tego samego modelu, a jedna z nich handluje głównie odżywkami i suplementami, druga butami Barbie dla dziewczynek, strojami kąpielowymi, T-shirtami.
Wniosek niezależnie kto zachwal dany produkt czy zwraca na niego uwagę- zawsze sprawdzaj i porównuj.
(Edited by outsider at 7:52 pm on May 31, 2005)
Nawet z lodami i psami sprzedawcom tego tekstu czytać nie wolno. A kto się nie posłucha, tego się namierzy i naśle skarbówkę, PIH i Sanepid.
Najpierw drobne wyjaśnienie podstawowych definicji czyli: who is who
Sprzedawca- dwa rodzaje: właściciel i pracownik najemny.
Właściciel to człowiek, który zajął się handlem
Dlaczego akurat butami? Bo uważa, że na tym znać się nie trzeba. Na wszystkich innych branżach poza dwoma dobrze wie, że się nie zna. Ale na założenie sex shopu czy monopolowego, nie zgodzi się, ani żona ani tym bardziej teściowa.
Sprzedawca- pracownik najemny, to człowiek, który szukał pracy a że nie miał znajomości to musiał pójść pracować do handlu, za kilkuset złotową pensję plus premię (ta może być główną częścią wynagrodzenia)
To ostatnie jest bardzo ważne. Jak nie będzie robił sprzedaży właścicielowi, straci pracę. A chętni na jego miejsce się znajdą. Jak właściciel nie będzie miał obrotu to przestanie być sklepikarzem a przynajmniej krótkookresowo będzie bezrobotnym.
Klient- frajer, którego trzeba skroić. A pisząc konkretniej klient to 100-200 zł przychodu.
Gdy znajdziemy się w sklepie kupczyk wie, że jego podstawowym celem jest doprowadzić nas jak najprędzej do kasy.
Zaczyna standartowym pytaniem: "Czym mogę pomóc?".
Przez co chce stworzyć wrażenie, że jest dobrą bezinteresowną osobą. No, bo kim innym może być ktoś, kto chce nam pomóc?
Dobry sprzedawca powinnien jak najprędzej namówić klienta do mierzenia butów. Niektórzy potrafią dopaść nas zaraz, jak tylko staniemy przed butami: "Widzę, że ogląda pan buciki, może jakieś pan przymierzy"
Oczywiście, jak trafi się jakiś przygłupawy klient, który nie wie, że buty kupuje się według kolorów, to sprzedawca musi wykazać się większą inwencją.
Wystarczy, że wyciągnie od nas, że szukamy butów do biegania. Jeśli nie potrafi na oko ocenić numeru nogi, to powinien uzyskać jeszcze tą informację. A następnie zaoferować najlepsze buty,których rozmiar jest na zapleczu.
A jakie są najlepsze? Oczywiście najdroższe!
Handlarzyk niekiedy lubi dodać, że są to buty profesjonalne. W jego mniemaniu powinniśmy być podłechtani, tym że proponuje nam się takie buty, nawet jeśli biegamy kilka razy mniej niż zawodowcy.
Jeśli jesteśmy zbyt skromni aby zrobiło to na nas wrażenie, sprzedawca może powołać się na opinię takiego pana co biega lub kolegi maratończyka, którzy u nich je kupili i bardzo sobie chwalą (tak na marginesie: wydaje mi się, że sprzedawcy więcej znają biegaczy i maratończyków niż ich jest w rzeczywistości).
Dobry kupczyk może dodać, że "w ogóle to wiadomo, że najlepsze buty do biegania robi .........." w miejsce kropek proszę wpisać nazwę dowolnej firmy, byleby tylko były w danym sklepie.
Oczywiście klient może zrobić markotną minę na widok ceny, bo albo jest sknerusem albo nie jest tak zaradny życiowo, jak właściciel sklepu.
Wówczas sprzedawca może zaproponować tańszy model, który zgodnie z jego zapewnieniami okazuje się , wcale nie ustępować temu najlepszemu z najlepszych i zarazem najdroższych.
Dla skąpiradeł robione są także wyprzedaże, które coraz częściej przeistaczają się w pseudowyprzedaże.
Te drugie polegają np: na wywieszaniu olbrzymich plakatów, na sklepie, informujących o totalnych wyprzedażach, gdy w środku okazuje się, że przecenione są ze dwa modele.
Handlarze potrafią także umieścić obok buta informację o znacznej przecenie.Z tymże może się okazać, że u konkurencji te buciki są sprzedawane z ceną przecenioną jako normalną.
Każdy chwyt jest dobry abyś kupił u nas buty.
Co prawda zdarzają się tak upierdliwi biegacze, że starają się marudzić o jakiś pronacjach czy trailach.
Sprzedawca nie musi się na tym znać, ważne jest aby miał rację.
Może np: pewnym siebie głosem zapewniać, że Torsion ma coś wspólnego z supinacją.
Najprostszym sposobem jest ignorowanie takich pronatorsko- trailowych pytań i przejść do zachwalania jakiegoś buta (najlepiej najlepszego: patrz wyżej), zalewając Ciebie słowotwórstwem frazesów, że to buty mające amortyzację, z karbowaną podeszwą, lekkie, zrobione z przewiewnych materiałów itp.
Najmniej elokwentni, pokazują kolejne modele pytając się "a ten? a ten?"
Z rozpędu może handlarzyk zaproponować kupno buta trekingowego. A dlaczego nie?
Tak na marginesie. Zastanawiam się dlaczego w tylu sklepach nie ma przy butach informacji o ich nazwie ani przeznaczeniu. Niegdyś myślałem, że dlatego, iż przeciętnemu nabywcy nie jest to do niczego potrzebne. Ale dziś coraz bardziej jestem pewien, że jest to celowe. Zawsze jest ryzyko, że klienta zniechęci do kupna informacja, że model, który mu się podoba jest do tenisa czy dla jakiś innych platfusów.
Kłopoty sprzedawcom może sprawić klient, który upatrzył sobie jakiś konkretny model i chodzi od sklepu do sklepu w jego poszukiwaniu.
Ale dla chcącego nic trudnego.Dobry handlarczyk jak usłyszy, że szukasz np: Nike Storm Pegasus, może próbować zaoferować Nike Pegasus a że pełna nazwa jest Nike Trail Pegasus, i że nie jest wodootporny to się już nie zająknie.
A jeśli w sklepie są modele różnych firm to, w jego mniemaniu wystarczy jak wskaże Tobie model danego producenta. Przecież o to chyba Ci chodziło?
Jeśli nawet uda się Tobie znaleźć upragniony model, to nie musisz obawiać się, że może nie być Twojego rozmiaru.
Dobry sprzedawca rozwiąże także ten problem. Choćbyś wymienił mu wszelkie rozmiary US, UK, CM, EUR to i tak z uśmiechem na ustach będzie potrafił podać Ci inny. Najczęściej nieco większy i jeszcze będzie się dopytywać czy nie za ciasne.Przy nieco zamałych, będzie zapewniać, że się rozchodzą.
(Wyższym stopniem numeru z numerami jest danie do mierzenia dwóch par butów, jednej kompletnie niepasującej, drugiej tylko nieco.)
Jeśli będziesz na tyle bezczelny, że po podaniu buta zauważysz, że to nie Twój rozmiar, usłyszysz:"A co panu szkodzi przymierzyć"
W sklepach najczęściej jest mało miejsca, nierzadko kręcą się w nich inni klienci, więc nie ma jak się przebiec.Jedyne co można robić,to odpowiadać na pytania sprzedawcy czy dobrze leżą, czy pasują. No a jak potwierdzisz, to jedyne co zostaje, to dreptać do kasy.
Moje wnioski są następujące:
1.Nie wierz nigdy sprzedawcy.
2.Nie wdawaj się z nim, w żadne dyskusje. On jest dla Ciebie po to aby podać buty do mierzenia.
3.Optymalny sposób postępowania:
a)Najpierw sprawdź co jest w sklepach, później, co to jest, w necie i dopiero kupuj wiedząc napewno za co płacisz.
b)Jeśli nie masz sklepów pod nosem lub brak czasu na dwukrotne dreptanie, to zrób sobie listę tego co powinno pasować na Twoją stopę
4.W sklepie dokładnie sprawdzaj buty: czy numeracja się zgadza, czy buty są takie same (ostatno panienka chciała mi sprzedać dwa prawe), wymacaj dłońmi czy nie ma jakiś niedoróbek, źle przyszytych kawałków materiału itp
5. Pamiętaj aby wziąć paragon. Co prawda, rzeczoznawcy są opłacani przez kupczyków, więc, w przypadku reklamacji, wyjdą ze skóry, że to Twoja wina, iż but się rozpadł. Ale masz prawo bodajże w ciągu 10 dni od kupna, niestety tylko, wymienić buty na inne, o ile Twoje nie były używane.
Więc po kupnie nie biegnij w nich maratonu, tylko pochodź w nich po mieszkaniu.
*****
Ten fragment dopisuję pod koniec maja 2005r
Internetowo-środowiskowe zaufanie.
Sprzedawca niekoniecznie musi wpływać na nas bezpośrednio i nie chodzi o to że w necie wszystko odbywa się w wirtualnej przestrzeni.
Może być tak, że sprzedawca będzie na forum zachwalał jakiś sklep czy produkt jako jego użytkownik-klient.Czyli zrobi sobie klona.
Może być tak, że ustali warunki współpracy z administratorem i jego kumplem a następnie oni będą pisali jemu kryptoreklamowe artykuły i występowali na forum w roli swego rodzaju hostess.
Jako osoby znane innym użytkownikom będą bardziej wiarygodni.
Ten sam psychomanipulacyjny mechanizm wykorzystywany jest przez speców od reklamy, którzy zatrudniają do reklamowania znanych aktorów czy osoby z mediów np prezenterów (nieprzypadkowo stacje telewizyjne takie osoby zwalniają z pracy)
I nie chodzi tu tylko o to, że ktoś prędzej zwróci uwagę na reklamę gdy będzie występować w niej ktoś mu znany choćby z TV.
Mechanizm ten polega przede wszystkim na tym, że są to osoby nieobojętne dla potencjalengo nabywcy. Prędzej ludzie wydadzą pieniądze na ten sam towar gdy jest on reklamowany przez osobę znaną i lubianą niż przez kogoś kogo widzą pierwszy raz na oczy czy pracownika danej firmy.
Taki sposób "handlu" zauważyłem na pewnym forum. Jest to tam "sprzedawane" dodatkowo z obietnicą promocji dla zarejestrowanych użytkowników.
Mógłby ktoś powiedzieć: O co chodzi jak jest taniej?
No właśnie, że nie zawsze musi być taniej!
Całą to sprawę zauważyłem parę tygodni temu jak ta sama firma, która "wszystko uzgadnia" z szefostwem dała reklamę na innej stronie (tam jest jawny cennik wiadomo co ile kosztuje) podwyższając promocję.
Kliknąłem i coś sobie przypomniałem i zacząłem sprawdzać.
Jak wyglądają ceny:
Firma, która warunki współpracy uzgadnia
NB834 cena:289zł
NB900 cena:329zł
NB772 cena:279zł
NB773 cena:279zł
NB776 cena:299zł
Firma nazwijmy: "niezależna"
NB834 cena:253zł
NB900 cena:288zł
NB772 cena:253zł
NB773 cena:244zł
NB776 cena:262zł
------
I inny przykład. Z pewnej aukcji internetowej, dotyczący innych sprzedawców
Firma, która warunki współpracy uzgadnia
Mizuno Precision cena:235zł
Mizuno Maveric cena:220zł
Mizuno Redhawk cena:215zł
Mizuno Mercury cena:245zł
Firma nazwijmy: "niezależna"
Mizuno Precision cena:210zł
Mizuno Maveric cena:180zł
Mizuno Redhawk cena:160zł
Mizuno Mercury cena:210zł
Ceny są z połowy maja.
A teraz parę jeszcze wyjaśnień-ciekawostek.
Firma współpracująca z szefostwem tamtejszego forum, sprzedająca NB oferował użytkownikom niegdyś 5% promocji, podwyższyła do raptem 10% parę miesięcy po tym jak pojawiła się niewspółpracująca konkurencja.(Ta konkurencja dla zakupów powyżej 1000zł (pięć par butów) daje 5% upustu dla każdego)
Na tą konkurencję tam samo jak na inną firmę "pomagier" administratora zrobił wraz z kilkoma użytkownikami coś w rodzaju nagonki, wybrzydzając na ceny, brak promocji i współpracy.
Firma z aukcji internetowej porównuje swoje ceny z cenami ze szwajcarskich sklepów (tak! to nie jest błąd).
Ma własną stronę internetową, z której można wybrać linki do jej ofert z aukcji (czyli nie porównuje się z ofertami innych sprzedawców)
Obydwie firmy współpracujące mają dosyć skromną ofertę raptem po parę numerów tego samego modelu, a jedna z nich handluje głównie odżywkami i suplementami, druga butami Barbie dla dziewczynek, strojami kąpielowymi, T-shirtami.
Wniosek niezależnie kto zachwal dany produkt czy zwraca na niego uwagę- zawsze sprawdzaj i porównuj.
(Edited by outsider at 7:52 pm on May 31, 2005)