dobre tanie buty dla 110kg
: 18 lis 2013, 15:10
witam! jestem nowy na forum. ogólnie jestem nowy w kwestii biegania. ogólnie rzecz ujmując zawsze byłem ze sportem związany. czy to w szkole, czy to w późniejszych latach coś tam zawsze się uprawiało. obecnie, od kilkunastu ładnych już lat trenuję na siłowni. około dwa lata temu, ważąc jakieś 117kg (to nie mój max, było 121kg przy wzroście 182cm, kiedy jeszcze miałem fiksację w głowie na punkcie wymiarów ramion itp.) postanowiłem zacząć grać na hali z kumplami w piłkę nożną. okazało się, że waga 117kg ni jak nie sprzyja temu a dynamika, którą jeszcze miałem w czasach ok. 90kg to już przeszłość. człowiek zaczął się zastanawiać nad sobą. poczułem się jak kaleka... powiedziałem sobie nic to, dam radę i sukcesywnie będę zrzucał wagę przy okazji uprawiania tej piłki halowej i kardio na stacjonarnym rowerze. zrzuciłem wagę do ok. 102kg. tak było w ubiegłym roku. niestety systematyczne treningi nóg na siłowni (ciężkie siady ze sztangą) połączone z grą w piłkę, kardio na rowerze nie pozostawiały wiele miejsca i czasu na regenerację. w tym upatruję powody mojej kontuzji. lekarz mówił, że to kolano skoczka ale czy 1,5 roku może ono trwać bez końca? nie gram więc w piłkę od jakichś 6 miesięcy w ogóle, nóg nie trenuję na siłowni jakieś 1,5 roku - od momentu powstania kontuzji. mimo wszystko trenuję dalej na siłowni, ważę 110kg i CHCĘ BIEGAĆ!!! dla kondycji, zdrowia, samopoczucia, spalenia zbędnych kg tłuszczu. kolano doskwiera ale nie ma tragedii. cztery tygodnie temu zebrałem się w sobie i poszedłem z kumplem na bieżnię. taką starą, szlakową - 400m na stadionie. biegliśmy. ja bardziej zawzięty dwa razy więcej od kumpla. bez żadnego przygotowania merytorycznego. biegłem dwa okrążenia i jedno szedłem, jedno biegłem i jedno szedłem, jedno biegłem i pół szedłem, jedno biegłem i pół szedłem. byłem skatowany. oczywiście bieg nie był na maxa ale też nie w miejscu. przecież trzeba pokazać, że się umie jeszcze jako tako przebiec. kolejny trening był po pięciu dniach. podobny do poprzedniego. kolejny po trzech dniach. spodobało się to bieganie jak cholera!!! tutaj już uzbroiłem się w endomondo na telefonie. interwał. 6x1min chód i 5x4min bieg. nie pomyślałem jakie będą tego konsekwencje. tego samego dnia lewa noga pobolewała przy wewnętrznej stronie kolana. na drugi dzień przeszło. zadowolony jak cholera, że dałem radę "tyle" wybiegać poszedłem na trening kolejny po dwóch dniach. powtórka poprzedniego treningu, tym razem przed pracą ok. 6:00. po zejściu z bieżni wiedziałem już, że przeforsowałem. ból w opisanej części lewej nogi był okropny. spuchło do tego. prawa noga też pobolewała w tym miejscu ale tylko trochę. w pracy to już chodzić się nie dało prawie. przerwa w bieganiu do dzisiaj tj. dwa tygodnie. u lekarza nie byłem. mam uraz po wspomnianym leczeniu "kolana skoczka". wykurowałem się już w miarę. to chyba było zapalenie gęsiej stópki. ćwiczenia rozciągające to podstawa przy tej dolegliwości. biegałem w starych, "dobrych" adidasach, które mają pewnie z... 4 lata (clima cool). teraz moje pytanie: POLEĆCIE MI DOBRE BUTY BIEGOWE ZA ROZSĄDNE PIENIĄDZE, KTÓRE DADZĄ MI MOŻLIWIE JAK NAJWIĘKSZĄ MOŻLIWOŚĆ WYSTĄPIENIA PONOWNIE MOJEJ DOLEGLIWOŚCI. budżet to max 300pln. mam supinację, ogólnie bardzo pałąkowate nogi. myślę nad zakupem JOMA HISPALIS XIII. cena dobra i chyba są to dobrej jakości buty. co sądzicie? doradźcie proszę.