"Nike Flyknit Lunar 1+" - groźny zapiętek
: 08 sie 2013, 12:21
Cześć wszystkim!
Kupiłem jakiś czas temu Nike Flykite Lunar 1.
W sklepie długo w nich biegałem i wszystko było w największym porządku.
Na pierwszy raz przebiegłem się w nich 8 km, wszystko było super, pierwszy raz śmigałem w butach z taką amortyzacją, więc euforia...
Po powrocie miałem lekko zaczerwienioną skórę w miejscu zakończenia zapiętka buta (na wysokości kostki).
Stwierdziłem, że to normalne, bo tył buta faktycznie bardzo twardy, buty nierozchodzone, a wielkiej krzywdy tak na prawdę mi nie wyrzadziły.
Rozentuzjazmowany posiadaniem nowych laczków przy kolejnej okazji pobieglem w nich 16 km i już w tym miejscu pojawiły się pęcherze. Niestety wdała się ropa i przerwa od biegania na kilka dni.
Trochę w nich pochodziłem i ponownie założyłem na trening. Mając plastry w tym miejscu problemu nie było (chociaż mało które się utrzymywały w tym miejscu).
Obecnie biegam w tych butach bez zaklejania plastrami i od czasu do czasu zdarzają się niewielkie (zalecza się w jeden dzień) otarcia.
Czy ktoś z Was miał podobny problem w biegowych butach?
Dodam jeszcze, ze mam w nich "rozsądny luz" (niecały centymetr). Mniejszy rozmiar był po zbyt mocno dopasowany do stopy i obawiałem się o palce przy pojawieniu się opuchlizny.
Co moglibyście mi doradzić?
Mój ostatni krok ku polepszeniu komfortu było zastosowanie dość ciasnego wiązania buta, ponieważ sam w sobie jest szeroki.
Z góry dzięki za pomoc,
Pozdrawiam!
Kupiłem jakiś czas temu Nike Flykite Lunar 1.
W sklepie długo w nich biegałem i wszystko było w największym porządku.
Na pierwszy raz przebiegłem się w nich 8 km, wszystko było super, pierwszy raz śmigałem w butach z taką amortyzacją, więc euforia...
Po powrocie miałem lekko zaczerwienioną skórę w miejscu zakończenia zapiętka buta (na wysokości kostki).
Stwierdziłem, że to normalne, bo tył buta faktycznie bardzo twardy, buty nierozchodzone, a wielkiej krzywdy tak na prawdę mi nie wyrzadziły.
Rozentuzjazmowany posiadaniem nowych laczków przy kolejnej okazji pobieglem w nich 16 km i już w tym miejscu pojawiły się pęcherze. Niestety wdała się ropa i przerwa od biegania na kilka dni.
Trochę w nich pochodziłem i ponownie założyłem na trening. Mając plastry w tym miejscu problemu nie było (chociaż mało które się utrzymywały w tym miejscu).
Obecnie biegam w tych butach bez zaklejania plastrami i od czasu do czasu zdarzają się niewielkie (zalecza się w jeden dzień) otarcia.
Czy ktoś z Was miał podobny problem w biegowych butach?
Dodam jeszcze, ze mam w nich "rozsądny luz" (niecały centymetr). Mniejszy rozmiar był po zbyt mocno dopasowany do stopy i obawiałem się o palce przy pojawieniu się opuchlizny.
Co moglibyście mi doradzić?
Mój ostatni krok ku polepszeniu komfortu było zastosowanie dość ciasnego wiązania buta, ponieważ sam w sobie jest szeroki.
Z góry dzięki za pomoc,
Pozdrawiam!