nie odbierz mnie źle, ale sporo początkujących zupełnie niepotrzebnie zbytnio się obwiesza wszystkim co popadnie. z czasem, sam zobaczysz, coraz więcej będziesz odkładał na półkę, do szafy. warto od początku nie zaprzątać sobie uwagi duperelami.
kilka luźnych myśli:
w biegach spokojnych, nawet do 2, 3h, a w przygotowaniach do maratonu nie będziesz raczej biegał dłuższych (może raz jakieś 35km, bardziej dla kurażu), jedzenie nie jest potrzebne. już teraz, w krótszych treningach, przyzwyczajaj organizm do tego by nauczył się w jak największym stopniu pobierać energię sam z siebie, czyli sięgając do tłuszczów. podając co chwilę żele i batony nie nauczysz go tego.
z woda jest podobnie. oczywiście należy to robić z głową, dbać o odpowiednie nawodnienie poprzedniego dnia, uważać na upały, ale z własnego doświadczenia powiem, że spokojnie jestem w stanie robić 3h wybiegania na czczo, bez jedzenia i bez picia o ile nawodnię się poprzedniego dnia i przed biegiem też coś wypiję, nie za dużo by nie chlupało w brzuchu. naprawdę polecam, wolność od tego jest warta poświęcenia czasu na wytrenowanie tych umiejętności.
kolejna rzecz: po co ci wiatrówka? wybiegasz w góry gdzie może nagle się bardzo zmienić pogoda? jeśli nie, to nie ma specjalnie opcji ściągania/zakładania odzieży podczas biegu. pozostawiam do refleksji.
klucze i tel. chowasz do kieszeni w gaciach.
na upały i długie wybiegania polecam bidon handheld, chociażby taki, ma nawet kieszonkę na drobiazgi.
http://www.decathlon.pl/bidon-id_8151275.html
mam, używam. plecak również mam i biorę tylko na zawody w górach albo wybiegania powyżej 40km i to nie zawsze.