Strona 1 z 3

Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 18:32
autor: malvina-pe.pl
Witam,

Zacznę od tego, że liczę tu na Wasze wsparcie i wyjaśnienie paru kwestii. OK, to teraz lecę z koksem ;)

Mam tendencję do nadpronacji, szczupłe kostki, ale "szerokie" stopy przez dość mocne haluksy. Od początku mojej regularnej przygody z bieganiem, biegam w "żelazkach" bardzo mocno amortyzowanych i wspierających - Saucony Hurricane. Ich drop wynosi coś koło 10 mm, są mega rozbudowane, a co za tym idzie - ciężkie. Marzą mi się lekkie, wygodne buty do biegania, jestem już zmęczona moimi "buciorami". Sęk w tym, że biegam z pięty, nigdy nawet nie próbowałam biegać ze śródstopia i dopiero ostatnio, przeglądając forum, zainteresowałam się tym tematem.

Pytanie pierwsze brzmi: czy przy moim schorzeniu (haluksy) i bólem, jaki się z nimi wiąże, powinnam zmieniać technikę biegu? Co jest mniej obciążające: bieganie z pięty czy ze śródstopia?

Pytanie 2: Jeśli zdecyduję się na pójście w kierunku butów bardziej minimalistycznych, co wybrać, żeby nie zrobić sobie kuku na dzień dobry i móc biegać w nowych butach raz z piety, a raz ze śródstopia?

Przymierzałam dziś w 3 sklepach kilka modeli:
- Puma Faas 350: super wygodne, szerokie z przodu, bez przeszyć, przez co haluksów nic nie uwierało, a przy tym mocno trzymające piętę. Do tego bardzo dynamiczne i lekkie. Już miałam je wziąć, ale jest jeden problem: w nich muszę lądować na śródstopiu - lądując z pięty, czułam się niekomfortowo. Drop to około 4 mm, do tego podobają mi się od str. wizualnej, no i mają lekką kontrolę pronacji.

- Brooks Ravenna 4 - większa amortyzacja, również lekkie i dynamiczne, szerokie z przodu, ale gorzej trzymały piętę. Zauważyłam, ze ląduję w nich raczej na pięcie, na śródstopiu jest trudniej. Nie wiem, jaki mają drop, ale na pewno większy niż Faas'y. Wizualnie kiepsko.

- Nike Pegasus - w nich udawało mi się lądować i na pięcie i na śródstopiu, ale są dość luźne przy pięcie. Ogromnym minusem jest ich strona wizualna - chamski pomarańcz albo zieleń, odstarasza mnie to.

- Nike Lunar Glide 4 - ok, sztywniejsze niż Pegasusy, więc chyba odpadają.

- Asics Lyte 33 - ciekawe, szerokie z przodu, ale chyba mniej dynamiczne niż Puma Faas 350.

Zainteresowały mnie Flyknity, ale są dla mnie za drogie. Przymierzałam też Skory i Nike Free, ale to już wyższa szkoła jazdy, za płaskie dla mnie. Ktoś wczesniej polecał mi Brook Pure Cadence - odpadają, są niewygodne dla mnie. Podobne odczucia miałam po przymierzeniu Puma Faas 500.

Cenowo chciałabym się zamknąć w 450 zł. Docelowo zależy mi na porzuceniu "żelazek" i bieganiu wyłącznie w nowych butach. Jesteście w stanie mi pomóc/doradzić? Będę niezmiernie wdzięczna :)

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 22:33
autor: Qba Krause
Malwina, dużo zależy od Ciebie.

ile jest w Tobie determinacji i chęci? bo to od tego wiele zależy.

są dwie teorie - jedna mówi, żeby stopniowo schodzić z żelazek w stronę lekkich butów; druga, żeby od razu zmieniać buty na "docelowe" ale manipulować kilometrażem, nawierzchnią, częstotliwością treningów by nie przyjąć na siebie zbyt wiele obciążeń.

ja jestem zwolennikiem tej drugiej drogi - bo to też i moja własna. ja jako dziecko mialem plaskostopie, do dzi mam duże haluksy, pomimo obaw nigdy buty minimalistyczne nie sprawiły mi żadnego problemu w tym temacie. wręcz przeciwnie - dużo miejsca z przodu powoduje, że haluksa nic nie ciśnie, a obudowany jest mocniejszymi strukturami stopy, która w butach mini MUSI się wzmacniać.

aha, przy prawdiłowej technice biegu z lądowaniem na środstopiu pronacja nie ma znaczenia, jest czyms normalnym i pożądanym. ja rownież mam zdiagnozowany duży stopień pronacji, i nic.

napisz jai masz kilometraż i na jakiej nawierzchni biegasz.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 22:41
autor: Ma_tika
Malvina, to czy chcesz pójść w kierunku butów bardziej naturalnych i z czym się to wiąże to temat na szeroką dyskusję i sporo wątków znajdziesz na ten temat. ja tylko krótko i nie wdając się w dyskusje ideologiczne ;-)
popatrz na New Balance - buty z dużą ilością pianki (te "normalne", nie minimusy), a jednocześnie zgrabne i lekkie.
jak Ci się jeszcze chce jeździć i szukać, wybierz się do Guru Sport na Gocławiu - bardzo kompetentna obsluga i na pewno Ci coś doradzą (bez nachalnego namawiania do natychmiastowego zakupu).
450 zł to calkiem sporo na buty i z większością modeli spokojnie się zmieścisz. akurat For Pro (jesli myslisz o Nike) jest bardzo drogim sklepem, a i poziom obslugi jak dla mnie hmmm.... niesatysfakcjonujący. szukaj okazji w necie, także w sklepach zagranicznych. ceny w PL bywają naprawdę skandalicznie wysokie, szczególnie jeśli myślisz o nowych modelach (Flyknit np.)
acha, w ostatnim numerze Biegania jest sporo o butach i przegląd wiekszosci modeli dostepnych na polskim rynku - polecam, bo daje to calosciowy poglad na sprawę :)
jakbyś chciala pogadać o szczegolach, to pisz na PW. w ciągu ostatnich kilku m-cy kupilam 3 pary butow, więc zabrałam trochę doświadczenia i przemyśleń ;-)

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 22:42
autor: malvina-pe.pl
Qba Krause pisze:Malwina, dużo zależy od Ciebie.

ile jest w Tobie determinacji i chęci? bo to od tego wiele zależy.

są dwie teorie - jedna mówi, żeby stopniowo schodzić z żelazek w stronę lekkich butów; druga, żeby od razu zmieniać buty na "docelowe" ale manipulować kilometrażem, nawierzchnią, częstotliwością treningów by nie przyjąć na siebie zbyt wiele obciążeń.

ja jestem zwolennikiem tej drugiej drogi - bo to też i moja własna. ja jako dziecko mialem plaskostopie, do dzi mam duże haluksy, pomimo obaw nigdy buty minimalistyczne nie sprawiły mi żadnego problemu w tym temacie. wręcz przeciwnie - dużo miejsca z przodu powoduje, że haluksa nic nie ciśnie, a obudowany jest mocniejszymi strukturami stopy, która w butach mini MUSI się wzmacniać.

aha, przy prawdiłowej technice biegu z lądowaniem na środstopiu pronacja nie ma znaczenia, jest czyms normalnym i pożądanym. ja rownież mam zdiagnozowany duży stopień pronacji, i nic.

napisz jai masz kilometraż i na jakiej nawierzchni biegasz.
Druga opcja nie bardzo wchodzi w grę, bo mam półmaraton 9 czerwca, więc w czymś muszę do tego czasu biegać tak czy siak i w czymś na tym PM wystartować, a nie będą to raczej buty minimalistyczne.

Biegam po asfalcie, czasem bieżnia, b. rzadko teren zróżnicowany. Kilometraż? Około 50 km tygodniowo. Nieduży.

No i podstawowe pytanie - jaki jest sens/cel biegania naturalnego?

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 22:45
autor: Qba Krause
malwina,

cel to przede wszystkim bieganie zdrowe i bez kontuzji. do tego prawidłową techniką. to daje rownież niezależność od butów - kupuje się tylko te, które są wygodne i się podobają.

takie bieganie daje tez mnóstwo frajdy, której nie da sie wytłumaczyć a którą trzeba, niestety-stety samemu poczuć.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 22:56
autor: Adam Klein
Ja Ci Malvina jednak polecam Lunar Glide (choć mojej żonie nie pasuje miękka poduszka okalająca piętę) but wg mnie bardzo uniwersalny, wg mnie miękki i elastyczny, choc dosc amortyzowany. I prosty, zrozumiały. No i wg mnie ładny. :)

Sens biegania naturalnego? :)
Jesli nie wiesz, to znaczy, ze nie ma sensu, żebyś próbowała bo to będzie w ciemno.
To musi przyjść samo ale to nie jest jakiś nakaz. Wielu czołowych zawodników biega w zupełnie nie "naturalnych" butach.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 22:58
autor: malvina-pe.pl
Qba Krause pisze:malwina,

cel to przede wszystkim bieganie zdrowe i bez kontuzji. do tego prawidłową techniką. to daje rownież niezależność od butów - kupuje się tylko te, które są wygodne i się podobają.

takie bieganie daje tez mnóstwo frajdy, której nie da sie wytłumaczyć a którą trzeba, niestety-stety samemu poczuć.

OK. Żeby poczuć tę frajdę, muszę mieć właściwe buty. Czyli wracamy do pkt. wyjścia ;) W ktorych najlepiej zaczynać przygodę z minimalizmem tak, żeby nie doznać szoku i się nie zabić na trasie? ;)

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 23:03
autor: Qba Krause
to nie do końca tak. rozumiem, że lubisz efektowne gry słowne ale przez to upraszczasz a to utrudnia zrozumienie. możemy kontynuować wymianę zdań ale nie wiem czy nie lepiej na priv, dyskusje forumowe sa zbyt szybkie, urywane, i zbyt często niecierpliwe.

skoro pasowały tobie faasy to je sobie kup. rzecz w tym, że sama zmiana buta nie spowoduje poprawy techniki, może ją ulatwić, może nieco sprowokować ale to nie są czary - założe but mini i pobiegnę ze środstopia, lekka i wolna.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 23:12
autor: malvina-pe.pl
Adam Klein pisze:Ja Ci Malvina jednak polecam Lunar Glide (choć mojej żonie nie pasuje miękka poduszka okalająca piętę) but wg mnie bardzo uniwersalny, wg mnie miękki i elastyczny, choc dosc amortyzowany. I prosty, zrozumiały. No i wg mnie ładny. :)

Sens biegania naturalnego? :)
Jesli nie wiesz, to znaczy, ze nie ma sensu, żebyś próbowała bo to będzie w ciemno.
To musi przyjść samo ale to nie jest jakiś nakaz. Wielu czołowych zawodników biega w zupełnie nie "naturalnych" butach.
Też myślałam o Lunarach. Z pewnością prezentują się lepiej niż damskie Pegasusy, a odczucia po biegu w obu tych modelach są podobne, więc może jest to jakiś kierunek. Dziękuję za podpowiedź :)

A co do biegania naturalnego - to nie jest tak, że ja je odrzucam. Po pierwsze, biegając w żelazkach do tej pory, nie miałam możliwości spróbowania, czy nawet przypadkowego odkrycia tego typu biegania. Dowiedziałam się o nim dopiero, gdy zaczęłam czytać więcej o technice biegu. Zaintrygowało mnie to, pobiegałam boso po domu i rzeczywiście zauważyłam, ze ląduję na śródstopiu. OK - rozumiem więc, że takie jest naturalne ułożenie stopy i tak nasze ciało zostało skonstruowane. Tylko dlaczego przez tyle lat słyszeliśmy coś zupełnie innego?

Zależy mi na tym, żeby biegać dobrze. Ale jestem amatorką, nigdy nie będę zawodowcem. Do tego mam haluksy, które w ogromnym stopniu utrudniają bieganie, sprawiają ból. Dla mnie większość treningów to mierzenie się z tym bólem. I teraz zastanawiam się - czy mogłam go uniknąć, biegając naturalnie już wcześniej? Czy nie ma to znaczenia dla mojego komfortu biegu? Czy bieganie minimalistyczne ma pomóc mi stać się lepszą biegaczką, czy może tylko ma pomóc zarobić firmom produkującym tego typu obuwie?

Nie zjadłam zębów na bieganiu, nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Szukam, pytam, i być może jestem w tym mało profesjonalna, naiwna wręcz. Ale jestem głodna wiedzy, a to już wystarczający powód, by mnie nie zbywać komentarzami "jeśli nie rozumiesz, to..." :)

Pozdrawiam,
m.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 17 maja 2013, 23:15
autor: malvina-pe.pl
Qba Krause pisze:to nie do końca tak. rozumiem, że lubisz efektowne gry słowne ale przez to upraszczasz a to utrudnia zrozumienie. możemy kontynuować wymianę zdań ale nie wiem czy nie lepiej na priv, dyskusje forumowe sa zbyt szybkie, urywane, i zbyt często niecierpliwe.

skoro pasowały tobie faasy to je sobie kup. rzecz w tym, że sama zmiana buta nie spowoduje poprawy techniki, może ją ulatwić, może nieco sprowokować ale to nie są czary - założe but mini i pobiegnę ze środstopia, lekka i wolna.
OK. Masz rację. Prv będzie lepszy :)

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 18 maja 2013, 00:59
autor: TomoM
Nie zastanawiaj się teraz czy mogłaś uniknąć czegoś robiąc to inaczej bez spróbowania zrobić tego inaczej. Tak jak dziś mówiłem - weź buty, które Ci najbardziej pasują - wygodne, lżejsze, ładne i w budżecie, nie wyrzucaj starych Hurricaneów i wdrażaj się. Albo się wdrożysz albo nie. To będzie wymagało trochę pracy. Buty, które mają Ci w tym pomóc muszą być "cieńsze" i trochę mniej do walenia piętą niż te co masz teraz. Naprawdę, to wszystko jest prostsze niż się wydaje. Jedynie przemnożone przez ilość opinii w internecie robi się skomplikowane.
Inov8 zrobił bardzo fajną instrukcję dla tych, którzy chcą spróbować. Została nawet przetłumaczona na polski. O, tu

T.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 18 maja 2013, 01:23
autor: PawelS
Ja mam chyba prostsze wyjście. Jest wiosna, świeża trawka, spróbuj przebiec się na boskaka (nie waląc piętą, ale i nie unikając kontaktu pięty z ziemią w końcowej fazie lądowania). Haluksy w tym nie powinny przeszkadzać. Wystarczy krótki odcinek, nawet kilkanaście metrów powtórzone parę razy. Od razu załapiesz o co chodzi i na czym polega różnica. W następnym etapie możesz zaryzykować krótki odcinek po twardym, asfalt, chodnik, okaże się, że nie ma różnicy. Stopa naturalnie amortyzuje, jeśli na ląduje się na pięcie. I nie radzę pakowania się w buty minimalistyczne, do biegania naturalnego, czy jak tam się one teraz nazywają. To czysty marketing i wyciąganie kasy. Jeśli dotąd biegałaś w butach Saucony, to ja bym proponował po prostu zmianę na lżejszy model dla stopy neutralnej.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 18 maja 2013, 07:00
autor: TomoM
O, właśnie, to jest przykład jednej z tych opinii, która zamiast pomagać - przeszkadza. Najpierw, że boso, później, że nie w minimalnych a na końcu jednak w jakiś ale nie wiadomo w jakich.

boso:
PawelS pisze:Jest wiosna, świeża trawka, spróbuj przebiec się na boskaka [...] W następnym etapie możesz zaryzykować krótki odcinek po twardym, asfalt, chodnik, okaże się, że nie ma różnicy.
nie w minimalnych:
PawelS pisze:I nie radzę pakowania się w buty minimalistyczne, do biegania naturalnego, czy jak tam się one teraz nazywają. To czysty marketing i wyciąganie kasy

w jakiś:
PawelS pisze:Jeśli dotąd biegałaś w butach Saucony, to ja bym proponował po prostu zmianę na lżejszy model dla stopy neutralnej.
Hattori? przecież to marketing i wyciąganie kasy bo to minimalne buty. To może Virrata? też nie bo amortyzowane to zerodropy - też cholera marketing. Merrell - ojezusmaria. FiveFingers - bój się Boga, to dopiero marketing. Faas350 może to, bo to coś pomiędzy? A może boso? To może najpierw sam się zdecyduj a potem dopiero doradzaj.

T.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 18 maja 2013, 09:03
autor: cava
Malwina, jako osoba tez początkująca , to Ci napisze jedno: Ty za dużo myslisz, za mało mierzysz butów.

Buty mini to buty i tyle.
Idziesz do sklepu, zakładasz buty na za przeproszeniem szkity, włazisz na bieżnię i lecisz, złazisz z biezni i lecisz po posadzce łupiąc nogami ile wlezie żeby poczuć w stopach jak ten but pracuje i gdzie będzie ewentualnei bolało.
Jak Ci jest w nich WYGODNIE, nic Cię nie uciska, nie boli, nie irytuje, nie masz uczucia że się zaraz przewrócisz na zad i trzaśniesz potylicą w podłogę bo masz wrażenie że Twoje palce sa wyżej niż Twoje pięty, a od wstrząsów plomby Ci się w zębach obluzowały - to bierzesz.
A jak jest coś nie tego, to mierzysz kolejne pięćset par aż trafisz takie w których Ci wygodnie bez względu z jakiegu nutu-srurtu one są.

W życiu trzeba być upartym mułem, mieć własne zdanie i twardo robić co się uważa za sluszne.
Jak Ty sama nie wiesz czego i po co Ty chcesz, to ja to słabo widzę.
Ale może ja już stara jestem i zwyczajnie już niedowidzę. :oczko:

Bo nie zgadzam się z Kubą, że to tak łatwo pójdzie, że siup z żelazek w minimale i będzie Raj i pokój na świecie, a jedynie troszkę tam kilometry utniemy, czy ćwiczenia w domu nogą pomachamy.

Raju nie będzie, będzie ciężka praca, ból nóg i dużo niecenzuralnych słów wylanych z potem podczas biegu.


Ja sie z żelazek przesiadłam w buty typu Nike Free tylko Adidasa bezboleśnie. Takie buty mają juz cechy butów mini, ale i tyle gumy pod stopą, ze można sobie łupić piętą i nic.
Dopiero w nich, jak się dowiedziałąm co to za typ buta i co to bieganie ze śródstopia - zaczęłam się uczyć biegać nie waląc piętami. Tygodnie okropnego przeklinania i przede wszytkim zmęczenia nóg zanim ciało przyswoiło zmianę i nie muszę pilnować pięt żeby nie wybiegały przed szereg, żebym mogła sie skupić nad czymś innym.

Teraz kupiłąm Minimusy też z dropem 4mm jak poprzednie buty, i niby but ma tylko mniej gumy/pianki pod stopą, a to jest zupełnie inne bieganie. Nie wyobrażam sobie, ze mam teraz już drop 0. Moze przyjdzie na to czas, a moze nie.
Stopy wykonuja o wiele, wiele wiekszą pracę.
Wiąże sie to z kolejnym przystosoywaniem sie misni do pracy w innych warunkach.
Ale ja chcę, i wiem co chcę osiagnąć przez bieganie w takich akurat butach, nie mam tez nic do stracenia bo ani szybkość ani odległość to nie jest coś co cechuje moje bieganie, a na dodtek, zwyczajnie w klasyznych butach biegac nie mogę bo mnie nogi bolą aż do bioder we wszystkich stawach.
Po postu na moim etapie i przy moich celach, mogę sobie bez żadnych szkód na zdrowiu i "osiagach" (? :hahaha:) pozwolić na zabawę w bieganie jakie tylko sobie wymyslę. jak wymyslę tyłem na rękach- to tez będzie dobrze bo po mojemu.

Czy Ty tak mozesz i chcesz? Ty musisz wiedzieć.

Musisz wiedzieć czego chcesz. I po co. i wziąść na siebie za to odpowiedzialność.
I jednak proponowałabym w Twoim przypadku, konsultację z dobrym lekarzem lub chociaż rehabilitantem sportowym.
Te halluksy, to jednak jest problem i to realny. Zycie z wiecznym bólem który można by ograniczyć - jest bez sensu.

Re: Dylemat - jak biegać i jakie buty?

: 18 maja 2013, 17:34
autor: malvina-pe.pl
cava pisze:Malwina, jako osoba tez początkująca , to Ci napisze jedno: Ty za dużo myslisz, za mało mierzysz butów.

Buty mini to buty i tyle.
Idziesz do sklepu, zakładasz buty na za przeproszeniem szkity, włazisz na bieżnię i lecisz, złazisz z biezni i lecisz po posadzce łupiąc nogami ile wlezie żeby poczuć w stopach jak ten but pracuje i gdzie będzie ewentualnei bolało.
Jak Ci jest w nich WYGODNIE, nic Cię nie uciska, nie boli, nie irytuje, nie masz uczucia że się zaraz przewrócisz na zad i trzaśniesz potylicą w podłogę bo masz wrażenie że Twoje palce sa wyżej niż Twoje pięty, a od wstrząsów plomby Ci się w zębach obluzowały - to bierzesz.
A jak jest coś nie tego, to mierzysz kolejne pięćset par aż trafisz takie w których Ci wygodnie bez względu z jakiegu nutu-srurtu one są.

W życiu trzeba być upartym mułem, mieć własne zdanie i twardo robić co się uważa za sluszne.
Jak Ty sama nie wiesz czego i po co Ty chcesz, to ja to słabo widzę.
Ale może ja już stara jestem i zwyczajnie już niedowidzę. :oczko:

Bo nie zgadzam się z Kubą, że to tak łatwo pójdzie, że siup z żelazek w minimale i będzie Raj i pokój na świecie, a jedynie troszkę tam kilometry utniemy, czy ćwiczenia w domu nogą pomachamy.

Raju nie będzie, będzie ciężka praca, ból nóg i dużo niecenzuralnych słów wylanych z potem podczas biegu.


Ja sie z żelazek przesiadłam w buty typu Nike Free tylko Adidasa bezboleśnie. Takie buty mają juz cechy butów mini, ale i tyle gumy pod stopą, ze można sobie łupić piętą i nic.
Dopiero w nich, jak się dowiedziałąm co to za typ buta i co to bieganie ze śródstopia - zaczęłam się uczyć biegać nie waląc piętami. Tygodnie okropnego przeklinania i przede wszytkim zmęczenia nóg zanim ciało przyswoiło zmianę i nie muszę pilnować pięt żeby nie wybiegały przed szereg, żebym mogła sie skupić nad czymś innym.

Teraz kupiłąm Minimusy też z dropem 4mm jak poprzednie buty, i niby but ma tylko mniej gumy/pianki pod stopą, a to jest zupełnie inne bieganie. Nie wyobrażam sobie, ze mam teraz już drop 0. Moze przyjdzie na to czas, a moze nie.
Stopy wykonuja o wiele, wiele wiekszą pracę.
Wiąże sie to z kolejnym przystosoywaniem sie misni do pracy w innych warunkach.
Ale ja chcę, i wiem co chcę osiagnąć przez bieganie w takich akurat butach, nie mam tez nic do stracenia bo ani szybkość ani odległość to nie jest coś co cechuje moje bieganie, a na dodtek, zwyczajnie w klasyznych butach biegac nie mogę bo mnie nogi bolą aż do bioder we wszystkich stawach.
Po postu na moim etapie i przy moich celach, mogę sobie bez żadnych szkód na zdrowiu i "osiagach" (? :hahaha:) pozwolić na zabawę w bieganie jakie tylko sobie wymyslę. jak wymyslę tyłem na rękach- to tez będzie dobrze bo po mojemu.

Czy Ty tak mozesz i chcesz? Ty musisz wiedzieć.

Musisz wiedzieć czego chcesz. I po co. i wziąść na siebie za to odpowiedzialność.
I jednak proponowałabym w Twoim przypadku, konsultację z dobrym lekarzem lub chociaż rehabilitantem sportowym.
Te halluksy, to jednak jest problem i to realny. Zycie z wiecznym bólem który można by ograniczyć - jest bez sensu.
Wiem czego chcę, potrafię wziąć odpowiedzialność za własne decyzje, spokojnie :) Pytam, drażę temat, bo po to mam bardziej doświadczonych kolegów i koleżanki z forum, żeby zapoznać się z ich opinią, ale niekoniecznie z nią zgodzić.

Owszem, chcę się nauczyć biegania ze śródstopia, ale nie jestem w stanie kupić teraz dwóch par butów - jednych z dropem dajmy na to 4mm do nauki nowej techniki biegu, a drugich lepiej amortyzowanych do długich wybiegań i codziennych treningów. Tak więc muszę wybrać coś pomiędzy. To raz.

Dwa - pomysł z wizytą u lekarza sportowego jest może i ok. Byłam już u takiego i powiedział mi, że najlepsza dla mnie recepta to nie biegać. Cóż. Taka opcja nie wchodzi w grę. W tym stopniu zaawansowania moich h. pomoże już tylko operacja. Myślę nad tym, wkrótce skonsultuję się w tej sprawie z ortopedą, choć szczerze mówiąc nie bardzo mam ochotę wskakiwać na stół i dać się kroić, skoro istnieje realna, całkiem spora szansa, że haluksy odrosną (tak to, niestety, często bywa, zwłaszcza jeśli jest to schorzenie genetyczne, jak u mnie). Jeśli zaś chodzi o buty, to po prostu muszą być wystarczająco szerokie z przodu i nie mieć przeszyć podrażniających wysunięte kości.

Słuszna jest Twoja uwaga o tym, żeby dobrze wypróbować różne modele. Szczerze mówiąc, w Wawie tylko w 1 sklepie na 3 w których byłam, sprzedawcy nie cmokali ze zniecierpliwieniem na mnie, kiedy biegałam w butach po sklepie i pytałam o specyfikację techniczną obuwia. W sumie mam to w dupie, ale z drugiej strony takie podejście do klienta wkurza i od razu odechciewa się kupowania czegokolwiek w sklepie z taką obsługą.

We wtorek planuję strzelić jeszcze jedną rundkę po sklepach, wypróbuję po raz kolejny modele, które w jakiś sposób mnie przekonały i po prostu postaram się wybrać buty, w których popłynę ;)