New Balance MT101 - Trailówka z zębami.
: 08 lut 2013, 14:04
Może się komuś przyda.
Kapcia nabyłem na brytyjskim amazonie za jakieś 125zł wraz z dostawą. To jest pewnie gdzieś tak z 3x taniej niż gdybym miał go kupować w kraju. Już jakiś czas wcześniej rozglądałem się za tanią trailówką na zimowe chodniki, ale perspektywa wydania 350zł za but, który ma jedynie głębsze wcięcia w podeszwie mnie nie przekonywał. Oglądałem cholernie drogie inovy i icebugi, ale rozsądek nie pozwolił wydawać 2/3 stażowego na firmę, która swoją polityką cenową szuka frajera, a nie klienta. Buty oczywiście są fajne, ale dla mnie za drogie.
Wracając do meritum. Mowa była o New Balance MT 101.

Z tego co sobie czytałem w necie, to but pojawił się w sprzedaży pierwszy raz w 2010 roku, a więc konstrukcja sprzed dwóch sezonów. Wiem też, że NB wypuszczał tego buta w różnych wersjach podeszwy; moja podeszwa wygląda dokładnie tak jak wyżej. Nie chcę się jakoś rozwijać w opisie tego kapcia, bo nie mam z czym go zbytnio porównać, napiszę jedynie, że cały ten kremowy(?) obszar podeszwy to jest coś w rodzaju wzmocnienia, które usztywnia buta. Zapewne to ma chronić użytkownika przed kamieniami, coś a la płytka ochronna. Warto też wspomnieć o wadzę tego rumaka. Jeden kapeć waży jakieś 190g w rozmiarze 42, a więc wybitnie lekki jegomość.
Niemniej jednak dość szybko zauważyłem dwie cechy, które mnie szybko zaczęły denerwować:
1.Zapiętek w tym kapciu jest tak niefortunnie wyprofilowany i mięśisty , że zaczął mi podrażniać lewą piętę. Na początku jednak sprawił bardzo pozytywne wrażenie, bo materiał z jakiego ów zapiętek był zrobiony jest dość ciekawy.
2.Wkładka która może konkurować z takimi killerami rynku obuwia biegowego jak Kalenji 50 (które też posiadam ;P) Kawał chamskiej, twardej gąbki.
Nie pozostało więc nic innego jak pozbyć tych dwóch cech i dalej cieszyć się z trzymania jakie daje bieżnik. Nożyczki poszły w ruch i zapiętek został pozbawiony głowy.


A wkładka, mimo ciekawych wzorków została podmieniona na jedną ze starych butów.
Efekt końcowy:


Tym oto sposobem pozbyłem się tego uwierania pięty podczas każdego kroku, a po zmianie wkładki but stał się "wygodniejszy". Oczywiście to, że mi zapiętek przeszkadzał nie znaczy, że po zakupie każdy od razu musi się go pozbywać. Ja mam najwyraźniej dziwne kopyta, świadczy o tym chociaż fakt, że problem pojawiał się tylko w lewej (tej krótszej) nodze, co jest jednak dość ciekawe bo niby stopa, która bardziej wypełnia przestrzeń buta powinna na coś takiego cierpieć, a w tym wypadku jest na odwrót.
Kapcia nabyłem na brytyjskim amazonie za jakieś 125zł wraz z dostawą. To jest pewnie gdzieś tak z 3x taniej niż gdybym miał go kupować w kraju. Już jakiś czas wcześniej rozglądałem się za tanią trailówką na zimowe chodniki, ale perspektywa wydania 350zł za but, który ma jedynie głębsze wcięcia w podeszwie mnie nie przekonywał. Oglądałem cholernie drogie inovy i icebugi, ale rozsądek nie pozwolił wydawać 2/3 stażowego na firmę, która swoją polityką cenową szuka frajera, a nie klienta. Buty oczywiście są fajne, ale dla mnie za drogie.
Wracając do meritum. Mowa była o New Balance MT 101.

Z tego co sobie czytałem w necie, to but pojawił się w sprzedaży pierwszy raz w 2010 roku, a więc konstrukcja sprzed dwóch sezonów. Wiem też, że NB wypuszczał tego buta w różnych wersjach podeszwy; moja podeszwa wygląda dokładnie tak jak wyżej. Nie chcę się jakoś rozwijać w opisie tego kapcia, bo nie mam z czym go zbytnio porównać, napiszę jedynie, że cały ten kremowy(?) obszar podeszwy to jest coś w rodzaju wzmocnienia, które usztywnia buta. Zapewne to ma chronić użytkownika przed kamieniami, coś a la płytka ochronna. Warto też wspomnieć o wadzę tego rumaka. Jeden kapeć waży jakieś 190g w rozmiarze 42, a więc wybitnie lekki jegomość.
Niemniej jednak dość szybko zauważyłem dwie cechy, które mnie szybko zaczęły denerwować:
1.Zapiętek w tym kapciu jest tak niefortunnie wyprofilowany i mięśisty , że zaczął mi podrażniać lewą piętę. Na początku jednak sprawił bardzo pozytywne wrażenie, bo materiał z jakiego ów zapiętek był zrobiony jest dość ciekawy.
2.Wkładka która może konkurować z takimi killerami rynku obuwia biegowego jak Kalenji 50 (które też posiadam ;P) Kawał chamskiej, twardej gąbki.
Nie pozostało więc nic innego jak pozbyć tych dwóch cech i dalej cieszyć się z trzymania jakie daje bieżnik. Nożyczki poszły w ruch i zapiętek został pozbawiony głowy.


A wkładka, mimo ciekawych wzorków została podmieniona na jedną ze starych butów.
Efekt końcowy:


Tym oto sposobem pozbyłem się tego uwierania pięty podczas każdego kroku, a po zmianie wkładki but stał się "wygodniejszy". Oczywiście to, że mi zapiętek przeszkadzał nie znaczy, że po zakupie każdy od razu musi się go pozbywać. Ja mam najwyraźniej dziwne kopyta, świadczy o tym chociaż fakt, że problem pojawiał się tylko w lewej (tej krótszej) nodze, co jest jednak dość ciekawe bo niby stopa, która bardziej wypełnia przestrzeń buta powinna na coś takiego cierpieć, a w tym wypadku jest na odwrót.