Strona 1 z 2

Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 30 lis 2020, 11:16
autor: LucioWisla
Wątek komentarzy do dziennika https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=62454

Tutaj się znęcajcie :)

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 30 lis 2020, 23:24
autor: marek301
Pierwsza sprawa to "CEL" biegania! :taktak:

Jeżeli tutaj popełnisz podstawowy błąd,
to będziesz rozczarowany i doraźnie i długoterminowo.

Oczywiście zawsze istnieje "kilka aspektów,
(jeżeli rozpatrujemy składniki "CELU")
jednak koniecznie musisz "zbudować" hierarchie wartości! :usmiech:

Możesz iść w "biegowe discopolo",
albo podejść poważnie i w sposób wyrafinowany! :taktak:

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 01 gru 2020, 08:04
autor: LucioWisla
marek301 pisze:Pierwsza sprawa to "CEL" biegania! :taktak:

Jeżeli tutaj popełnisz podstawowy błąd,
to będziesz rozczarowany i doraźnie i długoterminowo.

Oczywiście zawsze istnieje "kilka aspektów,
(jeżeli rozpatrujemy składniki "CELU")
jednak koniecznie musisz "zbudować" hierarchie wartości! :usmiech:

Możesz iść w "biegowe discopolo",
albo podejść poważnie i w sposób wyrafinowany! :taktak:
Biegam dla siebie :) Głównym celem mojego biegania jest zrzucenie wagi, cel mierzalny - zrealizowanie czasu i kilometrażu z planu który założyłem (10 tygodni). Gdy to się uda będę pracował nad przejściem z Gallowayskich wybiegań na normalne.

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 01 gru 2020, 14:28
autor: marek301
LucioWisla pisze: Biegam dla siebie :) Głównym celem mojego biegania jest zrzucenie wagi, cel mierzalny - zrealizowanie czasu i kilometrażu z planu który założyłem (10 tygodni). Gdy to się uda będę pracował nad przejściem z Gallowayskich wybiegań na normalne.
Lucio, znakomity cel!

Zachęcam do zafiksowania się na "Zdrowie",
staraj się aby to był najwyższy priorytet.

Jeżeli koniecznie chcesz również "gonić za czasami",
niech to nie zdominuje całego konceptu.
Będziesz wtedy na najlepszej drodze! :usmiech:

BTW
Rozpoczynasz bardzo sensownie i to znakomity początek sukcesu!
Właściwie to już wygrałeś, skoro dostrzegasz problem wagi! :taktak:

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 01 gru 2020, 15:15
autor: RMC
Powodzenie życzę w realizacji planów, może tym razem się uda :)

Wydaje mi się, że Twoim przypadku kluczowe by było na początku zejść z wagi. Dieta to oczywiste, chociaż pewnie trudne (wiem po sobie) :)

Ale zastanawiam się nad treningiem.

W sumie strasznie mało tego sportu. Nawet nie w sensie kilometrów ale czasowo. 2 x 20 min i 1 godzine w weekend. Rozumiem, że to początki i lepiej zacząć za wolno/mało niż od razu sobie zrobić krzywdę ale będziesz to zwiększał czy tak zostanie?

Wydaje mi się, że jak to zostanie na dłużej to w sumie to chyba nic Ci nie da (w sensie odchudzania). Jak pamiętam spalanie tłuszczy to od 20 min zaczyna w ogóle się zaczynać.

Pisałeś, też ze działasz Galloweyem a w sumie wszystko przebiegłeś od razu :)

Ja bym zrobił krok w tył i jednocześnie w przód :) Krok w tył: zacząłbym od marszów (może nordicwalking bo to w sumie fajne i też daje w kość). Krok w przód - przynajmniej godzina takiego treningu, te 3 razy w tygodniu.

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 01 gru 2020, 16:08
autor: Sikor
RMC pisze:W sumie strasznie mało tego sportu. Nawet nie w sensie kilometrów ale czasowo. 2 x 20 min i 1 godzine w weekend. Rozumiem, że to początki i lepiej zacząć za wolno/mało niż od razu sobie zrobić krzywdę ale będziesz to zwiększał czy tak zostanie?

Wydaje mi się, że jak to zostanie na dłużej to w sumie to chyba nic Ci nie da (w sensie odchudzania). Jak pamiętam spalanie tłuszczy to od 20 min zaczyna w ogóle się zaczynać.
1. Te 20 min to mit stary jak swiat juz chyba.
Tluszcze spalamy caly czas. Jak siedzimy czy lezymy tez.
2. Wliczanie treningu w zrzucanie wagi jest droga donikad.
Jezeli ktos ma duza nadwage, to owszem na poczatku zauwazy spadek wagi, ale on sie pojawil, bo w ogole zaczelismy cos robic.
Potem nadchodzi stabilizacja wagi i pytania na forum tym czy innym "dlaczego dalej waga nie spada".
A nie spada, bo wage robi sie w kuchni, to jest 80-90% efektu (szacunek raczej ostrozny).
Kazdy trening w zasadzie mozna zajesc.


Powodzenia! :taktak:

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 01 gru 2020, 16:20
autor: RMC
Zawsze można się dowiedzieć coś nowego :)

Niemniej, nie wchodząc w szczegóły jak koledze ta dieta wyjdzie, to upierałbym się i tak, że więcej korzyści by uzyskał wydłużywszy treningi nawet kosztem początkowego zejścia z biegania w szybsze marsze.

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 02 gru 2020, 08:46
autor: LucioWisla
RMC pisze:Powodzenie życzę w realizacji planów, może tym razem się uda :)

Wydaje mi się, że Twoim przypadku kluczowe by było na początku zejść z wagi. Dieta to oczywiste, chociaż pewnie trudne (wiem po sobie) :)

Ale zastanawiam się nad treningiem.

W sumie strasznie mało tego sportu. Nawet nie w sensie kilometrów ale czasowo. 2 x 20 min i 1 godzine w weekend. Rozumiem, że to początki i lepiej zacząć za wolno/mało niż od razu sobie zrobić krzywdę ale będziesz to zwiększał czy tak zostanie?

Wydaje mi się, że jak to zostanie na dłużej to w sumie to chyba nic Ci nie da (w sensie odchudzania). Jak pamiętam spalanie tłuszczy to od 20 min zaczyna w ogóle się zaczynać.

Pisałeś, też ze działasz Galloweyem a w sumie wszystko przebiegłeś od razu :)

Ja bym zrobił krok w tył i jednocześnie w przód :) Krok w tył: zacząłbym od marszów (może nordicwalking bo to w sumie fajne i też daje w kość). Krok w przód - przynajmniej godzina takiego treningu, te 3 razy w tygodniu.
Już sie tłumaczę :hej: nazywam to Gallowayem, ale nieco zmodyfikowanym bo właśnie te krótkie biegi chcę od początku robić ciągłe - zawsze zaczynałem marszobiegiem i gdzieś głowa blokowała postęp. Wolę więc biegać bardzo, bardzo wolno, ale robić to ciągiem jesli chodzi o krótkie biegi. Czas/kilometraż będę zwiększał zgodnie z tabelką, która jest w książce Gallowaya - kilometraż będzie regularnie zwiększany z wkomponowanymi tygodniami o mniejszej objętości. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, za około 10 tygodni plan zakłada 23 km marszobiegu :bum:

Poza bieganiem mam też zaplanowane inne aktywności - raz w tygodniu siatkówka plus wreszcie ruszają siłownie, więc też tam będę się pojawiał :bum:

Najtrudniejsze będzie jak zawsze trzymanie michy i mobilizacja :)

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 02 gru 2020, 10:42
autor: keiw
Trzymanie michy już zaczynasz w sklepie ;)
Kibicuję jak zawsze.

Wysłane z mojego Pixel 5 .

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 02 gru 2020, 21:11
autor: 50latek
Patrząc na twoje 4 treningi, to chyba powinieneś zmienić nazwę bloga, bo Gallowayem nic na razie nie biegłeś. Gość jedynie kojarzy się z metodą marszobiegów, którą sprytnie wykorzystał marketingowo. Jak już na początku przebiegłeś ciągiem ponad godzinę, to później tym bardziej nie będzie raczej sensu przechodzenia w marszobieg.
Tytuł bloga może to troszkę wprowadzać w błąd czytelników. Ja z ciekawości wszedłem na twój blog, bo akurat w niedzielę spontanicznie na zakończenie sezonu pobiegłem sobie 21.1 km właśnie klasycznym Gallowayem, a na tym forum chyba nie ma nikogo kto trenuje tą metodą.
Ale ogólnie to życzę powodzenia, przede wszystkim wytrwałości w postanowieniach sportowo-kuchennych. :usmiech:

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 02 gru 2020, 22:02
autor: RMC
Wbrew pozorom taki prawdziwy Galloway to trudna sprawa Trzeba mieć silną psychikę :)

Mi zawsze lepiej wychodził "oszukany". Na początku zawodów było mi wstyd tak szybko przechodzić do marszów więc leciałem póki mogłem. Później zaś w czasie rzeczywistym był przeliczany stosunek długości biegu do marszu. Myślę, że nie trzeba opowiadać, że im dalej tym tym czas marszu był duuużo dłuższy niż biegu :)

A poważnie. Fajnie, że masz wybrany plan (nawet jak robisz w nim jakieś zmiany). Jest to jakaś rama, która może wzmacniać wytrwałość w dłuższym czasie.
Skoro treningów będzie więcej, dłużej to może uda się osiągnąć sukces.

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 03 gru 2020, 11:54
autor: LucioWisla
50latek pisze:Patrząc na twoje 4 treningi, to chyba powinieneś zmienić nazwę bloga, bo Gallowayem nic na razie nie biegłeś. Gość jedynie kojarzy się z metodą marszobiegów, którą sprytnie wykorzystał marketingowo. Jak już na początku przebiegłeś ciągiem ponad godzinę, to później tym bardziej nie będzie raczej sensu przechodzenia w marszobieg.
Tytuł bloga może to troszkę wprowadzać w błąd czytelników. Ja z ciekawości wszedłem na twój blog, bo akurat w niedzielę spontanicznie na zakończenie sezonu pobiegłem sobie 21.1 km właśnie klasycznym Gallowayem, a na tym forum chyba nie ma nikogo kto trenuje tą metodą.
Ale ogólnie to życzę powodzenia, przede wszystkim wytrwałości w postanowieniach sportowo-kuchennych. :usmiech:
Już się poprawiłem - wszystkie wybiegania będą Gallowayem, na początek 2 minuty biegu na 30 sekund marszu, potem będę edytował :hej:
RMC pisze:Wbrew pozorom taki prawdziwy Galloway to trudna sprawa Trzeba mieć silną psychikę :)

Mi zawsze lepiej wychodził "oszukany". Na początku zawodów było mi wstyd tak szybko przechodzić do marszów więc leciałem póki mogłem. Później zaś w czasie rzeczywistym był przeliczany stosunek długości biegu do marszu. Myślę, że nie trzeba opowiadać, że im dalej tym tym czas marszu był duuużo dłuższy niż biegu :)

A poważnie. Fajnie, że masz wybrany plan (nawet jak robisz w nim jakieś zmiany). Jest to jakaś rama, która może wzmacniać wytrwałość w dłuższym czasie.
Skoro treningów będzie więcej, dłużej to może uda się osiągnąć sukces.
Dzięki za dobre słowo, moje postanowienie o robieniu biegów ciągłych wynika z kilku kwestii:
1. Galloway stawia tutaj na dowolność (tak było w książce)
2. Moja aktualna zapuszczona forma pozwala na to, nawet kosztem tempa biegu na które często byłem zafiksowany a potem siadałem fizycznie i psychicznie
3. Jest to jakieś urozmaicenie :hahaha:

Nawet trudno nazwać to modyfikacją planu (no może na dalszym etapie, Galloway zakłada 2 biegi po 30 minut, ja raczej będę starał się to wydłużyć do powiedzmy 40 minut)

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 03 gru 2020, 21:28
autor: 50latek
LucioWisla pisze: Już się poprawiłem - wszystkie wybiegania będą Gallowayem, na początek 2 minuty biegu na 30 sekund marszu, potem będę edytował :hej:
Ej, jak biegłeś to biegłeś, pisz jak było i trenuj jak ci wygodnie. Komentarzami się nie przejmuj.

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 04 gru 2020, 19:07
autor: roberturbanski
Witaj ponownie :usmiech: , z tym entym podejściem nie jesteś sam. Trzymam kciuki aby ten powrót przyniósł Ci zrealizowanie Twoich celów. Będę zaglądał, pozdrawiam :usmiech:

Re: Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)

: 05 gru 2020, 00:33
autor: marek301
50latek pisze:
LucioWisla pisze: Już się poprawiłem - wszystkie wybiegania będą Gallowayem, na początek 2 minuty biegu na 30 sekund marszu, potem będę edytował :hej:
Ej, jak biegłeś to biegłeś, pisz jak było i trenuj jak ci wygodnie. Komentarzami się nie przejmuj.
I pozamiatane! I tak "trza" trzymać! :hahaha: