Galloway po mojemu - LW - tu się znęcamy :)
: 30 lis 2020, 11:16
Wątek komentarzy do dziennika https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=62454
Tutaj się znęcajcie
Tutaj się znęcajcie
Bieganie, Trening, Maraton, Plany Treningowe - największe biegowe forum w Polsce!
https://bieganie.pl/forum/
Biegam dla siebie Głównym celem mojego biegania jest zrzucenie wagi, cel mierzalny - zrealizowanie czasu i kilometrażu z planu który założyłem (10 tygodni). Gdy to się uda będę pracował nad przejściem z Gallowayskich wybiegań na normalne.marek301 pisze:Pierwsza sprawa to "CEL" biegania!
Jeżeli tutaj popełnisz podstawowy błąd,
to będziesz rozczarowany i doraźnie i długoterminowo.
Oczywiście zawsze istnieje "kilka aspektów,
(jeżeli rozpatrujemy składniki "CELU")
jednak koniecznie musisz "zbudować" hierarchie wartości!
Możesz iść w "biegowe discopolo",
albo podejść poważnie i w sposób wyrafinowany!
Lucio, znakomity cel!LucioWisla pisze: Biegam dla siebie Głównym celem mojego biegania jest zrzucenie wagi, cel mierzalny - zrealizowanie czasu i kilometrażu z planu który założyłem (10 tygodni). Gdy to się uda będę pracował nad przejściem z Gallowayskich wybiegań na normalne.
1. Te 20 min to mit stary jak swiat juz chyba.RMC pisze:W sumie strasznie mało tego sportu. Nawet nie w sensie kilometrów ale czasowo. 2 x 20 min i 1 godzine w weekend. Rozumiem, że to początki i lepiej zacząć za wolno/mało niż od razu sobie zrobić krzywdę ale będziesz to zwiększał czy tak zostanie?
Wydaje mi się, że jak to zostanie na dłużej to w sumie to chyba nic Ci nie da (w sensie odchudzania). Jak pamiętam spalanie tłuszczy to od 20 min zaczyna w ogóle się zaczynać.
Już sie tłumaczę nazywam to Gallowayem, ale nieco zmodyfikowanym bo właśnie te krótkie biegi chcę od początku robić ciągłe - zawsze zaczynałem marszobiegiem i gdzieś głowa blokowała postęp. Wolę więc biegać bardzo, bardzo wolno, ale robić to ciągiem jesli chodzi o krótkie biegi. Czas/kilometraż będę zwiększał zgodnie z tabelką, która jest w książce Gallowaya - kilometraż będzie regularnie zwiększany z wkomponowanymi tygodniami o mniejszej objętości. Jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli, za około 10 tygodni plan zakłada 23 km marszobieguRMC pisze:Powodzenie życzę w realizacji planów, może tym razem się uda
Wydaje mi się, że Twoim przypadku kluczowe by było na początku zejść z wagi. Dieta to oczywiste, chociaż pewnie trudne (wiem po sobie)
Ale zastanawiam się nad treningiem.
W sumie strasznie mało tego sportu. Nawet nie w sensie kilometrów ale czasowo. 2 x 20 min i 1 godzine w weekend. Rozumiem, że to początki i lepiej zacząć za wolno/mało niż od razu sobie zrobić krzywdę ale będziesz to zwiększał czy tak zostanie?
Wydaje mi się, że jak to zostanie na dłużej to w sumie to chyba nic Ci nie da (w sensie odchudzania). Jak pamiętam spalanie tłuszczy to od 20 min zaczyna w ogóle się zaczynać.
Pisałeś, też ze działasz Galloweyem a w sumie wszystko przebiegłeś od razu
Ja bym zrobił krok w tył i jednocześnie w przód Krok w tył: zacząłbym od marszów (może nordicwalking bo to w sumie fajne i też daje w kość). Krok w przód - przynajmniej godzina takiego treningu, te 3 razy w tygodniu.
Już się poprawiłem - wszystkie wybiegania będą Gallowayem, na początek 2 minuty biegu na 30 sekund marszu, potem będę edytował50latek pisze:Patrząc na twoje 4 treningi, to chyba powinieneś zmienić nazwę bloga, bo Gallowayem nic na razie nie biegłeś. Gość jedynie kojarzy się z metodą marszobiegów, którą sprytnie wykorzystał marketingowo. Jak już na początku przebiegłeś ciągiem ponad godzinę, to później tym bardziej nie będzie raczej sensu przechodzenia w marszobieg.
Tytuł bloga może to troszkę wprowadzać w błąd czytelników. Ja z ciekawości wszedłem na twój blog, bo akurat w niedzielę spontanicznie na zakończenie sezonu pobiegłem sobie 21.1 km właśnie klasycznym Gallowayem, a na tym forum chyba nie ma nikogo kto trenuje tą metodą.
Ale ogólnie to życzę powodzenia, przede wszystkim wytrwałości w postanowieniach sportowo-kuchennych.
Dzięki za dobre słowo, moje postanowienie o robieniu biegów ciągłych wynika z kilku kwestii:RMC pisze:Wbrew pozorom taki prawdziwy Galloway to trudna sprawa Trzeba mieć silną psychikę
Mi zawsze lepiej wychodził "oszukany". Na początku zawodów było mi wstyd tak szybko przechodzić do marszów więc leciałem póki mogłem. Później zaś w czasie rzeczywistym był przeliczany stosunek długości biegu do marszu. Myślę, że nie trzeba opowiadać, że im dalej tym tym czas marszu był duuużo dłuższy niż biegu
A poważnie. Fajnie, że masz wybrany plan (nawet jak robisz w nim jakieś zmiany). Jest to jakaś rama, która może wzmacniać wytrwałość w dłuższym czasie.
Skoro treningów będzie więcej, dłużej to może uda się osiągnąć sukces.
Ej, jak biegłeś to biegłeś, pisz jak było i trenuj jak ci wygodnie. Komentarzami się nie przejmuj.LucioWisla pisze: Już się poprawiłem - wszystkie wybiegania będą Gallowayem, na początek 2 minuty biegu na 30 sekund marszu, potem będę edytował
I pozamiatane! I tak "trza" trzymać!50latek pisze:Ej, jak biegłeś to biegłeś, pisz jak było i trenuj jak ci wygodnie. Komentarzami się nie przejmuj.LucioWisla pisze: Już się poprawiłem - wszystkie wybiegania będą Gallowayem, na początek 2 minuty biegu na 30 sekund marszu, potem będę edytował