Strona 1 z 11

przemekEm komentarze

: 15 sty 2020, 19:33
autor: przemekEm
Dobra rada zawsze w cenie, więc chętnie takowych wysłucham. Także śmiało, proszę się nie krępować :) jestem otwarty na wszelkie sugestie i komentarze.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 16 sty 2020, 11:52
autor: Mossar
Po pierwsze powiem że mieliśmy podobną sytuację. U mnie to była siatkówka, konkretnie skręciłem sobie kostkę, 3-4 miesiące z głowy. Wróciłem do siaty, ale szybko był czerwiec i na wakacje nam zamknęli salę. W rezultacie czulem się strasznie zasiedziany i szukałem jakiegoś sportu. U mnie ten przypadek wyglądał tak że dobiegałem kilometr do trzepaka, na którym się podciągałem i robiłem parę innych ćwiczeń i potem spowrotem strzała sprintem do domu (głupi byłem).

Po paru takich wyjściach stwierdziłem, że bardziej mi się w tym podoba bieganie i zacząłem wydłużać dystans do 3, 4 aż w końcu 5km (hehe Endomondo pokazuje że było to 10 sierpnia 2019 - 31:17 oczywiście z zadyszką). Teraz jestem na poziomie 23-24 min.

I będę obserwował Twój blog bo jesteś kolejna osobą w ostatnim czasie z celem pobicia 20 minut na piątkę w 2020. Zobaczymy komu z nas się uda, najlepiej każdemu!

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 18 sty 2020, 08:02
autor: adam99
Witam kolegę i życzę powodzenia.


PS. 78 - bardzo dobry rocznik ;-)

Wysłane z mojego D6503 .

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 30 sty 2020, 14:09
autor: przemekEm
Mam pytanko, czy ktoś może miał podobny problem jak u mnie i rzuci jakąś dobrą radą.
Próbowałem biegać na bieżni mechanicznej. Na razie 2 próby i obie zakończone w ten sam sposób. Na początku idzie ok, mam lekko podwyższony puls w stosunku do biegania na zewnątrz, ale w środku jest cieplej to może mieć wpływ, nie jest to jakaś duża różnica. Kluczowe jest, że po 20-30 minutach zaczynają wysiadać mi łydki, z którymi zwykle nie mam problemów. Niemalże chcą mi wystrzelić, czuję że mam sztywne i bolą.
Czy może na coś trzeba zwrócić uwagę w technice biegu na bieżni, czy to normalne i trzeba się przyzwyczaić ? Dzisiaj dzień po, boli przy zwykłym chodzeniu, a nawet w moich początkach biegania, łydki zdarzały się boleć, czy być sztywne, ale już następnego dnia nie było śladu po tym.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 02 lut 2020, 19:54
autor: Magdabiega
Hej! Zerknij do mojego bloga-mam zupełnie odwrotny problem.. Tzn na bieżni totalny luzik w porównaniu do biegu w terenie - też czekam na odpowiedź :hahaha:
Nie mam pojęcia czym może to być spowodowane, biegasz na jakimś nachyleniu?ja zazwyczaj na płaskim.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 03 lut 2020, 00:40
autor: przemekEm
Na początku biegłem na 0, gdy zacząłem czuć łydki na wszelki wypadek wrzuciłem na 1, żeby jakaś odmiana była. Nie za bardzo pomogło, generalnie łydki mam dosyć solidne :) biegam ze śródstopia, nawet bardziej można to określić że na palcach. Może kwestia tego, że na bieżni jest dosyć miękko i jakoś łydka mocniej pracuje. Biegam w Saucony freedom, to dosyć miękkie buty i mało stabilizowane, następnym razem, jak się porwę na siłownie spróbuję inne buty.
Z tego co znalazłem w necie, przy nadmiernym treningu na bieżni trzeba wzmacniać mięsień dwugłowy uda, bo podobno mniej pracuje, może nad tym mięśniem trzeba dodatkowo popracować, żeby na zewnątrz osiągnąć tempo bieżni.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 03 lut 2020, 07:40
autor: infernal
Cześć, spóźnione witamy na forum :oczko:
przemekEm pisze:Mam pytanko, czy ktoś może miał podobny problem jak u mnie i rzuci jakąś dobrą radą.
Próbowałem biegać na bieżni mechanicznej. Na razie 2 próby i obie zakończone w ten sam sposób. Na początku idzie ok, mam lekko podwyższony puls w stosunku do biegania na zewnątrz, ale w środku jest cieplej to może mieć wpływ, nie jest to jakaś duża różnica. Kluczowe jest, że po 20-30 minutach zaczynają wysiadać mi łydki, z którymi zwykle nie mam problemów. Niemalże chcą mi wystrzelić, czuję że mam sztywne i bolą.
Czy może na coś trzeba zwrócić uwagę w technice biegu na bieżni, czy to normalne i trzeba się przyzwyczaić ? Dzisiaj dzień po, boli przy zwykłym chodzeniu, a nawet w moich początkach biegania, łydki zdarzały się boleć, czy być sztywne, ale już następnego dnia nie było śladu po tym.
Bieganie po bieżni całkowicie się różni od biegania w terenie/hali. Pomijając już kwestie temperatury, ruch jest inny. No i tutaj Cię zasmucę - raczej nie ma żadnego magicznego sposobu na Twoja sytuację. Musisz obserwować, robić odpowiednie przerwy i patrzeć jak reaguje ciało, organizm.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 03 lut 2020, 21:14
autor: Magdabiega
A może faktycznie psychika dużo tu potrafi zdziałać? Dlaczego niektórym jest ciężej a niektórym łatwiej? Jak kupiłam bieżnie to cieszyłam się, że będę mogła biec w jeszcze większym skupieniu i trenować wieczorami, skupiać się na tym żeby technika była lepsza bo tu chyba o to łatwiej niż w terenie, i że można robić interwały nawet jak pogoda nie sprzyja. I kompletnie nie myślałam że to zło konieczne tylko bardzo pomocny środek który ma pomóc mi budować lepszą kondycję bez względu na pogodę, krótsze ciemne dni. A jak ktoś z przymusu po niej biega to faktycznie fizycznie też pewnie inaczej się czuje..niechęć duszy i ciała :ojoj: Spróbuj spojrzec inaczej, może akurat uda się przyzwyczaić? One mają amortyzacje i w sumie bieg powinien być mniej obciążający stąd dziwne się wydają te bóle

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 02 mar 2020, 11:47
autor: infernal
Do 26.04 jest jeszcze sporo czasu. Ciśnij te interwały i test na parkrun jak najbardziej wskazany.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 16 mar 2020, 20:27
autor: Logadin
Już oficjalnie, chociaż było pewne - Bieg SGH w innym terminie.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 16 mar 2020, 22:49
autor: przemekEm
No w kwietniu to pewnie będzie szczyt zachorowań, więc liczyć na jakąkolwiek większą imprezę nie ma co. Mam nadzieję, że szaleństwo do czerwca się skończy i już ludzie się oswoją z tematem, albo lato trochę wirusa przyhamuje. Tylko w czerwcu niestety gorąco, a ja miłośnikiem wysokich temperatur nie jestem.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 04 kwie 2020, 15:37
autor: MatiR
Nawiążę do wątku z tempem o którym pisałeś...
Nie wiem ile czasu zajęło mi by nauczyć się trzymać tempo - nigdy na to nie zwracałem tak naprawdę uwagi (myślę, że aktualnie nawet bez zegarka nie miałbym dużych odchyleń z tempem), ale w przypadku biegu z zegarkiem to aktualnie pilnuję dwóch rzeczy:

- Nie patrzę na łączny dystans i tempo chwilowe (np. 4:00, 4:10) bo to bardzo myli.
Zegarek jest tylko odbiornikiem i może się mylić, tym bardziej gdy ma robić z czyt co chwilę.
Za dużo cenniejszą i bardziej miarodajną informację uważam tempo na danym odcinku.
Biegam w 90% z tarczą ustawioną na: "Lap distance", "Lap time" oraz "Lap Pace" gdzie najważniejszy dla mnie jest "lap pace".
Ustawiam zawsze auto lapowanie na 1km. W przypadku zawodów nie robię ręcznego lapowania tylko ewentualnie biorę poprawkę te 2s na tempie. Z "Lap pace" (tempem okrążenia) jest dobra sprawa, że im więcej nabiegałeś... np +/- 800m to tempo jest bardziej miarodajne niż w przypadku przebiegnięcia 200m.
- Ponadto "muzyka".... Kroki (kadencja) są jak muzyka i idzie ją fajnie wyczuć, wsłuchać się w nią. Oczywiście kadencja (ilość kroków) to jedno, ale drugie to też siła z jaką oddziałujesz nogami na podłoże. Kroki liczę na jedną nogę, bo bym się nie doliczył. Siła ?
Najgorszy jest zawsze pierwszy kilometr, jak potem złapiesz rytm to już jest w miarę ok.

Na zawodach czy bardziej żwawych treningach jakoś łatwiej przychodzi mi (i pewnie nie tylko mi) trzymanie tempa.
Pewnie w dużym stopniu jest to związane z koncentracją i uwagą, ale pewnie też z tym, że na tempie przypuśćmy 3'30" to już takiego dużego pola manewru nie mam jak na tempie 4'30".
Co do rozbiegań to tak naprawdę hulaj dusza - jedynie orientacyjnie wiem na ile mogę i ile chcę sobie pozwolić. Aby nie wyszło mi tak tylko, że jeden kilometr biegnę po 4'20", potem 4"50", a potem 4'00", bo to rozrzut jak cholera (chyba, że taki byłby cel biegu, nie wiem).

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 04 kwie 2020, 23:28
autor: przemekEm
Dzięki za odpowiedź, no zdaję sobie sprawę, że im dłuższy dystans, tym odchylenia mają mniejsze znaczenie. Ale właśnie ten początek jest najtrudniejszy, jak za szybko ruszę, to potem zaczyna brakować sił, dlatego na ostatnim parkrunie specjalnie ruszyłem wolniej, żeby nie spalić, potem biegłem według zegarka, niby 4:35, ale po oznaczeniach zorientowałem się że to jest jednak 4:20 i to już jest spora różnica, jakoś dociągnąłem, ale jakbym poleciał 4:10, to na pierwszym kilometrze bym tego nie wyłapał, a kwas by się już zaczął gromadzić za bardzo.
W sumie kadencję mam zawsze dosyć wysoką, dobieram tylko siłę odbicia. Nic to, robię teraz interwały, jak lecę na bieżni, to sprawdzam międzyczasy i zwalniam albo podkręcam tempo.

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 15 kwie 2020, 11:31
autor: sebastian899
Może i masz rację że te mandaty nie konstytucyjne , ale już chyba wolałbym zapłacić niż ciągnąć się po sądach ,co chyba nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. Dlatego ja dopóki nie cofną zakazu biegam na bieżni ( trudno powiedzieć co bym zrobił jak bym nie miał takiej możliwości ) Biegałem ostatni raz na zewnątrz w zeszły piątek i jakaś średnio się biega słysząc nadjeżdżający za mną samochód czy nie jest to radiowóz policyjny .
Brawo za walkę na 5 km , jeżeli chodzi o mnie to zawsze zakładam sobie jakieś tempo na zawodach jakim chce biec , a później i co bardziej biegne intuicyjnie w zależności jak jest dyspozycja , zwłaszcza 1 km gdzie pomiar z zegarka nie jest jeszcze miarodajny .P

Re: Bieganie z przypadku, czyli nieudany powrót do piłki

: 15 kwie 2020, 13:55
autor: przemekEm
Nie no jasne, w głowie to siedzi i też jak coś za mną jedzie to się oglądam, czy to nie radiowóz, też do wybiegań wybieram takie miejsca, żeby były mało ruchliwe i najlepiej chodnik oddzielony pasem zieleni od ulicy. Dodatkowo ja na bieganie wychodzę sporo po 21, więc też ryzyko mniejsze, ale mimo wszystko sądy będą zawalone takimi sprawami i raczej będą je automatycznie odrzucać. Co innego zakaz zgromadzeń, czy noszenie maski, to jak najbardziej mogą egzekwować.

Ja na bieżni podjąłem 2 próby biegania i słabo mi to wychodziło, jakoś bardzo szybko taki bieg masakrował mi łydki, więc nie ma wyjścia tylko na zewnątrz na ten moment bieganie wchodzi w grę. Zresztą mam dość siedzenia w domu, mam trójkę dzieciaków, do tego praca zdalna, to jest taki kociokwik, że trzeba się przewietrzyć.