kkkrzysiek napisał(a):
Jakbym widział siebie latem zeszłego roku. 100 km/tydzień, wytrzymuję, co to dla mnie. 2,3,4 tygodnie spoko. A później klops. Nie życzę ci źle, ale wygląda na to, że przeginasz z objętością. Niedawno klepałeś po 70 km / tydzień, chwilę później spadek objętości z powodu jakichś problemów zdrowotnych i nagle dowalasz 100-110 km. Moim zdaniem za dużo, za szybko. Wzrost objętości o 40-50% w tydzień to jest jazda na krawędzi. Już widać tego oznaki - shin splints. Mówisz, że jest lepiej, ale z opisu wynika, że ciągle się czai i jakbyś próbował "zabiegać" uraz. Od niemal dwóch miesięcy właściwie co tydzień umieszczasz shin splints w podsumowaniu tygodnia - to nie jest zdrowe i świadczy raczej o tym, że problem cały czas jest i może nawet poważniejszy niż jesteś w stanie przed sobą przyznać. Nie mówię, że masz przestać biegać do pełnego wyeliminowania objawów, ale rozważ jakieś odpuszczenie i może znowu pomoc fizjoterapeuty?
Masz rację wzrost objętości jest duży, ale popatrz też na intensywność bo ona znacząco zmalała moje wcześniejsze wybiegania były na poziomie 5:00 oraz Hr.śr około 150. Teraz moje 4 z 7 treningów oscyluje około temp 5:25 i Hr śr. 135 i traktuje to jak formę regeneracji w truchcie - mówimy tu o około 69% Hr max. Akcenty z rzadka przekraczając Hr. śr 150 czyli około 78% Hr max. W porównaniu z poprzednim podejściem nie czuje nawarstwiającego się zmęczenia, czy to wyjście jest właściwe? nie wiem

. Żeby zapobiegać ewentualnym urazom prawie na każdą godzinę biegania przypada godzina treningu siłoweg/core/rozciągania czy rolowania.
To nie moja pierwsza przygoda z shin split. Za pierwszym razem próbowałem to zabiegać i po 2 tygodniach skończyło się bieganie a przerwa trwała bardzo długo ze względu na niechęć powrotu do biegania. Doprowadziłem się do skrajnego stanu olewając problem. Teraz według mnie problemem był spowodowany zużytym obuwiem - biegałem w 2 parach z czego jedna miała 1,4kkm, a druga jeszcze więcej, po zakupie nowej pary i przerolowaniu sprawy jestem już na prostej, a przynajmniej tak mi się wydaje. Na poparcie swojej tezy: spójrz proszę na moment pojawieniu się problemu - przy pierwszy zluzlowaniu z kilometrażu 70km do 50km i zawodach. Problem nie pojawił się w momencie zwiększenia objętości. Samo odpuszczenie (co też stosowałem) nie pomogło wyeliminować problemu.
Zdaje sobie sprawę z problemu i gdybym nie widział progres w jego wyeliminowaniu to na pewno bym odpuścił wiem też, że prawdziwie zaogniony problem uniemożliwia bieganie bo ból potrafi wyciskać łzy.
Krzysiek niestety jeżeli chodzi o mojego fizjo to po tym jak zacząłem się rolować to mam wrażenie, że mój fizjo tylko "głaska".