O... Maciek :D W końcu coś się "wydarzyło" na blogu, który lubię.
Podsumujmy
Z kilometraża na poziomie 30-40km (nawet nie musiałbyś wchodzić na 50km) uważam, że jesteś w stanie coś fajnego zrobić.
Z drugiej strony mimo, że pisałem u Michała (Infernal) na blogu, że gdybym miał jeszcze raz zaczynać bieganie to bym zaczął tak jak on aktualnie biega, to też jestem zdania, że aby lepiej biegać trzeba biegać
Oczywiście niekoniecznie jakieś arcy wielkie ilości kilometrów, ale wolne bieganie/roztruchtanie też jest ok

.
Odnośnie zmuszania się do szurania bez radości to w pełni to rozumiem - nie tylko ty czy ja to przerabialiśmy lub przerabiamy.
W związku z twoimi ograniczeniami czasowymi, kontuzjami to reasumując może coś z tego ciekawego wyjść.
Jeśli czujesz, że potrzebujesz tego o czym piszesz to warto próbować i trzymać się tego konsekwentnie przez jakiś okres.
Odnośnie siły, stabilizacji i techniki to wierzę, że jesteś sam w stanie to ogarnąć lub masz kogoś kto cie tam ładnie poustawia, przypilnuje żebyś się bardziej nie skaleczył. Wiem, że o tym wiesz, ale musiałem to napisać
W końcu sensowne dystanse. To może za niedługo Sebastian zaprosi cie do naszego(jego

) kilometrowego "czelendża".
HM, maraton ssie... :uuusmiech:
Ja u Michała zalegam z 200m, 400m, to też możesz się podpiąć jak sytuacja się uspokoi.