Sędzia mający wybiegane
: 18 lis 2017, 22:07
Długo zastanawiałem się, czy zacząć pisać coś w rodzaju pamiętnika biegowego... i pewnie meczowego. Ów pamiętnik ma za zadanie zmotywować mnie do lepszego treningu.
Dane: 31 lat, staż biegowy 2,5 roku 183cm/68 kg. Cele na najbliższe 2 lata to: <17.00 na piątkę, <36.00 na 10km, <1.20 HM i <3.00 maraton.
2015:
Pierwszy start 19 kwietnia 10 km -> 41.08 (atest)
3 maja 15km -> 1.04.32
lipiec 1 HM -> 1.30.52
wrzesień 10 km -> 39.34 (atest)
październik: 5km ->18.28 oraz debiut w maratonie 3.25.10 (atest)
2016:
styczeń -> pierwsze równo 100 km wybiegane na treningach (nie licząc oczywiście sędziowania spotkań i ganiania na orliku za piłką.
luty 162 km
3 maja 15 km -> 1.01.56
maj 10 km -> 39.18 nowe PB, bieg w upale
czerwiec 10 km -> 38.36 (atest), bieg nocny
lipiec: wybiegane 205 km, rekord na parkrunie (piękna szutrowa, piaskowa trasa, mająca ok 4,97km) 18.19... co prawda na Pucharze Maratonu Toruńskiego było potem 17.25 i 17.23, ale tam mogło brakować i 100m, choć na pożyczonym zegarku z GPS zabrakło mi 20 metrów. Zresztą na pętlach, przy 4 nawrotach 180 stopni GPS czasami głupieje.
wrzesień; HM Płock -> 1.29.20 upał
październik: maraton -> 3.10.55 - wynik zaskakujący, bo prawie miesiąc nie biegałem przez kontuzję, prawdopodobnie zapalenie przyczepu ścięgna Achillesa w lewej nodze - nie wiem dokładnie bo nie byłem u lekarza. Znajomy biegacz z wieloletnim stażem powiedział co robić w takiej sytuacji i pomogło. Było zatem czytanie książek z nogami w wannie z wodą z szarym mydłem, rozciąganie i chłodzenie lodem.
2017:
styczeń 278 km... potem było zwykle od 170 do 220 w miesiącu.
marzec: 10km ->38.13 (19.33+18.40) Maniacka Dycha, pogoda marzenie, trasa również.
1 maja HM Chełmża 1.24.47 trasa wokół jeziora niezmieniona od czasu atestu, przy 14 km "wmordewindu" i 7km wiatru w plecy wynik bardzo dobry.
13 maja 10km -> 38.02 (19.01+19.01) atest. Trasa płaska jak wykres tętna nieboszczyka, jednak był to pierwszy gorący dzień tej wiosny. Wynik dobry.
22 maja 10km -> 37.11 (19.00+18.11) atest, zimno, pierwsza część pod wiatr, potem już z wiatrem, ostatnie 1200 metrów nie wiem w jakim tempie, ale biegnących po 3.45 mijałem jak tyczki... to chyba najlepszy bieg w moim życiu do tej pory.
1 lipca cóż po egzaminach biegowych sędziów piłkarskich pojechałem do Janikowa na 10 km. Wystartowaliśmy w upale a na 5km dopadła nas burza...i to taka konkretna. Tempo z 3.40 zjechało na 4.10 Udało się dowieźć 38.10 co i tak jest niezłym czasem. Niestety chorowałem ze 2 tygodnie, oko zaropiało i ogólnie problemy zdrowotne.
22 lipca City Trail 5km ->17.32... ostatni km w 3.14 był gaz. 4 z 5 km po lesie, płasko ale trochę błota po opadach.
wrzesień to 2 parkruny: 17.44 i 17.53.. gdzie ogólnie około dziesięciokrotnie biegałem wcześniej 18.40-18.14 więc forma była.
I tu dochodzimy do momentu, gdzie znalazłem pracę w magazynie, fizyczną. Niestety miało to odbicie na treningach, poza tym schudłem kilka kg do... 64.5 kg, oczywiście złapałem jakąś infekcję, a w perspektywie miałem maraton. Do tego zmiana obuwia na magazynowe i problemy z podeszwą.
15 października maraton -> 3.09.35 Marzyło się połamanie 3h, ale nie tam i nie wtedy. Zresztą mawiam, że to tylko kwestia czasu:) i trudno się z tym nie zgodzić.
Dobra koniec tej prehistorii (prahistorii sjp.pl też dopuszcza, aż sprawdziłem:) Oczywiście było kilkadziesiąt innych biegów, GP przełajowe, itp itd, ale to już nie jest istotne.
Nigdy nie biegałem wg jakiegoś planu. Zresztą sędziowanie meczów w ligach niskich i jeszcze niższych trochę burzy wszystkie plany. Dzisiaj miałem 583 oficjalny mecz związkowy, wszystkie zapisane z wieloma szczegółami. Jako, że zacząłem przygotowania do nowego sezonu 9 dni temu, to chyba dobry moment na napisanie paru słów. Ciekawe jak forma po roztrenowaniu, weselu kuzyna, poprawinach i późniejszych moich urodzinach?
9.11 ~12km 55.58 (28.17+27.41) - trasa mniej więcej ma 12 km, różnica max 100m, mierzone kiedyś GPS kolegi. Z powrotem jest z górki, prawie zawsze będzie szybciej. Niestety to chodnik+ścieżka rowerowa.
11.11 mecz serie A Gładkie 0-3 gospodarze nawet nie protestowali. Po meczu poczęstowali nawet 2 piwkami i kiełbaskami z grilla. Pełna kultura.
12.11 14km szybszego truchtu 1.04.57 - jako, że to była niedziela, to pobiegłem do lasu. Już za nim tęsknię.
13.11 12km to samo, co w czwartek 55.31 (28.15+27.16)
15.11 ok. 13km 1.01.59, potem jeszcze od 21.30 do 23.30 sędziowałem ligę halową studentom, rano o 7 pobudka i marsz do pracy.
16.11 miało być spokojnie, wyszło łącznie ok 13.5km ale zapisuję jako 13. Około 2km dobiegu do sklepu biegowego, potem 3 km okrężną drogą na bieżnię na stadionie i prowadzący zaproponował 400m a przerwy jakie kto chce. Zatem zrobiłem 400m/200m przerwy w truchcie. Czasy na początku rozstrzelone jak strzały Darka Dudki z rzutów wolnych po trybunach.
1. 1.26,7 (3:37 km)
2. 1.29,7 (3:44 km)
3. 1.21.7 (3:24 km)
4. 1.24.2 (3:30 km)
5. 1.25
6. 1.22
7. 1.24.3
8. 1.25
Generalnie trening udany. Potem spokojnie ok 1,6km truchtem do domu.
17.11 12km 55.56 (28.22+27.34)
18.11 Cóż dostałem mecz czerwonej latarni z liderem serie A. Gospodarze nawet zebrali się w dziesięciu. Zimno jak diabli. Może ze 3 stopnie i doskwierający wiatr (w nocy było kilkustopniowy mróz). Mecz łatwy do sędziowania, tylko po 1 żółtej kartce dla każdej ze stron. Ciepło było jedynie kibicom przyjezdnych. Zameldowali się w liczbie ok. 15. Sądząc po śpiewach mieli sporo napojów regeneracyjnych, którymi musieli się posiłkować. Mecz nawet nagrywany. Zobaczę swoje błędy na YT pewnie za kilka dni. Wynik 0-6. Czas doliczony 0+0 za co wszyscy dziękowali. Wszyscy przybili piątki, oby zawsze tak było. Marzenie ściętej głowy...
Mam nadzieję, że uda mi się notować wszystko regularnie. Przynajmniej taki jest plan. Zapisałem się na bieg na 5km w Inowrocławiu 25.11 Mam pobiec najmocniej jak się da. To pokaże gdzie jestem i czy przypadkiem nie jest to czarna d... Wynik w okolicy 18.30 byłby dla mnie bardzo dobry. W ubiegłym roku, miesiąc po maratonie (gdzie nabawiłem się kontuzji nr 2), pobiegłem 19.36 w parkrunie. Choć wtedy prowadziłem mało sportowy, tryb życia amatora będącego na roztrenowaniu. Na szczęście ekscesów a'la Peszkin w taxi nie było
Dane: 31 lat, staż biegowy 2,5 roku 183cm/68 kg. Cele na najbliższe 2 lata to: <17.00 na piątkę, <36.00 na 10km, <1.20 HM i <3.00 maraton.
2015:
Pierwszy start 19 kwietnia 10 km -> 41.08 (atest)
3 maja 15km -> 1.04.32
lipiec 1 HM -> 1.30.52
wrzesień 10 km -> 39.34 (atest)
październik: 5km ->18.28 oraz debiut w maratonie 3.25.10 (atest)
2016:
styczeń -> pierwsze równo 100 km wybiegane na treningach (nie licząc oczywiście sędziowania spotkań i ganiania na orliku za piłką.
luty 162 km
3 maja 15 km -> 1.01.56
maj 10 km -> 39.18 nowe PB, bieg w upale
czerwiec 10 km -> 38.36 (atest), bieg nocny
lipiec: wybiegane 205 km, rekord na parkrunie (piękna szutrowa, piaskowa trasa, mająca ok 4,97km) 18.19... co prawda na Pucharze Maratonu Toruńskiego było potem 17.25 i 17.23, ale tam mogło brakować i 100m, choć na pożyczonym zegarku z GPS zabrakło mi 20 metrów. Zresztą na pętlach, przy 4 nawrotach 180 stopni GPS czasami głupieje.
wrzesień; HM Płock -> 1.29.20 upał
październik: maraton -> 3.10.55 - wynik zaskakujący, bo prawie miesiąc nie biegałem przez kontuzję, prawdopodobnie zapalenie przyczepu ścięgna Achillesa w lewej nodze - nie wiem dokładnie bo nie byłem u lekarza. Znajomy biegacz z wieloletnim stażem powiedział co robić w takiej sytuacji i pomogło. Było zatem czytanie książek z nogami w wannie z wodą z szarym mydłem, rozciąganie i chłodzenie lodem.
2017:
styczeń 278 km... potem było zwykle od 170 do 220 w miesiącu.
marzec: 10km ->38.13 (19.33+18.40) Maniacka Dycha, pogoda marzenie, trasa również.
1 maja HM Chełmża 1.24.47 trasa wokół jeziora niezmieniona od czasu atestu, przy 14 km "wmordewindu" i 7km wiatru w plecy wynik bardzo dobry.
13 maja 10km -> 38.02 (19.01+19.01) atest. Trasa płaska jak wykres tętna nieboszczyka, jednak był to pierwszy gorący dzień tej wiosny. Wynik dobry.
22 maja 10km -> 37.11 (19.00+18.11) atest, zimno, pierwsza część pod wiatr, potem już z wiatrem, ostatnie 1200 metrów nie wiem w jakim tempie, ale biegnących po 3.45 mijałem jak tyczki... to chyba najlepszy bieg w moim życiu do tej pory.
1 lipca cóż po egzaminach biegowych sędziów piłkarskich pojechałem do Janikowa na 10 km. Wystartowaliśmy w upale a na 5km dopadła nas burza...i to taka konkretna. Tempo z 3.40 zjechało na 4.10 Udało się dowieźć 38.10 co i tak jest niezłym czasem. Niestety chorowałem ze 2 tygodnie, oko zaropiało i ogólnie problemy zdrowotne.
22 lipca City Trail 5km ->17.32... ostatni km w 3.14 był gaz. 4 z 5 km po lesie, płasko ale trochę błota po opadach.
wrzesień to 2 parkruny: 17.44 i 17.53.. gdzie ogólnie około dziesięciokrotnie biegałem wcześniej 18.40-18.14 więc forma była.
I tu dochodzimy do momentu, gdzie znalazłem pracę w magazynie, fizyczną. Niestety miało to odbicie na treningach, poza tym schudłem kilka kg do... 64.5 kg, oczywiście złapałem jakąś infekcję, a w perspektywie miałem maraton. Do tego zmiana obuwia na magazynowe i problemy z podeszwą.
15 października maraton -> 3.09.35 Marzyło się połamanie 3h, ale nie tam i nie wtedy. Zresztą mawiam, że to tylko kwestia czasu:) i trudno się z tym nie zgodzić.
Dobra koniec tej prehistorii (prahistorii sjp.pl też dopuszcza, aż sprawdziłem:) Oczywiście było kilkadziesiąt innych biegów, GP przełajowe, itp itd, ale to już nie jest istotne.
Nigdy nie biegałem wg jakiegoś planu. Zresztą sędziowanie meczów w ligach niskich i jeszcze niższych trochę burzy wszystkie plany. Dzisiaj miałem 583 oficjalny mecz związkowy, wszystkie zapisane z wieloma szczegółami. Jako, że zacząłem przygotowania do nowego sezonu 9 dni temu, to chyba dobry moment na napisanie paru słów. Ciekawe jak forma po roztrenowaniu, weselu kuzyna, poprawinach i późniejszych moich urodzinach?
9.11 ~12km 55.58 (28.17+27.41) - trasa mniej więcej ma 12 km, różnica max 100m, mierzone kiedyś GPS kolegi. Z powrotem jest z górki, prawie zawsze będzie szybciej. Niestety to chodnik+ścieżka rowerowa.
11.11 mecz serie A Gładkie 0-3 gospodarze nawet nie protestowali. Po meczu poczęstowali nawet 2 piwkami i kiełbaskami z grilla. Pełna kultura.
12.11 14km szybszego truchtu 1.04.57 - jako, że to była niedziela, to pobiegłem do lasu. Już za nim tęsknię.
13.11 12km to samo, co w czwartek 55.31 (28.15+27.16)
15.11 ok. 13km 1.01.59, potem jeszcze od 21.30 do 23.30 sędziowałem ligę halową studentom, rano o 7 pobudka i marsz do pracy.
16.11 miało być spokojnie, wyszło łącznie ok 13.5km ale zapisuję jako 13. Około 2km dobiegu do sklepu biegowego, potem 3 km okrężną drogą na bieżnię na stadionie i prowadzący zaproponował 400m a przerwy jakie kto chce. Zatem zrobiłem 400m/200m przerwy w truchcie. Czasy na początku rozstrzelone jak strzały Darka Dudki z rzutów wolnych po trybunach.
1. 1.26,7 (3:37 km)
2. 1.29,7 (3:44 km)
3. 1.21.7 (3:24 km)
4. 1.24.2 (3:30 km)
5. 1.25
6. 1.22
7. 1.24.3
8. 1.25
Generalnie trening udany. Potem spokojnie ok 1,6km truchtem do domu.
17.11 12km 55.56 (28.22+27.34)
18.11 Cóż dostałem mecz czerwonej latarni z liderem serie A. Gospodarze nawet zebrali się w dziesięciu. Zimno jak diabli. Może ze 3 stopnie i doskwierający wiatr (w nocy było kilkustopniowy mróz). Mecz łatwy do sędziowania, tylko po 1 żółtej kartce dla każdej ze stron. Ciepło było jedynie kibicom przyjezdnych. Zameldowali się w liczbie ok. 15. Sądząc po śpiewach mieli sporo napojów regeneracyjnych, którymi musieli się posiłkować. Mecz nawet nagrywany. Zobaczę swoje błędy na YT pewnie za kilka dni. Wynik 0-6. Czas doliczony 0+0 za co wszyscy dziękowali. Wszyscy przybili piątki, oby zawsze tak było. Marzenie ściętej głowy...
Mam nadzieję, że uda mi się notować wszystko regularnie. Przynajmniej taki jest plan. Zapisałem się na bieg na 5km w Inowrocławiu 25.11 Mam pobiec najmocniej jak się da. To pokaże gdzie jestem i czy przypadkiem nie jest to czarna d... Wynik w okolicy 18.30 byłby dla mnie bardzo dobry. W ubiegłym roku, miesiąc po maratonie (gdzie nabawiłem się kontuzji nr 2), pobiegłem 19.36 w parkrunie. Choć wtedy prowadziłem mało sportowy, tryb życia amatora będącego na roztrenowaniu. Na szczęście ekscesów a'la Peszkin w taxi nie było