Realny poziom jest mi teraz trudno określić. Tempa dobieram na odczucie.
W styczniu pobiegłem <35/10 km (bez atestu). Później przyplątała się trzymiesięczna przerwa i drastyczny spadek. Kolejne miesiące to był po prostu powrót do biegania, z czasem zacząłem dodawać trochę siły biegowej (podbiegi, czasami cross), jakieś przebieżki, odcinki rytmowe (ale mała objętość, maks. 2 km szybkich odcinków).
Powiedzmy, że od końcówki września już w miarę normalnie trenuję, teraz robię objętość jaką chcę (85-95 km/tydz), robię do 3 akcentów w tygodniu (bieg długi/tempo M plus dwie szybsze sesje). W tym momencie wziąłem II fazę z planu do 5000 - 10000 m z książki Danielsa dla kilometrażu 64-80 km (bezpośrednio przed było 6 tygodni siły), czasami dołożę jedno powtórzenie do akcentu. Po tym tygodniu (zacząłem właśnie szósty) jeszcze nie do końca wiem, co zrobię, na pewno nie III fazę, bo nie chcę wylądować ze szczytem formy w pierwszej połowie lutego. Pewnie ok. 2-3 tygodnie lekkiego zluzowania (słabsze akcenty, albo w ogóle jeden wypadnie), może jakiś samotny sprawdzian na stadionie (pewnie 5000 m, pod warunkiem, że pogoda pozwoli) i najprawdopodobniej po kolejnym tygodniu zacznę już cykl z ruchomą datą startu docelowego - celuję w okres między połową marca, a połową kwietnia (raczej ten późniejszy termin). Domyślam się, że oficjalnych zawodów nie będzie, więc pewnie znowu skończy się samotnym sprawdzianem na stadionie (tu już chciałbym 10 000 m).
Obecnie mój probierz, to trening P (nie zawsze jest to dokładnie tempo P, ale dla uproszczenia tak to nazywam; P - progowy, ang. Threshold). Generalnie na podstawie tego, jak biegam 4x(1.6 km/1' przerwy) jestem w stanie dość dobrze określić, na co mogę sobie pozwolić biegając treningi I, treningi R, a także docelowe tempo zawodów.
W tym momencie na podstawie tempa treningu P patrzę w tabelę Danielsa i dobieram tempa treningu M, I oraz R. Czasami zrobię minimalnie wolniej, czasami odrobinę szybciej, szczególnie odcinki R. Dawno nie było zawodów, więc i tak nie mam w pełni miarodajnego punktu odniesienia, a ta metoda jest na tę chwilę wystarczająco dokładne. Resztę biegów na samopoczucie. Jak nie chce mi się sprawdzać tabel (bo nie zawsze się chce), to robię najprostszą kalkulację: P I = P - 15'/km (P - 6''/400 m) R = P - 30'/km (P - 12''/400 m) Ale nie trzymam się tego ściśle, jak na treningu idzie lepiej, to biegnę trochę szybciej.
Gdybym zrobił mini-tapering ze 2 tygodnie, to myślę, że dzisiaj tym tempem zrobiłbym półmaraton dość spokojnie. Gdyby warunki były idealne (bez wiatru i tak z 7 stopni, plus z kim biec), pewnie dałoby się zrobić to jeszcze trochę szybciej (3-4''/km ?). Tętno przez cały bieg utrzymywało się na mniej więcej stałym poziomie, nawet w końcówce, gdzie musiałem już mocniej pracować przez silniejszy wiatr, nie rosło.
_________________ Blog - nieczynne z powodu że zamknięte (biegam, ale nie chce mi się pisać) Komentarze
|