Tu jest problem. Oficjalnie z atestu to rok temu, 38:03. I o ile atest był, to trasa chyba nie do końca po ateście poprowadzona, bo było sporo więcej niż 10 km (rozmawiałem z kilkoma osobami i każdy mówił o 350-400 m więcej*). Już nie ważne czy 100, 200 czy 300 m, ale tam nie zagrało wykonanie. Wiem, że w styczniowa trasa atestu nie miała, ale wiem też, że była bardzo dokładnie pomierzona. Komu wierzyć? Trasie z atestem, ale z dziwną przypadłością, czy trasie bez atestu?
Chyba też jestem chimeryczny, potrafię czasami pobiec bardzo mocno, wydawałoby się, że ponad stan, ale potrafię też poddać bieg (biec na 85-90%, nie na 100%). Co do celów. Długofalowo bardziej zależy mi na 10 km, ale chcę w miarę równomiernie poprawić się w połówce, stąd startem docelowym był półmaraton. Nie wiem jak teraz to rozegrać. Gdyby w Białymstoku był półmaraton i dycha, brałbym dychę na bank, a tak nie wiem znowu połówka, czy jednak piątka. Decyzję podejmę pewnie w ostatniej chwili, choć trening będzie to raczej coś z pogranicza 3/4 fazy planu Danielsa do dychy. Wielką niewiadomą jest jesień, ale chyba jednak skupię się na dyszce we wrześniu i z tego spróbuję się wydłużyć do półmaratonu w drugiej połowie października. Przy czym widzę, że do połówki po prostu potrzebuję dużo więcej kilometrów niż 60-65/tydzień. Chyba taka już moja uroda. Albo trenuję głupio. Może potrzeba, żeby ktoś spojrzał na moje bieganie z boku, czasami przyhamował, innym razem mocniej pogonił do roboty.
*co ciekawe, wszyscy wskazywali też potencjalnego winnego (odcinek trasy, nie osobę), gdzie biegliśmy po ramionach trójkąta, zamiast po jego podstawie; po fakcie "zmierzyłem" trasę na map my run (wiem, że nie jest to idealne narzędzie) i trasa biegu wychodziła właśnie ok. 10,35 km, trasa "skrócona", 10 z małym haczkiem; w tym roku szykuje się powtórka, więc się przekonam czy trasa ulegnie zmianie
_________________ Blog - nieczynne z powodu że zamknięte (biegam, ale nie chce mi się pisać) Komentarze
|