Sikor napisał(a):
BTW w zeszlym tygodniu wybralem sie na stadion wieczorem.
Niby bylo na plus, ale najwyrazniej byly juz przymrozki, bo wilgoc zamarzala na tartanie
Na niedomiar zlego ubralem Kinvary, ktore nawet nowe maja gumy w podeszwie tyle co kot naplakal.
Jeden zakret jest wylozony kostka po wewnetrznej stronie, to przynajmniej sie tym posilkowalem.
Poza tym prawie kazdy krok to lekki uslizg do tylu.
Tak czy owak to byl niezapomniany wieczor. Ale sie nie wygrzmocilem!

Ja biegam tylko rok, w ubiegłą zimę nie było w ogóle śniegu, albo nie trafiłem, w tym roku 2 tyg. temu padał śnieg cały czwartek, miałem już zarezerwowaną bieżnię (200m na orliku), więc poszedłem po 17, jeszcze obficie sypało, pokrywa śniegu, nie wiedziałem nawet gdzie jest który tor. na boisko piłkarskie wbiegły dzieci około 8-9 lat ze szkolnego klubu na trening, stróż zapalił światło, to i ja zacząłem ostrożnie truchtać, śnieg się ubijał, ale nie było ślisko (bo tego się bałem), więc pobiegłem zaplanowane na tego dnia biegi progowe, całkiem szybko. Po kilku okrążeniach biegłem już na ubitym śniegu. Co ciekawe po 45 minutowym treningu miałem suche skarpetki mimo, że w moich butach saucony (raczej kiepska jakość mimo dość wysokiej ceny) mam już dość widoczne dziury na przodzie dużych palców. To był mój pierwszy trening po śniegu, całkowicie udany. Jak widać nie wolno zawczasu rezygnować, choć oczywiście ostrożność zawsze wskazana.