Dusza ma cieszy się na każdy jeden komentarz. Drugie radosne spostrzeżenie jest takie, że w grodzie Kraka przybytek biegaczy.
Pozdrawiam i współczuje nam wszystkim powietrza, zdrowego jak oranżada z biedronki.
A teraz nieco zmienię styl.
Nie ucieszyły mnie wasze komentarze, co może być dla Was zaskoczeniem :P.
Znaczy gdzieś tam w środku może tak, ale trochę mnie zdekonspirowaliście.
Łatwiej byłoby mi pod względem motywacyjnym, gdybyście napisali że nie dam rady.
Tak w ogóle, to chyba nie powinno się pisać młodemu człowiekowi ( nie, nie mówię tu już nawet o sobie) przestawiać wyobraźnię na inny level, łudzić nadzieją czasami rzędu 3:15-3:30. Z jednej strony was rozumiem, bo są pewne oznaki, że jakiś dobry czas można wykręcić... ALE pamiętajmy że taka osoba nie przebiegła jeszcze żadnego maratonu ever. A błędów podczas maratonu można popełnić całą masę, a przed tym biegiem jeszcze więcej. Niby to tylko luźne słowo, ale myślenie już delikatnie skierowane jest ciut dalej. Później w sytuacji trudnej, konfrontacja ambicji z możliwościami powoduje poczucie zrypanych zawodów. Ze słowami to trzeba być ostrożnym

.
Z drugiej strony macie sporo racji. Wiem że nie jestem w rzeczywistości przykładem "od zera do multikilometrera". Chociaż pewnie bardzo bym chciał być. Może o mnie by jakiś film nakręcili :D:D:D. Wiecie jak w tych programach produkcji USA, albo gdzie tak daleko ja szukam. Nasza Madzia Gessler! Przychodzi smród, bród, niesmacznie i wolno. A potemmmm.... Każdy aspekt to "perfekcja" :P. Pewnie chciałem zbudować taką rzeczywistość. A Wy! ... Wy mi w tym przeszkodziliście;( A tak na serio.
Poziom z jakiego startuję to na bank nie zero, choć nie jest on wypracowany bieganiem, a raczej innymi aktywnościami sportowymi. Wobec tego temat trzyma się kupy jeśli za zero przyjmiemy nie stan mojej kondycji ogólnej, ale stan wytrenowania biegowego, a bohaterem ( takim na skalę 4 miesięcy) chcę zostać po maratonie. Oczywiście w rozsądnym tego słowa znaczeniu.
Na razie czuję się na maxa zmotywowany, pobudzony i to nie mija. Ale wiem że minie...
Ale tym się nie przejmuję, to spoko sprawa mieć energię i czerpać radość z czegoś.
Mam nadzieję że organizm dobrze zareaguje na wytężony trening . Na razie wszystko jest bardzo ok, mam nadzieję że uniknę jakiś kontuzji w tym czasie, albo czegoś w rodzaju przetrenowania, choć sam nie wiem czy w takim okresie to może wystąpić. Póki co jem orzeszki ziemne i piję magnez!
Na takiej diecie nic mnie nie powstrzyma ! pozdro:D