marcinski - komentarze
: 13 mar 2012, 17:23
Witam wszystkich i zapraszam do komentowania:)
Bieganie, Trening, Maraton, Plany Treningowe - największe biegowe forum w Polsce!
https://bieganie.pl/forum/
Oznaczam trasy za pomocą www i jak biegam u siebie to łatwo oznaczam poszczególne km - na szczęście google oferuje duże zblizenia dla mojej miejscowości. Rzadziej biegam w innych miejscach.jak mierzysz kilometraż ?
Czemu nie, zamierzam zwiększać dystans, na razie biegam te 5km, żeby przyzwyczaić się do biegania. Od następnego tygodnia zamierzam zwiększać kilometraż zgodnie z obranym planem. Fakt, że trochę się obawiam, żeby się nie powtórzyła historia z listopada, że jak zacząłem szybko zwiększać i biegać te 8-12km to szybko też spuchłem i miałem przerwę w bieganiu. Więc teraz ostrożniej, no i wolniej.co byś powiedział na zmianę podejścia do biegania nie na wyciśnięcie tych 5km a dobicie najpierw do 10km a później i więcej.
Ooo to ważne słowa, dzięki - to mnie uspokaja że nie muszę szybciej (rozumiesz - moja ambicja nie zgadza się by biegać tak wolno, na szczęście w sukurs przychodzi rozsądek!)Jak zaczynałem biegałem 1km po 6:50 nawet 7:10 aby być w miarę w rozsądnych zakresach, później było 6:30
A maraton przebiegłem 1,5 roku po rozpoczęciu biegania i tak z dzisiejszego punktu patrząc - za wcześnie.
co masz na myśli?Dzisiaj właściwie cała rodzina potrafi uwzględniać (z wzajemnością ) bieganie w swoich planach
co masz na myśli?Dzisiaj właściwie cała rodzina potrafi uwzględniać (z wzajemnością ) bieganie w swoich planach
co racja to racja, zwłaszcza że małe dzieci w domu, a czas niedzielny jest szczególny dla całej rodzinki. Najprawdopodobniej długie biegi będą wypadać mi w sobotę. Tygodniowy plan treningowy ustaliłem sobie na poniedziałek, środę, piątek i sobotę właśnie. Jedyny pomysł jaki mam by nie zabierać rodzinie siebie w te wolne dni, to biegać wcześnie rano. Już zdarza mi się biegać o 6, więc myślę że jak przyjdzie czas na dłuższe dystanse 5, czy 4.30 powinno dać radę, zdaje się widno już będzie wtedy na pewno.przy niedzielnych długich wybieganiach to min 2h a i bywa 3h
hej, nie wiem, czy długie wybieganie od 4:30-5:00 to dobry pomysł. To zależy, jak rozgrywasz kwestie jedzenia przed bieganiem. Ja przed długim wybieganiem lubię zjeść normalne śniadanie, 2-3 godzinki "luzu" i potem w trasę. W innych przypadkach (dystansowo-czasowych) mogę biegać o świecie po przekąszeniu banana, ale przy długich miałabym wątpliwości, czy banan wystarczy. [jako "długie wybiegania" rozumiem te powyżej 22km]marcinski pisze:topcatco racja to racja, zwłaszcza że małe dzieci w domu, a czas niedzielny jest szczególny dla całej rodzinki. Najprawdopodobniej długie biegi będą wypadać mi w sobotę. Tygodniowy plan treningowy ustaliłem sobie na poniedziałek, środę, piątek i sobotę właśnie. Jedyny pomysł jaki mam by nie zabierać rodzinie siebie w te wolne dni, to biegać wcześnie rano. Już zdarza mi się biegać o 6, więc myślę że jak przyjdzie czas na dłuższe dystanse 5, czy 4.30 powinno dać radę, zdaje się widno już będzie wtedy na pewno.przy niedzielnych długich wybieganiach to min 2h a i bywa 3h![]()
ciaptak
dzięki za sugestie, już może nie będę się tak zżymał na wolne tempo, że niby mało z siebie daję i że takie bieganie to żadne bieganie, wiesz.
Od razu mi raźniej Panowie jak tak piszecie:) chociaż nie, żeby mi raźno dotychczas w ogóle nie było;)
ależ pozytywnie, aż się uśmiechnęłam do siebie.marcinski pisze:Co fajnego jest w bieganiu? Jestem zdumiony efektami jakie odczuwam. Nigdy bym nie pomyslał, że po biegu będę niecierpliwie czekał na następny. Że będę odczuwał z powodu biegania przyjemność, radość. Niesamowite! I co ciekawe dla mnie, bardziej to poczułem jak zacząłem wolniej biegać, a nie - ścigać się. W trakcie biegu, odczuwam wysiłek i zastanawiam się czasem jak długo tak mogę jeszcze biec, a po biegu - już jak odpocznę, myślę o następnym - jak pobiegnę, ile i jak będzie fajnie. I niepokoi mnie myśl że mogłoby temu coś przeszkodzić, np zdrowie, bo pogoda już może mniej. I że wstaję i wybiegam tak rano - to szok - kopernikański przewrót - jeszcze nie tak dawno wiele bym dał za to by wyleżeć się w łóżku, a o bieganiu rano myślałem w kategoriach masochizmu. A teraz - nie, z wieczora już myślę o porannym biegu. I kawę po wielu latach - odstawiłem - jestem w szoku. I cieszę się. I chcę dalej biegać:) A w dniu, kiedy nie biegam, to czasem łapię się na tym, że w myślach biegam, i obmyślam nowe trasy i kombinuję jak pogodzić bieganie z resztą życia. Cieszę się tym czasem, że tak mam, bo nie wiem jak długo trwa taki efekt. Oby jak najdłużej.
jeśli chcesz zobaczyć puściutkie miasto prawie bez ruchu ulicznego, to trzeba wystartować niestety przed 5tą, a najlepiej koło 4:30.marcinski pisze:Dziś długi bieg - 8km. Raniutko, bo potem nie będzie kiedy. Ze względu na wczesną porę - wystartowałem o 5.45 - zdecydowałem się pobiec po raz pierwszy przez miasto w nadziei, że będzie mały ruch na drodze.
Wszystko przede mnąpardita pisze:jeśli chcesz zobaczyć puściutkie miasto prawie bez ruchu ulicznego, to trzeba wystartować niestety przed 5tą, a najlepiej koło 4:30. ale to też jest fajne doświadczenie, polecam raz na jakiś czas.
marcinski pisze: nie wiem, czy długie wybieganie od 4:30-5:00 to dobry pomysł. To zależy, jak rozgrywasz kwestie jedzenia przed bieganiem. (...). [jako "długie wybiegania" rozumiem te powyżej 22km]
ależ pozytywnie, aż się uśmiechnęłam do siebie.chel pisze:marcinski pisze:Co fajnego jest w bieganiu? Jestem zdumiony efektami jakie odczuwam. Nigdy bym nie pomyslał, że po biegu będę niecierpliwie czekał na następny. Że będę odczuwał z powodu biegania przyjemność, radość. Niesamowite! I co ciekawe dla mnie, bardziej to poczułem jak zacząłem wolniej biegać, a nie - ścigać się. W trakcie biegu, odczuwam wysiłek i zastanawiam się czasem jak długo tak mogę jeszcze biec, a po biegu - już jak odpocznę, myślę o następnym - jak pobiegnę, ile i jak będzie fajnie. I niepokoi mnie myśl że mogłoby temu coś przeszkodzić, np zdrowie, bo pogoda już może mniej. I że wstaję i wybiegam tak rano - to szok - kopernikański przewrót - jeszcze nie tak dawno wiele bym dał za to by wyleżeć się w łóżku, a o bieganiu rano myślałem w kategoriach masochizmu. A teraz - nie, z wieczora już myślę o porannym biegu. I kawę po wielu latach - odstawiłem - jestem w szoku. I cieszę się. I chcę dalej biegać:) A w dniu, kiedy nie biegam, to czasem łapię się na tym, że w myślach biegam, i obmyślam nowe trasy i kombinuję jak pogodzić bieganie z resztą życia. Cieszę się tym czasem, że tak mam, bo nie wiem jak długo trwa taki efekt. Oby jak najdłużej.
Tak właśnie o tym myślędawka narkotyku w postaci endorfin zadziałała...że już wiesz, że będziesz biegał i nie ma od tego odwrotu, że "wpadłeś"-to jest super uczucie, prawda?