neevle, poniekąd korespondują - to są cele tak jak Michał B. napisał - długofalowe. Taki można powiedzieć - mentalny milestone. Liczę, że uda się do tego dojść, że się zdrowie nie posypie. Tak z ciekawości patrzyłem na miarodajność tych celów i przełożenie względem siebie, i mam świadomość, że maraton będzie z tego najciężej ogarnąć, tym bardziej, że od mojego PB to lata świetlne. Choć fakt, PB mam nie do końca miarodajne, bo to głupie trenowanie było wtedy. Niemniej - między tym gdzie jestem i gdzie chcę być, różnica to praca włożona i trochę szczęścia/zdrowia.
Dzięki Michał
na pewne rzeczy wpływu nie mamy. Plan wydaje mi się odpowiadać na braki, jakie zauważyłem u siebie w poprzednim sezonie, jest kilka "wymagających" jednostek, ta 10x1 km T10 na przykład, niemniej zobaczę jak to będzie wchodziło. Już dawno/nigdy nie biegałem planu w taki sposób przechodzącego od ogółu do szczegółu. Podoba mi się. Akurat ciągłe np. progowe lubię, więc nie czuję jakiejś obawy. Tylko biegać i wstawać rano
albo odwrotnie.
Paweł, jak pójdę Twoją drogą - biorę to w ciemno. Mam na przykład znajomego, który dobił do 20:22/5k i 42,5/10k i stwierdził, że przestawia się na "radość z biegania", a nie pogoń za życiówkami. Co kto lubi - ja mam radość z biegania jak biegam za życiówkami, jak wstaję o 5 na trening a na zawodach cisnę na maksa tak, że muszę się barierki trzymać na koniec. Nie obchodzą mnie żadne biegowe przebieranki, turystyka biegowa za dyszką w 1h10 gdzieśtam bo fajny piknik, chujobiegi bez ścigania, bez pomiaru czasu, biegi okolicznościowe typu "Bieg niepodległości" w Pabianicach - "bieg" we wspólnym tempie, z przystankami historycznymi (dafuq!), biegi witrualne, czy biegi na 7,3 km w Pipidówach.
No nie, to nie dla mnie
owszem, zajarał mnie filmik Kuźniara z NYC Marathon, no chciałbym go pobiec, bo jak na studiach byłem na Work&Travel niedaleko NY, zakochałem się w tym mieście. Bardzo chciałbym go pobiec. Ale z klasą i wartościowym wynikiem, nawet życiówka nie musi być, ale ma być fajny wynik. I tak sobie wymyśliłem, że chciałbym się zakwalifikować z czasem. Bo jak miałbym jechać tam "robić maraton" w 5:15 to drgawek dostaję na samą myśl
ale to ja, jak ktoś lubi, to spoko. Ja wolałbym być tylko kibicem i klaskać 6h, niż biec taki event w takim tempie.