Kamil - kolejny powrót do biegania.
: 25 cze 2020, 20:34
Cześć wszystkim,
Nazywam się Kamil, mam 27 lat. Wzrost 172cm, waga około 72kg. Od jakiegoś czasu miałem na myśli, żeby założyć tutaj temat, który dodatkowo by mnie mobilizował do działania, no i oto on. A teraz trochę mojej historii biegowej, bo jakąś tam mam. Być może się rozpiszę, za co proszę o wybaczenie i cierpliwość
Zacząłem bieganie mniej więcej w połowie szkoły podstawowej uczęszczając na szkolne zajęcia SKS, w międzyczasie dołączając do klubu w moim mieście. Od razu zaznaczę, że nie, nie byłem szałowym zawodnikiem, po prostu polubiłem bieganie i zacząłem regularne treningi. Byłem "przygotowywany" pod dystans 1km, potem po czasach juniora młodszego kilka razy wystartowałem na dystansie 1,5km. Mam z tych czasów nawet nadal konto na stronie domtel-sport Co do samych wyników, wg domtelu na 1km miałem 3:22, jednak pamiętam jedne zawody, w których zrobiłem wynik 3:07, a na 1,5km pokazują 5:20, jednak nie pamiętam, czy na tym dystansie udało mi się pobiec szybciej. Zero taktyki na 1500m, za szybkie starty i tak się kończyło Tak, czasy nie były dobre, ale liczyło się wtedy samo bieganie, jako że byłem średniakiem. W sumie nie pamiętam z jakiego powodu, ale na początku liceum zacząłem opuszczać treningi. Wypalenie, lenistwo, brak motywacji słabymi wynikami? Pewnie wszystko po trochu.
W końcu, po ładnych "paru" latach, postanowiłem wrócić do biegania. Pierwszy zapisany trening mam w aplikacji endomondo z kwietnia 2018 i nawet ładnie regularnie biegałem. Mam zresztą z tego roku życiówki na 10km oraz 21km, które nowymi treningami zamierzam poprawić.
Pierwsza dłuższa przerwa nastąpiła po tym jak w swoim mieście 10 listopada pobiegłem na dystansie 5km, a następnego dnia w biegu niepodległościowym wystartowałem na 10km. Szybki powrót na pociąg, 2h w ścisku, zero rozciągania, potem problemy z kolanem. Po uporaniu się się z problemami z kolanem nie mogłem się zmobilizować do ponownych treningów, wygrywało lenistwo, może też obawy przed kolejnymi problemami z kolanem. Przerwa z bardzo sporadycznym wychodzeniem by troszkę pobiegać trwała aż do kwietnia 2019 roku. W miarę regularnie biegałem do sierpnia. Drugą dłuższą przerwę spowodował urlop - podczas chodzenia po górach, a dokładnie przy schodzeniu znowu sobie coś zrobiłem z kolanem, tak zaczęło mnie boleć, że z trudem chodziłem. Urlop skrócony, wizyta u ortopedy, potem wizyty na fizjoterapii i przerwa się ciągnęła aż do niedawna (znowu od czasu do czasu bardzo sporadycznie biegałem).
Od maja zacząłem biegać z troszkę zwiększoną regularnością, teraz powoli zamierzam wrócić do starej aktywności (minimum 4 treningi w tygodniu), a potem zacząć biegać z jakimś planem treningowym. Kiedyś fajnie sprawdzał się tygodniowy plan do zapętlenia, więc może znowu z nim się zaprzyjaźnię? Także na razie będą to luźne rozbiegania, do których czasem będą dołączane przebieżki czy siła biegowa. No to tyle, mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi kolejnego podejścia do biegania i dobrze przygotuję się do startów w przyszłym sezonie
A teraz "pochwalę się" życiówkami z 2018 roku, które zamierzam poprawić:
5km - 10.11.2018 wynik 24:47 (tempo 4:57). Tutaj nie miałem dnia, pamiętam, że ciężko mi się biegało, dlatego nie szalałem, mając w głowie, że dzień później startuję na 10km, na którym zresztą w międzyczasie na 5km miałem wynik 23:25.
10km - 11.11.2018 wynik 47:26 (tempo 4:44). Bieg w Goleniowie, bardzo fajna trasa i przyzwoity wynik jak na ówczesne moje możliwości.
Półmaraton - 26.08.2018 wynik 1:54:05 (tempo 5:24). Był to mój pierwszy półmaraton i niestety póki co jedyny, przebiegnięty dość zachowawczo.
Prócz biegania jeżdżę także rowerem do pracy (6,5km do 7km w jedną stronę, w zależności od trasy) - póki co zawieszone, bo rower uszkodzony, a serwis zawalony, a także korzystam z roweru stacjonarnego. Rower stacjonarny dlatego, że biorę udział w charytatywnej akcji w mojej firmie, gdzie zdobyte kilometry przeliczane są potem na wsparcie finansowe dla fundacji Rak’n’Roll.
Jak wspomniałem powyżej, moje treningi mają doprowadzić mnie do poprawy życiówek na 5km, 10km oraz 21km, co przy tych wynikach jakoś szczególnie trudne być nie powinno. Szczególnie zależy mi na dystansie 10km. Jak to się uda, to będę zastanawiał się nad kolejnymi progami. Moim odległym marzeniem jest złamać 40min na 10km, ale póki co to baaardzo odległe marzenie
Aby nie było tylko suchego tekstu na koniec dodam dwa rozbiegania z tego tygodnia:
Wtorek 23.06:
Bardzo przyjemnie mi się biegało tego dnia, planowałem zrobić 6km, a wyszło 7,15km w czasie 38:36 (5:24min/km). Poszczególne km: 4:57, 5:30, 5:17, 5:25, 5:43, 5:37 oraz 5:13. Trochę za szybko, szczególnie na początku, ale miałem dzień konia jak na moje obecne możliwości. Zresztą, mam to do siebie, że za szybko zaczynam.. Średnie tętno 165 (wszystkie odczyty będą z nadgarstka). Mam to do siebie, że tętno zawsze mam dość wysokie. Za czasów sporadycznego biegania w maseczce dochodziło do średniego 181
Czwartek 25.06:
I kolejny dzień, w którym bardzo fajnie mi się biegało. Czyżby zalążki powrotu formy? Planowałem 8km, wyszło 8,5km w czasie 48:17 (5:40min/km). Poszczególne km: 5:21, 5:38, 5:46, 5:43, 5:47, 5:52, 5:44 oraz 5:41. Tutaj, prócz pierwszego kilometra, było to w miarę równo, z czego również jestem zadowolony, bo mam to do siebie, że szarpię tempem.. Średnie tętno: 160.
Wcześniejszych biegów umieszczać nie będę, nie widzę w tym sensu. Za to kolejne będą pojawiały się regularnie, mam nadzieję!
Dziękuję każdemu, który przeczytał ten przydługi post i zechce patrzeć dalej na moje poczynania. Zapraszam też do komentarzy, wszelkie wiadomości, podpowiedzi, konstruktywna krytyka są bardzo mile widziane! Jeśli pojawią się jakieś pytania, również chętnie na nie odpowiem.
I jeszcze link do komentarzy:
https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=61916
Nazywam się Kamil, mam 27 lat. Wzrost 172cm, waga około 72kg. Od jakiegoś czasu miałem na myśli, żeby założyć tutaj temat, który dodatkowo by mnie mobilizował do działania, no i oto on. A teraz trochę mojej historii biegowej, bo jakąś tam mam. Być może się rozpiszę, za co proszę o wybaczenie i cierpliwość
Zacząłem bieganie mniej więcej w połowie szkoły podstawowej uczęszczając na szkolne zajęcia SKS, w międzyczasie dołączając do klubu w moim mieście. Od razu zaznaczę, że nie, nie byłem szałowym zawodnikiem, po prostu polubiłem bieganie i zacząłem regularne treningi. Byłem "przygotowywany" pod dystans 1km, potem po czasach juniora młodszego kilka razy wystartowałem na dystansie 1,5km. Mam z tych czasów nawet nadal konto na stronie domtel-sport Co do samych wyników, wg domtelu na 1km miałem 3:22, jednak pamiętam jedne zawody, w których zrobiłem wynik 3:07, a na 1,5km pokazują 5:20, jednak nie pamiętam, czy na tym dystansie udało mi się pobiec szybciej. Zero taktyki na 1500m, za szybkie starty i tak się kończyło Tak, czasy nie były dobre, ale liczyło się wtedy samo bieganie, jako że byłem średniakiem. W sumie nie pamiętam z jakiego powodu, ale na początku liceum zacząłem opuszczać treningi. Wypalenie, lenistwo, brak motywacji słabymi wynikami? Pewnie wszystko po trochu.
W końcu, po ładnych "paru" latach, postanowiłem wrócić do biegania. Pierwszy zapisany trening mam w aplikacji endomondo z kwietnia 2018 i nawet ładnie regularnie biegałem. Mam zresztą z tego roku życiówki na 10km oraz 21km, które nowymi treningami zamierzam poprawić.
Pierwsza dłuższa przerwa nastąpiła po tym jak w swoim mieście 10 listopada pobiegłem na dystansie 5km, a następnego dnia w biegu niepodległościowym wystartowałem na 10km. Szybki powrót na pociąg, 2h w ścisku, zero rozciągania, potem problemy z kolanem. Po uporaniu się się z problemami z kolanem nie mogłem się zmobilizować do ponownych treningów, wygrywało lenistwo, może też obawy przed kolejnymi problemami z kolanem. Przerwa z bardzo sporadycznym wychodzeniem by troszkę pobiegać trwała aż do kwietnia 2019 roku. W miarę regularnie biegałem do sierpnia. Drugą dłuższą przerwę spowodował urlop - podczas chodzenia po górach, a dokładnie przy schodzeniu znowu sobie coś zrobiłem z kolanem, tak zaczęło mnie boleć, że z trudem chodziłem. Urlop skrócony, wizyta u ortopedy, potem wizyty na fizjoterapii i przerwa się ciągnęła aż do niedawna (znowu od czasu do czasu bardzo sporadycznie biegałem).
Od maja zacząłem biegać z troszkę zwiększoną regularnością, teraz powoli zamierzam wrócić do starej aktywności (minimum 4 treningi w tygodniu), a potem zacząć biegać z jakimś planem treningowym. Kiedyś fajnie sprawdzał się tygodniowy plan do zapętlenia, więc może znowu z nim się zaprzyjaźnię? Także na razie będą to luźne rozbiegania, do których czasem będą dołączane przebieżki czy siła biegowa. No to tyle, mam nadzieję, że nic mi nie przeszkodzi kolejnego podejścia do biegania i dobrze przygotuję się do startów w przyszłym sezonie
A teraz "pochwalę się" życiówkami z 2018 roku, które zamierzam poprawić:
5km - 10.11.2018 wynik 24:47 (tempo 4:57). Tutaj nie miałem dnia, pamiętam, że ciężko mi się biegało, dlatego nie szalałem, mając w głowie, że dzień później startuję na 10km, na którym zresztą w międzyczasie na 5km miałem wynik 23:25.
10km - 11.11.2018 wynik 47:26 (tempo 4:44). Bieg w Goleniowie, bardzo fajna trasa i przyzwoity wynik jak na ówczesne moje możliwości.
Półmaraton - 26.08.2018 wynik 1:54:05 (tempo 5:24). Był to mój pierwszy półmaraton i niestety póki co jedyny, przebiegnięty dość zachowawczo.
Prócz biegania jeżdżę także rowerem do pracy (6,5km do 7km w jedną stronę, w zależności od trasy) - póki co zawieszone, bo rower uszkodzony, a serwis zawalony, a także korzystam z roweru stacjonarnego. Rower stacjonarny dlatego, że biorę udział w charytatywnej akcji w mojej firmie, gdzie zdobyte kilometry przeliczane są potem na wsparcie finansowe dla fundacji Rak’n’Roll.
Jak wspomniałem powyżej, moje treningi mają doprowadzić mnie do poprawy życiówek na 5km, 10km oraz 21km, co przy tych wynikach jakoś szczególnie trudne być nie powinno. Szczególnie zależy mi na dystansie 10km. Jak to się uda, to będę zastanawiał się nad kolejnymi progami. Moim odległym marzeniem jest złamać 40min na 10km, ale póki co to baaardzo odległe marzenie
Aby nie było tylko suchego tekstu na koniec dodam dwa rozbiegania z tego tygodnia:
Wtorek 23.06:
Bardzo przyjemnie mi się biegało tego dnia, planowałem zrobić 6km, a wyszło 7,15km w czasie 38:36 (5:24min/km). Poszczególne km: 4:57, 5:30, 5:17, 5:25, 5:43, 5:37 oraz 5:13. Trochę za szybko, szczególnie na początku, ale miałem dzień konia jak na moje obecne możliwości. Zresztą, mam to do siebie, że za szybko zaczynam.. Średnie tętno 165 (wszystkie odczyty będą z nadgarstka). Mam to do siebie, że tętno zawsze mam dość wysokie. Za czasów sporadycznego biegania w maseczce dochodziło do średniego 181
Czwartek 25.06:
I kolejny dzień, w którym bardzo fajnie mi się biegało. Czyżby zalążki powrotu formy? Planowałem 8km, wyszło 8,5km w czasie 48:17 (5:40min/km). Poszczególne km: 5:21, 5:38, 5:46, 5:43, 5:47, 5:52, 5:44 oraz 5:41. Tutaj, prócz pierwszego kilometra, było to w miarę równo, z czego również jestem zadowolony, bo mam to do siebie, że szarpię tempem.. Średnie tętno: 160.
Wcześniejszych biegów umieszczać nie będę, nie widzę w tym sensu. Za to kolejne będą pojawiały się regularnie, mam nadzieję!
Dziękuję każdemu, który przeczytał ten przydługi post i zechce patrzeć dalej na moje poczynania. Zapraszam też do komentarzy, wszelkie wiadomości, podpowiedzi, konstruktywna krytyka są bardzo mile widziane! Jeśli pojawią się jakieś pytania, również chętnie na nie odpowiem.
I jeszcze link do komentarzy:
https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=61916