Aniad1312 Wciąż fun przed records
: 25 lut 2020, 16:09
No tak.
Minęło parę lat.
Komunikat w starym blogu: "Not Found. The requested URL was not found on this server."
Czy to dobrze tak wracać, sama nie wiem.
Tak samo nie wiem, czy ten wpis nie pozostanie jedynym W końcu rekordów brak od dawna, a i fun na moment zniknął.
Ale, że impuls wpadł, to dopóki nie wypadnie, coś tam chyba napiszę. Może.
Co tu dużo mówić - zaniemogło biedactwo.
Żadnego maratonu od niemal 4 lat.
Zawodów innych takoż też.
Kilometraż drastycznie poszedł w dół.
Przestałam biegać skoro świt (ale tylko na trochę )
No ale co?
Taki czas był potrzebny.
Fun zniknął, ale ostatnio wraca, jak i odpowiedni poziom żelaza we krwi, który zdecydowanie przynosi endorfiny i inne takie. Przede wszystkim powoduje, że w końcu mogę biegać normalne tempa i nawet ubojnia stadionowa wczoraj się zadziała.
To znaczy umówmy się, że do tego co było długa droga powrotu, o ile w ogóle wracać będę chciała.
Bo rzeka niby ta-sama, a jednak nie-taka.
Minęło parę lat.
Komunikat w starym blogu: "Not Found. The requested URL was not found on this server."
Czy to dobrze tak wracać, sama nie wiem.
Tak samo nie wiem, czy ten wpis nie pozostanie jedynym W końcu rekordów brak od dawna, a i fun na moment zniknął.
Ale, że impuls wpadł, to dopóki nie wypadnie, coś tam chyba napiszę. Może.
Co tu dużo mówić - zaniemogło biedactwo.
Żadnego maratonu od niemal 4 lat.
Zawodów innych takoż też.
Kilometraż drastycznie poszedł w dół.
Przestałam biegać skoro świt (ale tylko na trochę )
No ale co?
Taki czas był potrzebny.
Fun zniknął, ale ostatnio wraca, jak i odpowiedni poziom żelaza we krwi, który zdecydowanie przynosi endorfiny i inne takie. Przede wszystkim powoduje, że w końcu mogę biegać normalne tempa i nawet ubojnia stadionowa wczoraj się zadziała.
To znaczy umówmy się, że do tego co było długa droga powrotu, o ile w ogóle wracać będę chciała.
Bo rzeka niby ta-sama, a jednak nie-taka.