DT: Brann - a może by tak maraton?
: 16 cze 2019, 14:13
Witam. Postanowiłem założć tu dziennik teningowy. W poprzednim miejscu gdzie prowadziłem swoje zapsiki fala krytyki moich działań była tak demotywująca że tamtejszy dziennik porzuciłem.
Kilka słów o sobie: Tomasz, lat 36, wzrost:173, aktualna waga :66-68 kg.
Biegam od listopada 2017. Mało i nieregularnie. Mam nadzieje że prowadzenie dziennika tutaj zmotywuje mnie do większej regularności.
Po co zacząłem biegać? Chciałem schudnąć:) Chciałem tez pokazać swoim dzieciom że siedzenie godzinami przed konsolą i TV popijając whisky nie jest szczytem moich możliwości, i że są inne alternatywy dla wypełnienia wolnego czasu.
Krótki „rys historyczny” mojej aktywności:
Od zawsze gardziłem aktywnością fizyczną. Od zawsze byłem fanem kebsów, pizzy, głośnej muzyki, cRPG-ów, mmorpg i naparzania na konsoli.
Efekt moich zamiłowań był taki że w wieku 34 lat wżyłem 98 kg. Przy moim wzroście to raczej sporo. W maju 2017 postanowiłem to zmienić. I się zaczęło:
Maj- wrzesień 2017- zmiana nawyków żywieniowych. Zacząłem „biegać” na bieżni. Wyglądało to tak: 3-5 minut żwawego marszu/ 3 -10 minuty biegu w tempie 6:30-6:40. Sesje 3x w tygodniu po godzinie . W miarę możliwości skracałem marsz i wydłużyłem odcinki biegowe.
Październik 2017- pierwsza przebiegnięta godzina ciągiem w tempie 6:30. Waga 81 kg. Co oznacza że zredukowałem wagę o 17 kg w 5 miesięcy.
Listopad 2017: pierwszy start na 10 km. Wynik: 00:49:58.
Mimo ogromnego samozadowolenia i euforii z osiągniętego wyniku...przestałem traktować bieganie jako aktywność priorytetową. Nagła utarta wagi spowodowała to że zaczynałem przypominać pusty worek od kartofli dlatego przez kolejny rok (grudzień 2017- styczeń 2019) postanowiłem skupić się na treningu siłowym. Biegać nie przestałem ale biegałem znacznie mniej i nieregularnie. Po części wynikało to ze zmiany priorytetów, po części z tego ze próba podniesienia kilometrażu kończyła się kontuzjami. W tym okresie biegałem dwa razy w tygodniu: dystanse 5km( najczęściej tempówki) i 10 km (prawie zawsze na maxa). Bywamy miesiące że nie biegałem w ogóle.
W okresie od listopada 2017 do czerwca 2019 wybiegałem łącznie tylko 950 km w czasie 90h- czyli średnio 13 km tygodniowo.
Mimo tak małej objętości udawało coś tam się progresowac:
Styczeń 2018- X bieg WOŚP „policz się z cukrzycą 3km 00:13: 38
Sierpień 2018 -39. Pólamaton Szczecin 01:40:46. Przed półmaratonem zwiększyłem objętość realizując jakiś niemądry plan. Skoczyło się tak, że przez zwiększenie objętości przed samym starem padło mi kolano. Biegłem w ortezie stabilizującej na ketonalach i Opokanach. Przez to od października do grudnia nie biegałem w ogóle.
Wrzesień 2018 - bieg na 70 lecie V LO w Szczecinie 5 km: 00:22:21
Styczeń 2019- XI bieg WOŚP „policz się z cukrzyca” 00:12:23
Czerwiec 2019: „policka piętnastka” na dystansie 10 km: 00:42:46
Akutalne plany:
Zbicie jeszcze trochę z wagi: jem zbilansowanie, okresowo wchodzę na minus kaloryczny. Właśnie zacząłem eksprymentować z IF
Kiedy pod koniec roku padło mi kolano i myślałem ze już nie pobiegam postanowiłem przesiąść się na rower.
Koniec końców kolano doszło do siebie i od stycznia trochę pedałuje, trochę biegam, trochę treningu siłowego. Periodyzacja treningu nie jest moją mocną stroną- chce robić wszystko na raz. A jako że zrodził mi się pomysł wystartowania w TRI w tym roku to i zacząłem trochę pływać. Choć moje pływanie to dno i trzy metry mułu. Możliwe ze start w TRI odroczę na przyszły rok.
Dołożenie roweru i zwiększenie objętości biegowej zakończyło się shin splints-em przez co znaczy że lutym i marcu biegałem mało
Mam wybitny problem ze zbudowaniem objętości....ale od kilku tygodni jest lepiej i mam kilometraże na poziomie 40-50 km tygodniowo. I nic się nie dzieje.
Jako że TRI mi chyba odejdzie w tym roku to zaplanowałem sobie maraton na jesień. Chciałbym go zrobić w 3:15- 3:30 ale nie wiem czy to realne. Ukończenie poniżej 4h będzie w każdym razie satysfakcjonujące. Wymaga to postawienia biegania jako priorytetu ale nie chce rezygnować z szosy, pływania i treningu siłowego. Krotko mówiąc: będzie trudno.
Nie korzystałem nigdy z żadnych planów ( a jak zacząłem korzystać przed półmaratonem- to się zle skoczyło) gdyż uważam że na tym poziomie biegowym nie potrzebuje żadnych specjalistycznych planów. Biegam na czuja i w zależności od samopoczucia. Teraz czytam 12- tygodniowy plan Ksiązkiewicza na maraton, ale traktuje go jako kierunkowskaz i luźno reaalizuje jego poszczególne elementy. Zobaczymy co z tego wyjdzie:)
Kilka słów o sobie: Tomasz, lat 36, wzrost:173, aktualna waga :66-68 kg.
Biegam od listopada 2017. Mało i nieregularnie. Mam nadzieje że prowadzenie dziennika tutaj zmotywuje mnie do większej regularności.
Po co zacząłem biegać? Chciałem schudnąć:) Chciałem tez pokazać swoim dzieciom że siedzenie godzinami przed konsolą i TV popijając whisky nie jest szczytem moich możliwości, i że są inne alternatywy dla wypełnienia wolnego czasu.
Krótki „rys historyczny” mojej aktywności:
Od zawsze gardziłem aktywnością fizyczną. Od zawsze byłem fanem kebsów, pizzy, głośnej muzyki, cRPG-ów, mmorpg i naparzania na konsoli.
Efekt moich zamiłowań był taki że w wieku 34 lat wżyłem 98 kg. Przy moim wzroście to raczej sporo. W maju 2017 postanowiłem to zmienić. I się zaczęło:
Maj- wrzesień 2017- zmiana nawyków żywieniowych. Zacząłem „biegać” na bieżni. Wyglądało to tak: 3-5 minut żwawego marszu/ 3 -10 minuty biegu w tempie 6:30-6:40. Sesje 3x w tygodniu po godzinie . W miarę możliwości skracałem marsz i wydłużyłem odcinki biegowe.
Październik 2017- pierwsza przebiegnięta godzina ciągiem w tempie 6:30. Waga 81 kg. Co oznacza że zredukowałem wagę o 17 kg w 5 miesięcy.
Listopad 2017: pierwszy start na 10 km. Wynik: 00:49:58.
Mimo ogromnego samozadowolenia i euforii z osiągniętego wyniku...przestałem traktować bieganie jako aktywność priorytetową. Nagła utarta wagi spowodowała to że zaczynałem przypominać pusty worek od kartofli dlatego przez kolejny rok (grudzień 2017- styczeń 2019) postanowiłem skupić się na treningu siłowym. Biegać nie przestałem ale biegałem znacznie mniej i nieregularnie. Po części wynikało to ze zmiany priorytetów, po części z tego ze próba podniesienia kilometrażu kończyła się kontuzjami. W tym okresie biegałem dwa razy w tygodniu: dystanse 5km( najczęściej tempówki) i 10 km (prawie zawsze na maxa). Bywamy miesiące że nie biegałem w ogóle.
W okresie od listopada 2017 do czerwca 2019 wybiegałem łącznie tylko 950 km w czasie 90h- czyli średnio 13 km tygodniowo.
Mimo tak małej objętości udawało coś tam się progresowac:
Styczeń 2018- X bieg WOŚP „policz się z cukrzycą 3km 00:13: 38
Sierpień 2018 -39. Pólamaton Szczecin 01:40:46. Przed półmaratonem zwiększyłem objętość realizując jakiś niemądry plan. Skoczyło się tak, że przez zwiększenie objętości przed samym starem padło mi kolano. Biegłem w ortezie stabilizującej na ketonalach i Opokanach. Przez to od października do grudnia nie biegałem w ogóle.
Wrzesień 2018 - bieg na 70 lecie V LO w Szczecinie 5 km: 00:22:21
Styczeń 2019- XI bieg WOŚP „policz się z cukrzyca” 00:12:23
Czerwiec 2019: „policka piętnastka” na dystansie 10 km: 00:42:46
Akutalne plany:
Zbicie jeszcze trochę z wagi: jem zbilansowanie, okresowo wchodzę na minus kaloryczny. Właśnie zacząłem eksprymentować z IF
Kiedy pod koniec roku padło mi kolano i myślałem ze już nie pobiegam postanowiłem przesiąść się na rower.
Koniec końców kolano doszło do siebie i od stycznia trochę pedałuje, trochę biegam, trochę treningu siłowego. Periodyzacja treningu nie jest moją mocną stroną- chce robić wszystko na raz. A jako że zrodził mi się pomysł wystartowania w TRI w tym roku to i zacząłem trochę pływać. Choć moje pływanie to dno i trzy metry mułu. Możliwe ze start w TRI odroczę na przyszły rok.
Dołożenie roweru i zwiększenie objętości biegowej zakończyło się shin splints-em przez co znaczy że lutym i marcu biegałem mało
Mam wybitny problem ze zbudowaniem objętości....ale od kilku tygodni jest lepiej i mam kilometraże na poziomie 40-50 km tygodniowo. I nic się nie dzieje.
Jako że TRI mi chyba odejdzie w tym roku to zaplanowałem sobie maraton na jesień. Chciałbym go zrobić w 3:15- 3:30 ale nie wiem czy to realne. Ukończenie poniżej 4h będzie w każdym razie satysfakcjonujące. Wymaga to postawienia biegania jako priorytetu ale nie chce rezygnować z szosy, pływania i treningu siłowego. Krotko mówiąc: będzie trudno.
Nie korzystałem nigdy z żadnych planów ( a jak zacząłem korzystać przed półmaratonem- to się zle skoczyło) gdyż uważam że na tym poziomie biegowym nie potrzebuje żadnych specjalistycznych planów. Biegam na czuja i w zależności od samopoczucia. Teraz czytam 12- tygodniowy plan Ksiązkiewicza na maraton, ale traktuje go jako kierunkowskaz i luźno reaalizuje jego poszczególne elementy. Zobaczymy co z tego wyjdzie:)