Łukasz człapie
: 27 wrz 2017, 13:33
Witajcie!
Kilka miesięcy temu ruszyłem się z kanapy, gdy waga niebezpiecznie zbliżała się do 83-84 kilo a garnitury, które kupiłem do pracy sugerowały, że czas na poszerzenie. Pierwszy miesiąc to marszobiegi i mocne postanowienie, że wytrwam. 10 czerwca przebiegłem pierwszą dyszkę w czasie 59:51 (wg endo) co wówczas było dla mnie osiągnięciem co najmniej kosmicznym. Po piersze dystans, po drugie - przebiegnięty w całości.
Potem przyszła kontuzja, problem z gęsią stopką i kilka tygodni przerwy urozmaicanej jazdą na dwóch kółkach.
W połowie lipca wróciłem do regularnych treningów i aktualnie staram się biegać co drugi dzień.
Największym dotychczas osiągnięciem było przeczłapanie półmaratonu praskiego - zakładałem taki dystans na przyszły rok, ale stwierdziłem, że szykuje się przyjemna impreza, a tempo jakie zaplanowałem dawało podstawy by sądzić, że przebrnę przez trasę bez marszu. Udało się - wynik 2:09:00 nie powala ale jestem zadowolony, bo udział w tym biegu otworzył mi oczy na wiele spraw, o których wcześniej nie miałem nawet pojęcia. Począwszy od kwestii odżywiania, na odpowiedniej logistyce skończywszy.
Na razie nabijam licznik kilometrów, w lipcu przebiegłem 94 km, w sierpniu 124, wrzesień planuję zakończyć z 140 nalotem. Przysrost miesięczny 10% myślę, że dość bezpieczny. Najdłuższe wybiegania na razie to (prócz połówki) 15-16km i tu planuję powiększyc dystans w pazdzierniku. Ostatecznie liczę zakończyć rok robiąc około 60km tygodniowo.
Osiągnięcia czasowe na razie szału nie robią:
21.1 km w 2:09:00 (półmaraton Praski 2017)
10 km w 54.30 (połowa sierpnia 2017)
5 km w 22:49 ( 24 września)
Cele? Na razie wytrwać i pomału się poprawiać. W marcu 2018 półmaraton warszawski, kilka innych masowych a potem przeygotowania do pierwszego maratonu. Chciałbym go przebiec na jesieni przyszłego roku, z trójką z przodu, czy wystartować się uda - czas pokaże. Byłoby to na pewno spełnienie marzenia. Bo o maratonie marzyłem nawet wtedy, gdy sportową aktywnością była u mnie Fifa na PS3;)
Jeśli chodzi o sprzęt, to na razie bida. BIegam z endomondo, spodenki Kalenji, koszulka z Lidla i koszulki z imprez biegowych. Jedyne w co zainwestowałem po kontuzji kolana to buty - biegam głównie po asfalcie, więc potrzebowałem sporej amortyzacji. Wybór padł na Adidasy supernova 9 i jestem z niego bardzo zadowolony.
Idzie zima, więc będzie trzeba zakupić jakieś cieplejsze łaszki i koniecznie rękawiczki. Strasznie marzną mi ręce podczas biegania i nie ma dla mnie nic bardziej irytującego.
Pomału rozglądam się też za jakimś zegarkiem, co by mi puls monitorował. Ale na razie jestem jak sosna w ludziach bezdomnych.
Plany na najbliższe miesiące? 5 km w biegu Rembertowa, potem dyszka w biegu Warciańskim, gdzie chciałbym złamać 50 minut. Wynik z biegu na piątkę przy PZU maratonie rokuje;)
A potem plan Skarżyńskiego na półmaraton:) i 25 marca bieg po życiówkę;)
Zachęcam do komentowania tu, na tym blogu. Do zobaczenia na trasach!
Kilka miesięcy temu ruszyłem się z kanapy, gdy waga niebezpiecznie zbliżała się do 83-84 kilo a garnitury, które kupiłem do pracy sugerowały, że czas na poszerzenie. Pierwszy miesiąc to marszobiegi i mocne postanowienie, że wytrwam. 10 czerwca przebiegłem pierwszą dyszkę w czasie 59:51 (wg endo) co wówczas było dla mnie osiągnięciem co najmniej kosmicznym. Po piersze dystans, po drugie - przebiegnięty w całości.
Potem przyszła kontuzja, problem z gęsią stopką i kilka tygodni przerwy urozmaicanej jazdą na dwóch kółkach.
W połowie lipca wróciłem do regularnych treningów i aktualnie staram się biegać co drugi dzień.
Największym dotychczas osiągnięciem było przeczłapanie półmaratonu praskiego - zakładałem taki dystans na przyszły rok, ale stwierdziłem, że szykuje się przyjemna impreza, a tempo jakie zaplanowałem dawało podstawy by sądzić, że przebrnę przez trasę bez marszu. Udało się - wynik 2:09:00 nie powala ale jestem zadowolony, bo udział w tym biegu otworzył mi oczy na wiele spraw, o których wcześniej nie miałem nawet pojęcia. Począwszy od kwestii odżywiania, na odpowiedniej logistyce skończywszy.
Na razie nabijam licznik kilometrów, w lipcu przebiegłem 94 km, w sierpniu 124, wrzesień planuję zakończyć z 140 nalotem. Przysrost miesięczny 10% myślę, że dość bezpieczny. Najdłuższe wybiegania na razie to (prócz połówki) 15-16km i tu planuję powiększyc dystans w pazdzierniku. Ostatecznie liczę zakończyć rok robiąc około 60km tygodniowo.
Osiągnięcia czasowe na razie szału nie robią:
21.1 km w 2:09:00 (półmaraton Praski 2017)
10 km w 54.30 (połowa sierpnia 2017)
5 km w 22:49 ( 24 września)
Cele? Na razie wytrwać i pomału się poprawiać. W marcu 2018 półmaraton warszawski, kilka innych masowych a potem przeygotowania do pierwszego maratonu. Chciałbym go przebiec na jesieni przyszłego roku, z trójką z przodu, czy wystartować się uda - czas pokaże. Byłoby to na pewno spełnienie marzenia. Bo o maratonie marzyłem nawet wtedy, gdy sportową aktywnością była u mnie Fifa na PS3;)
Jeśli chodzi o sprzęt, to na razie bida. BIegam z endomondo, spodenki Kalenji, koszulka z Lidla i koszulki z imprez biegowych. Jedyne w co zainwestowałem po kontuzji kolana to buty - biegam głównie po asfalcie, więc potrzebowałem sporej amortyzacji. Wybór padł na Adidasy supernova 9 i jestem z niego bardzo zadowolony.
Idzie zima, więc będzie trzeba zakupić jakieś cieplejsze łaszki i koniecznie rękawiczki. Strasznie marzną mi ręce podczas biegania i nie ma dla mnie nic bardziej irytującego.
Pomału rozglądam się też za jakimś zegarkiem, co by mi puls monitorował. Ale na razie jestem jak sosna w ludziach bezdomnych.
Plany na najbliższe miesiące? 5 km w biegu Rembertowa, potem dyszka w biegu Warciańskim, gdzie chciałbym złamać 50 minut. Wynik z biegu na piątkę przy PZU maratonie rokuje;)
A potem plan Skarżyńskiego na półmaraton:) i 25 marca bieg po życiówkę;)
Zachęcam do komentowania tu, na tym blogu. Do zobaczenia na trasach!