Re: I only fear never trying - zapiski Marka
: 25 kwie 2017, 22:56
Wtorek 25.04.2017: plan 10x300+100 rolen 57s 3'P
Plan prosty jak budowa cepa: 10x 300m, po każdej 300m jeszcze 100m dotoczenia się i 3 minuty spacerku w oczekiwaniu na kolejne 300. Proste, ale popsułem już na etapie wgrywania do zegarka albowiem wgrałem sobie, że to garmin ustala gdzie kończy się 300m (a ja mam to odmierzone) -> w trakcie wykonywania to nawet zabawne było, jak garmin odpikał 300m po 47 sekundach
Ale wracając do treningu: wieczorem pogoda nawet znośna, trochę wiało ale prawie nie odczuwalnie bo z kierunku, parku (a ja biegam wzdłuż parku). Później zaczął padać lekki deszczyk (mżawka) - akurat treningi lubię biegać w lekkim deszczu więc w sumie to mi pomaga bardziej niż przeszkadza.
Wracając do samego treningu: no to ubrałem startówki i polazłem człapać. Jakoś tak bez rewelacji się biegło (no cóż - ludzie w pracy ciasto przynoszą to się je, ma się imieniny to się je - więc na koniec dnia może być ciężej). Ogarnąłem ABC i ruszyłem.
Powtórzenie 1 i pierwsze aha - raz że nie bardzo wiedziałem jak to biec, bo prędkości 3:10 obieganej nie mam, ale stwierdziłem że pobiegnę pierwsze na czuja i potem będę korygował. Garmin odpikał po 53 sekundach, ale do słupa oświetleniowego oznaczającego 304 metry od przejścia dla pieszych trochę brakowało -> stąd też ogarnąłem że do dupy ustawiłem. Słup minąłem po 54 sekundach (czyli i tak 3 sek za szybko). Nie chciało mi się ustawiać od nowa treningu, a zmienić trwającego powtórzenia się nie da - trudno, stwierdziłem że będę po proastu na czas patrzył i biegał odcinek, wskazania GPS-a sobie daruję. No drugi odcinek to przygoda była, bo koniecznie ścigać się ze mną chcieli dwaj rowerzyści (uroki treningu po ścieżce), a mnie właczył się tryb "pies gończy" i odcinek 304 metrów od słupa do pasów pokonałem w 49 sekund (garmin nawet 47 odpikał), co było lekko katastrofalne w skutkach dla kolejnych powtórzeń
Rowery udało się wyprzedzić, ale powtórzenia 3-5 miałem nogi jak z waty i dzięki temu kulturalnie trzymałem 56-57 sekund
Po 5-tym zaczął padać deszcz i zrobiło się przyjemnie, nogi puściły i tak sobie biegałem po 55-56 sekund. Ostatnie 54.
Odczucia:
Tempo 3:10 na 300m i przerwie 3' w marszu było ok. Nie miałem jakiejś zadyszki, trochę to mięśniowo poczułem, no bo bez sensu 2 powtórzenie spaliłem - ale coś się człowiekowi od życia należy
Generalnie pozytywny trening 
Jutro spokojne BC1, w czwartek ciekawszy trening.
Plan prosty jak budowa cepa: 10x 300m, po każdej 300m jeszcze 100m dotoczenia się i 3 minuty spacerku w oczekiwaniu na kolejne 300. Proste, ale popsułem już na etapie wgrywania do zegarka albowiem wgrałem sobie, że to garmin ustala gdzie kończy się 300m (a ja mam to odmierzone) -> w trakcie wykonywania to nawet zabawne było, jak garmin odpikał 300m po 47 sekundach


Ale wracając do treningu: wieczorem pogoda nawet znośna, trochę wiało ale prawie nie odczuwalnie bo z kierunku, parku (a ja biegam wzdłuż parku). Później zaczął padać lekki deszczyk (mżawka) - akurat treningi lubię biegać w lekkim deszczu więc w sumie to mi pomaga bardziej niż przeszkadza.
Wracając do samego treningu: no to ubrałem startówki i polazłem człapać. Jakoś tak bez rewelacji się biegło (no cóż - ludzie w pracy ciasto przynoszą to się je, ma się imieniny to się je - więc na koniec dnia może być ciężej). Ogarnąłem ABC i ruszyłem.
Powtórzenie 1 i pierwsze aha - raz że nie bardzo wiedziałem jak to biec, bo prędkości 3:10 obieganej nie mam, ale stwierdziłem że pobiegnę pierwsze na czuja i potem będę korygował. Garmin odpikał po 53 sekundach, ale do słupa oświetleniowego oznaczającego 304 metry od przejścia dla pieszych trochę brakowało -> stąd też ogarnąłem że do dupy ustawiłem. Słup minąłem po 54 sekundach (czyli i tak 3 sek za szybko). Nie chciało mi się ustawiać od nowa treningu, a zmienić trwającego powtórzenia się nie da - trudno, stwierdziłem że będę po proastu na czas patrzył i biegał odcinek, wskazania GPS-a sobie daruję. No drugi odcinek to przygoda była, bo koniecznie ścigać się ze mną chcieli dwaj rowerzyści (uroki treningu po ścieżce), a mnie właczył się tryb "pies gończy" i odcinek 304 metrów od słupa do pasów pokonałem w 49 sekund (garmin nawet 47 odpikał), co było lekko katastrofalne w skutkach dla kolejnych powtórzeń



Odczucia:
Tempo 3:10 na 300m i przerwie 3' w marszu było ok. Nie miałem jakiejś zadyszki, trochę to mięśniowo poczułem, no bo bez sensu 2 powtórzenie spaliłem - ale coś się człowiekowi od życia należy


Jutro spokojne BC1, w czwartek ciekawszy trening.