Bieg w Karapkowicach
Był to mój debiut na tej trasie, ale dużo znajomych wcześniej ją biegło więc mniej więcej wiedziałem jaki jest profil trasy . Najtrudniejszym momentem mial być podbieg od 7.3km do mniej wiecej 8.100 , nachylenie ponoć mialo nie być aż tak masakryczne, ale długie .Przed biegiem sprawdzałem pogodę i wystarszyl mnie trochę wiatr który miał być o sile 21km/h.Gdy pojawiłem się już na miejscu witr prawie wogóle nie był odczuwalny , a temperatura wręćz idealna 12-13 C, lepszej chyba nie da się wymarzyć. Będąc na miejscu i czująć już ten klimat biegu, odrazu wiedziałem że nie będe potrafił biec zachowawczo, międzyczasie pytania od kolegów i koleżanek "to co Seba na ile dzisiaj biegniesz " , wolalem powiedzieć zachowawczo że chce zrobić mocny trening na okolice 36 żeby nie robić sobie samemu jeszcze dodatkowej presji , ale godzinę przed biegiem wiedzialem juz ze pojde na zywiol ile fabryka daje i udowodnie samemu sobie że stac mnie na bieganie ponizej 35. Wystartowalismy zgodnie z planem , wiem ze kluczowe na 1 km jest znależć jakiegoś zająca, dla mnie jest to podwójnie ważne, bo po prostu nie potrafię biec sam na zawodach . Początek był bardzo spokojny , mniej więcej po 200 m przyspiesza 3 Ukrainców wioząc za sobą 1 Polaka i tak szybko uciekają pozostałym . Po chwili robi się 2 grupka z 5 osobami ze mną i tak 1 pęka w 3.29 , myślę sobie no idealnie . 2 km podczas całej trasy miał największą ilośc zbiegów i na dodatek z lekko wiejącym wiatrem w plecy . Odrazu odczuwam że tempo mocno poszlo w górę , oglądam się za siebie i widzę już dość dużą przerwę , myślę kurczę za szybko ale puscić ich i biec samemu to można powiedzieć już po życiówce , więc kluczowo się ich trzymam i myślę zaryzykuje , nie mam nic do stracenia . Na zbiegach wręcz nie byłem wstanie się ich trzymać , ale te pare metrow odrabialem na wyplaszczeniu i tak 2km wpada w 3.18 . Zdaje sobie sprawę że jak tempo się utrzyma to chcąc czy nie będe musial puscic .Na moje szczęście tempo grupy siada i mogę dalej się ich trzymać , 3 km w 3.31 . Będąc na 3 km zdaje sobie sprawę że z naszej 5 osobowej grupce jestem najsłabszy , takie rzeczy po prostu się czuje po oddechu i nie tylko . Do 5 km biegniemy bez żadnych większych przygód i 5km pęka w 17.20 . Powiem już na 5 km głowa musiala pracować naprawdę mocno. Wypowiadam podczas biegu na 5km jedne zdanie kto z Was jest z woj.opolskiego, pytanie zadałem ponieważ wiedzialem ze za 1-3 są dość pokażne nagrody , na to 1 odpowiada wszyscy jestesmy z opolszczyzny i ten 1 z przodu też ,no to myślę to fest to zostala walka jedynie o zyciowkę albo aż. Przed 7 km biegnąć stałym równym tempem w granicach 3.30 staram się tym razem skorzystać z wodopoju , 1 wylewam na glowę a 2 chce wypić ale nie ręce trzęsą się jak alkoholikowi , tętno już ful wysokie , zadycha i nie jestem w stanie przyjąc praktycznie żaden płyn , może jakimś cudem wlalem jakąś odrobine wody ale naprawdę wyglądało to groteskowo , już troche z oddali slysze śmiech chlopcow i dziewczynek z obslugi , to nawet nie byl smiech tylko wielki chichot , co nie było przyjemne . Wiem ze zaraz zacznie się podbieg i to zacznie się już prawdziwa walka z samym sobą , z naszej grupy przed podbiegiem 1 puscil kolo i biegniemy w 4 , ja cały czas jako ostatni . Za wszelką cene patrze żeby ich nie puscić , cierpie ale nie puszczam i tak dobiegamy na szczyt góry , miedzyczasie 8km , najtrudniejszy jezeli chodzi o profil w 3.42 . Teraz trasa będzie do samej mety leciutko w dół , ale praktycznie odrazu za szczytem puszczam grupę , niestety kluczowę trzymanie się grupy zrobilo swoje i na plaskim nie jestem wstanie biec tym tempem i grupa ucieka, zwlaszcza że tempo grupy poszło mocno ponizej 3.30 . Teraz sam sobie próbuję narzucać równe tempo, zblizająca się już meta trochę mnie mobilizuje . Między okiem widze ze zawodnik ktory puscil kolo przed górą mnie dogania , jestesmy juz po 9km , nie jest to wynikiem tego że ja aż tak siadłem , tylko po prostu wręcz wyglada to jak sprint , dogania mnie i gdy się zrównujemy prubuje go utrzymac tempo na oko jest w granicach 3.00, gdy go puscilem momentalnie on też zwalnia , po prostu rozegral mnie psychologicznie , tez już takie zagrywki stosowalem . Mniej wiecej na 9.600-700 ostatni raz spogladam na zegarek i wiem ze życiowka powinna pasc , rzucam wszystko co mam i mniej wiecej 250 m przed meta jest jeden wileki sprint , patrzac pozniej na zegarek , chwilowe tempo sięgało 2.25km . Gdyby nie tak duza starata do przeciwnika to moglbym go dogonic po praktycznie już siegalem jego plecow ale mniej wiecej 20 m przed metą praktycznie mnie odcielo i nie bylo już czym uderzyć i przeciwnik orientując się ze mnie ma za plecami tez przyspieszyl i tak przybiegam za nim 2 sekundy z nową życiówką 34.50 i dosłownie padam jak pies pluto . Pózniej jak dochodzę do siebie to rozmawiam z 2 towarzyszami do 8km ,oboje mieli zyciowki ponizej 34, wiec o czym tu mowa , nie ta liga . Satysfakcja z nowego PB nie do opisania , teraz już wiem ze stac mnie na regularne bieganie w trupa po 35 minut i mniej . Od pażdziernika zeszlego roku nie biegalem 10 na zawodach więc nie wiedzialem na jakie tempo mnie stać , jeszcze miesiać temu nie uwierzylbym ze aż na takie mocne , co na prawdę cieszy , teraz już wszystko będzie podporzadkowane startowi 8 Czerwca .
_________________ 10 km - 33.42 Wrocław 8.03.20
komentarze viewtopic.php?f=28&t=59339
trening viewtopic.php?f=27&t=59338
|