28.11.2015 sobota
Bieg spokojny - 8,36km - czas 47:26 - średnie tempo 5:40 - średnie tętno 136
super fajnie i przyjemnie, temperatura 0st., mięsniowo leciutko ale oddechowo tragedia, tętno wysokie jak na takie marne tempo. No nic, takie są początki po dłuższej przerwie.
Zakończyłem okres roztrenowania i zaleczania kontuzji. Nie biegałem wogóle 17 dni ale jeszcze wcześniejszy tydzień to były już tylko lekkie krótkie beesy, zatem roztrenowania było 4 tygodnie. W tym czasie trochę pojeździłem na rowerze (125km) i niemal codziennie wykonywałem w domu ćwiczenia stabilizacji ogólnej oraz rozciąganie i rolowanie. To wszystko jako dodatek do zabiegów fizykoterapetutycznych, które przechodziłem przez 2 tygodnie. Na koniec za namową ortopedy zafundowałem sobie zastrzyk z kwasu hialuronowego w staw skokowy. Przyznam się, że nie mogłem się już doczekać tego dnia, chciałem już zacząć ponownie biegać. Wagę starałem się jakoś trzymać jednak ograniczenie aktywności spowodowało jej wzrost o około 3kg. Czy ze stopą jest lepiej ? Nie wiem. Dzisiaj cały czas w biegu myślałem o stopie, zwracałem uwagę na każde oznaki z niej płynące. Nie jest źle ale to nie jest jeszcze to. Mam nadzieję, że spokojnymi biegami rozruszam stopę nie krzywdząc jej przy okazji.
Okres roztrenowania to przy okazji u mnie był czas snucia planów biegowych na 2016. Pomysłów było sporo ale po niewielkich dylematach udało mi się obrać główne starty i główne cele.
Start najważniejszy i docelowy to ponownie maraton warszawski 25.09.2016. Mam rachunek do wyrównania z tym maratonem i tak zdecydowałem. Chodziły po głowie myśli aplikowania do Berlina czy startowania trochę później (chłodniej) w innym maratonie ale jednak stawiam na warszawski. Celu wynikowego na dzień dzisiejszy nie obieram, mniej więcej wiadomo na co można liczyć, ale wszystko wyjdzie w trakcie przygotowań, które to mam zamiar rozpocząć w czerwcu. Na tą chwilę stawiam ponownie na Hansonów jednak tym razem bez startów pośrednich, tylko i wyłącznie realizowanie planu maratońskiego.
Zanim nadejdzie czerwiec coś trzeba robić. Wiosennego maratonu nie brałem pod uwagę, obawiam się, że w okresie zimowym miałbym wielkie problemy z realizację poukładanego planu maratońskiego. Biec byle biec to nie dla mnie. Ale może będzie cośw granicach maratonu. Już w tym roku bardzo spodobała mi sie impreza Wings for life kiedy śledziłem ją w TV. Pomyślałem, że w 2016 może może, no i jest. Zatem 8-go maja biegnę w Poznaniu WfL i uciekam przed metą jak długo się da
Wcześniej jednak, 20 marca, zamierzam pobiec półmaraton w Gdyni. Oczywiście chciałbym poprawić tam życiówkę jako plan minimum. Jak już wyżej napisałem ciężko będzie z realizacją w okresie zimowym poukładanego planu. Pod półmaraton jednak postanowiłem spróbować. Chciałbym połączyć jakoś przygotowania do tego półmaratonu z przygotowaniami do WfL, który będzie 7 tygodni później. No i na tą chwilę tu jest problem. Nie wiem za bardzo jakim planem lecieć. Jedno jest pewne, teraz po roztrenowaniu przez pierwszych 5 tygodni robię bazę. Będę biegał 4 razy w tygodniu, łącznie po około 50km na tydzień. Będą to głównie BSy, w soboty po lesie, w niedziele trochę dluższe BSy. Od drugiego tygodnia we wtorki i czwartki dorzucę po kilka przebieżek, od trzeciego tygodnia w soboty dorzucę typowe podbiegi. W pozostałe 3 dni tygodnia zamierzam po 20-30min dziennie ćwiczyć w domu jakieś pompki, brzuszki, deski itp. No i tak fajnie zleci 5 tygodni mam nadzieję
Pytanie co dalej ? Co ja będę w stanie robić "mocniejszego" i usystematyzowanego zimą, wieczorami, mając do dyspozycji 1-2km oświetlonego chodnika wzdłuż wsi. Można co prawda jechać kilka km do miasta i latać po mieście albo po jedynej oświetlonej tam 250m bieżni. Wtedy moża by jakiś plan trzaskac. Sam nie wiem. Pożyjemy zobaczymy.
Acha, jest jeszcze jeden cel, którego realizacja mam nadzieję wpłynie na realizacje pozostałych celów. To redukcja wagi. Obecnie mam jakieś 81-82kg. W sezonie biegowym trzymałem 78-79kg. To za dużo. Przy moim wzroście 183 mogłoby być mniej, marzy mi się 75kg. Mądrze zbita waga (utracony tłuszcz) napewno mi pomoże w ekonomice biegu zwłaszcza na długich dystansach. Zaczynam zatem coś robić w tym kierunku.