Arc - Z Danielsem poniżej 3:30
: 31 lip 2014, 20:10
Hej.
Mam na imie Grzesiek i też jestem biegaczem.. no a przynajmniej chciałbym nim być. Biegać próbuję od lat z różnym skutkiem i chciałbym w koncu osiągnąc cel którym jest maraton poniżej 4h.
Pierwsze próby miałem jeszcze na studiach w 2004 roku. Nie miałem pojęcia co i jak wiec biegałem ile się dało i jak często sie dało. Po 2-3 tygodniach kończyło się jakimś urazem. Szybko się zniechęcałem. Drugie podejście zrobiłem po przeprowadzce do Krakowa w 2008 roku. Błonia okazały się Mekką biegaczy a ja chciałem być jednym z nich. Biegałem coraz więcej i pod koniec 2009 pojawił sie pomysł wystartowania w Cracovia Maratonie. Realizacja posypała sie już 2 miesiące później gdy ciężki plan treningowy i ambicja spowodowały kontuzję kolana. Byłem sam sobie winny i śmiech mnie ogarnia jak przypominam sobie plany biegania 35 km BNP dla osoby bez żadnej histroii biegowej. Cóż - młody i głupi.
Trzeci etap zaczął się w maju 2012 kiedy wraz żoną i córką przeprowadziliśmy się do Brukseli. Nowe miejsce - nowe życie. Biegałem spokojnie od maja do połowy września i tam wystartowałem w Brussels Half-Marathon. Czas - 1:49. Lepiej niż sie spodziewałem :) Do konca roku biegałem bardzo spokojnie i nieregularnie bo belgijska pogoda nie zachęcała do wychodzenia z domu. Z nową energią zacząłem w lutym 2013. Celem był start w Bruxelles 20k. Chyba najsłynniejszy bieg w Belgii. 35000 startujących i ciężka trasa. Wynik 1:42 totalnie przekroczył moje oczekiwania. Moje plany były ambitne - rzeczywistość brutalna. Brak przygotowania siłowego i brak wolnych kilometrów poskutkował bólem piszczeli którego nie mogłem sie pozbyć tygodniami. Minęła jesień.
Kolejny etap rozpocząłem w 2014 roku. Biegałem 3x w tygodniu od czasu do czasu robiąc 20 km wybiegania. Ciągle brakowało mi regularności i systematyczności podejścia. 2 tygodnie biegania, 2 tygodnie laby bo kolano coś tam, bo piszczele coś tam.
No i pewnego dnia odkryłem na Youtubie Jacka Danielsa. Jego książkę połknąłem i wiedziałem że wszystko dotychczas robiłem źle....
Sygnałem do "ataku" był tragiczny wynik na Bruxelles 20k 2014 - 1:58. Napisać, że prawie umarłem to nic nie napisać. Średnie tętno utrzymywałem na poziomie 171 (90% HRmax) a dochodziło do 183. Tragedia.
Długo wracałem do siebie i zastanawiałem sie co dalej. W końcu stwierdziłem, że jak spadać to z wysokiego konia (znów ambicja).
Cel: Marathon Kasterlee w czasie < 4h. Start 16 listopada.
Plan: Daniels Plan A z maksymalnym kilometrażem 70km tygodniowo. 5x w tygodniu.
Początek planu: 9 czerwca 2014.
Ja: 32 lata, 175 cm wzrostu, 80kg wagi (tak wiem....) VDOT: ? Wolniej niż 6:20 nie potrafie biegać. Wyniki z zeszłego roku wskazywały na 41. Teraz rozpocząłem od 38.
Ten blog rozpoczynam końcem lipca. Za mną jest 7 tygodni regularnego biegania gdzie grzecznie przerobiłem pierwszą fazę Danielsa składającą sie tylko z wolnych biegów i rozpocząłem drugą fazę.
Następnych kilka wpisów bedzie lekką retrospekcją bazującą na moich notatkach a potem bedę już leciał na bieżąco.
Przez pierwsze tygodnie walczyłem z niepewnością. Czy nie za dużo, czy nie za ostro. Już po pierwszym tygodniu zaczęło mnie lekko boleć prawe kolano i byłem pełny czarnych myśli. Znowu sie coś spier***. Nigdy nie biegałem 3 dni pod rząd, wszystko musiało sie przyzwyczaić. No ale biegałem dalej. Wolno, regularnie i w każdą niedzielę dokładałem coraz wiecej ćwiczeń siłowych. Po 2 tygodniach ból kolana zniknął a nogi czuły sie świetnie jak nigdy. W niedziele rano biegłem ok 20km obserwując co sie dzieje z organizmem. Było dobrze i kilometraż zgodnie z planem wynosił ok 0.8 dystansu maksymalnego. Odpowiednio 54, 63, 58, 60 km.
Mam na imie Grzesiek i też jestem biegaczem.. no a przynajmniej chciałbym nim być. Biegać próbuję od lat z różnym skutkiem i chciałbym w koncu osiągnąc cel którym jest maraton poniżej 4h.
Pierwsze próby miałem jeszcze na studiach w 2004 roku. Nie miałem pojęcia co i jak wiec biegałem ile się dało i jak często sie dało. Po 2-3 tygodniach kończyło się jakimś urazem. Szybko się zniechęcałem. Drugie podejście zrobiłem po przeprowadzce do Krakowa w 2008 roku. Błonia okazały się Mekką biegaczy a ja chciałem być jednym z nich. Biegałem coraz więcej i pod koniec 2009 pojawił sie pomysł wystartowania w Cracovia Maratonie. Realizacja posypała sie już 2 miesiące później gdy ciężki plan treningowy i ambicja spowodowały kontuzję kolana. Byłem sam sobie winny i śmiech mnie ogarnia jak przypominam sobie plany biegania 35 km BNP dla osoby bez żadnej histroii biegowej. Cóż - młody i głupi.
Trzeci etap zaczął się w maju 2012 kiedy wraz żoną i córką przeprowadziliśmy się do Brukseli. Nowe miejsce - nowe życie. Biegałem spokojnie od maja do połowy września i tam wystartowałem w Brussels Half-Marathon. Czas - 1:49. Lepiej niż sie spodziewałem :) Do konca roku biegałem bardzo spokojnie i nieregularnie bo belgijska pogoda nie zachęcała do wychodzenia z domu. Z nową energią zacząłem w lutym 2013. Celem był start w Bruxelles 20k. Chyba najsłynniejszy bieg w Belgii. 35000 startujących i ciężka trasa. Wynik 1:42 totalnie przekroczył moje oczekiwania. Moje plany były ambitne - rzeczywistość brutalna. Brak przygotowania siłowego i brak wolnych kilometrów poskutkował bólem piszczeli którego nie mogłem sie pozbyć tygodniami. Minęła jesień.
Kolejny etap rozpocząłem w 2014 roku. Biegałem 3x w tygodniu od czasu do czasu robiąc 20 km wybiegania. Ciągle brakowało mi regularności i systematyczności podejścia. 2 tygodnie biegania, 2 tygodnie laby bo kolano coś tam, bo piszczele coś tam.
No i pewnego dnia odkryłem na Youtubie Jacka Danielsa. Jego książkę połknąłem i wiedziałem że wszystko dotychczas robiłem źle....
Sygnałem do "ataku" był tragiczny wynik na Bruxelles 20k 2014 - 1:58. Napisać, że prawie umarłem to nic nie napisać. Średnie tętno utrzymywałem na poziomie 171 (90% HRmax) a dochodziło do 183. Tragedia.
Długo wracałem do siebie i zastanawiałem sie co dalej. W końcu stwierdziłem, że jak spadać to z wysokiego konia (znów ambicja).
Cel: Marathon Kasterlee w czasie < 4h. Start 16 listopada.
Plan: Daniels Plan A z maksymalnym kilometrażem 70km tygodniowo. 5x w tygodniu.
Początek planu: 9 czerwca 2014.
Ja: 32 lata, 175 cm wzrostu, 80kg wagi (tak wiem....) VDOT: ? Wolniej niż 6:20 nie potrafie biegać. Wyniki z zeszłego roku wskazywały na 41. Teraz rozpocząłem od 38.
Ten blog rozpoczynam końcem lipca. Za mną jest 7 tygodni regularnego biegania gdzie grzecznie przerobiłem pierwszą fazę Danielsa składającą sie tylko z wolnych biegów i rozpocząłem drugą fazę.
Następnych kilka wpisów bedzie lekką retrospekcją bazującą na moich notatkach a potem bedę już leciał na bieżąco.
Przez pierwsze tygodnie walczyłem z niepewnością. Czy nie za dużo, czy nie za ostro. Już po pierwszym tygodniu zaczęło mnie lekko boleć prawe kolano i byłem pełny czarnych myśli. Znowu sie coś spier***. Nigdy nie biegałem 3 dni pod rząd, wszystko musiało sie przyzwyczaić. No ale biegałem dalej. Wolno, regularnie i w każdą niedzielę dokładałem coraz wiecej ćwiczeń siłowych. Po 2 tygodniach ból kolana zniknął a nogi czuły sie świetnie jak nigdy. W niedziele rano biegłem ok 20km obserwując co sie dzieje z organizmem. Było dobrze i kilometraż zgodnie z planem wynosił ok 0.8 dystansu maksymalnego. Odpowiednio 54, 63, 58, 60 km.